Na spotkanie z Łukaszenką "zamiast Bidena" przyleciał Bżania. To wynik nacisków Putina

To, że Joe Biden nie poleci do Mińska “na zaproszenie Alaksandra Łukaszenki”, było rzeczą zupełnie oczywistą. Jednak fabuła nieoczekiwanie przybrała komiczny obrót. Zamiast prezydenta supermocarstwa do białoruskiego władcy, który mieni się być postacią o światowej sławie i marzy o byciu wielkim rozjemcą, przyjechał szef samozwańczej Abchazji Asłan Bżania. I wygląda na to, że Łukaszenka został zmuszony do przyjęcia niezbyt mile widzianego gościa pod naciskiem Kremla.

Alaksandr Łukaszenka i szef nieuznawanej Abchazji Asłan Bżania. Mińsk, Białoruś. 21 lutego 2023 roku.
Zdj. president.gov.by

Abchaska pułapka

Łukaszenka do tej pory skutecznie rozkołysał geopolityczną huśtawkę. W 2008 roku odmówił uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, co poprawiło relacje z Zachodem. Po raz drugi białoruski władca wyciągnął dobre dywidendy na zachodnim wektorze polityki zagranicznej w 2014 roku, kiedy odciął się od aneksji Krymu. Wówczas Alaksandr Łukaszenka stał się „peacemakerem” (za czym obecnie przepełnia go nostalgia) w kontekście porozumień w sprawie Ukrainy, które nazwano porozumieniami mińskimi.

Wiadomości
Białoruś nie uznaje jej istnienia. Łukaszenkę odwiedził przywódca Abchazji
2023.02.21 17:54

Tych błogosławionych czasów nie da się jednak przywrócić. Stłumienie protestów w 2020 roku i współudział w obecnej agresji na Ukrainę wpędziły białoruskiego dyktatora w najgłębszą zależność od Moskwy. A ta ostatnia zaczęła metodycznie wykręcać mu ręce, także, jak się wydaje, w kwestii Abchazji.

We wrześniu ubiegłego roku, po kolejnym rendez-vous z Władimirem Putinem w Soczi, Łukaszenka nagle pojawił się w Pitsundzie w Abchazji, dokąd udał się statkiem. Sposób, w jaki białoruskie media państwowe relacjonowały to wydarzenie, był odkrywczy: „Łukaszenka zwiedził historyczne miejsca na północno-wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego i spotkał się z Asłanem Bżanią”. Innymi słowy, propaganda starała się zamaskować to upokorzenie białoruskiego władcy, unikając wymieniania nienazwanej Abchazji i urzędu jej samozwańczego przywódcy.

– Wczoraj omawialiśmy problemy Abchazji z naszym starszym bratem Władimirem Władimirowiczem Putinem. Dyskutowaliśmy o tych sprawach bardzo dużo, do nocy, i doszliśmy do jednego wniosku, że Abchazji nie wolno porzucić – przyznał wówczas Łukaszenka.

W normalnym języku oznaczało to, że „starszy brat”  zmusił „młodszego brata” do wyjazdu do samozwańczej republiki. Koniec z wymówkami.

Aktualizacja
Łukaszenka pojechał do Soczi na rozmowy z Putinem. A odnalazł się w nieuznawanej Abchazji
2022.09.28 18:00

 

Teraz wygląda na to, że historia się powtórzyła. Bżania pojawił się w Mińsku kilka dni po wizycie Łukaszenki u Putina. Prawdopodobnie Kreml naciska na białoruskiego przywódcę w kwestii abchaskiej.

„Dlaczego nie mielibyśmy się wzajemnie odwiedzać?”

Na spotkaniu z abchaskim przywódcą 21 lutego Łukaszenka próbował sprowadzić agendę do spraw wewnętrznych.

– Dlaczego nie mielibyśmy się wzajemnie odwiedzać? – powiedział.

Do tego, jak mówił, ważny jest handel, w końcu to „turystyczny kierunek”. Jednocześnie publicznie nie padło ani jedno słowo o perspektywach uznania samozwańczej republiki.

Wiadomości
Gruzińskie MSZ protestuje przeciwko spotkaniu Łukaszenki z liderem separatystycznej Abchazji
2023.02.22 08:32

 

Łukaszenko doskonale zdaje sobie sprawę, czym to wszystko pachnie. Dziś uznajecie Abchazję, jutro Osetię Południową, a pojutrze Kreml zmusi do podpisania umowy o włączeniu tych de facto rebelianckich terytoriów Gruzji do Państwa Związkowego. A w przyszłości dołączymy do niego także Naddniestrze. A on, Łukaszenka, z wyłącznego partnera Kremla zmieni się w jednego z towarzystwa różnych pretendentów do rosyjskiego tortu. On, który wyobraża sobie siebie jako politycznego patriarchę na skalę światową, gracza tak globalnego, że czas zaprosić Bidena do Mińska, zostanie sprowadzony do poziomu przywódców marionetkowych quasi-państw.

Kiedyś istniała koncepcja, że do Państwa Związkowego zostaną włączone także samozwańcze republiki Donbasu. W lipcu ubiegłego roku szef tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Denis Puszylin nagle pojawił się na Białorusi. Ale wysłano go tylko po to, by złożył kwiaty w Twierdzy Brzeskiej w towarzystwie miejscowych urzędników drugiej rangi. Łukaszenka nie zaszczycił wątpliwego gościa swoją obecnością.

Wiadomości
Szef samozwańczej republiki donieckiej przyjechał na Białoruś. Nawoływał do „wyzwolenia rosyjskich miast”
2022.07.27 16:58

Teraz, jak widać, Łukaszenka musiał przyjąć Bżanię. Komentatorzy zauważyli, że na spotkaniu dyktator posadził abchaskiego gościa u swego boku, tak jakby przyszedł z raportem od swojego podwładnego. Ale takie chwyty nie przesłaniają głównego przesłania: białoruski lider „nie jest już dobry”, Kreml zgrabnie obniża jego status wasala.

Kreml metodycznie obniża status sojusznika

Tymczasem do mediów trafiła tajna strategia Kremla, zakładająca aneksję Białorusi do 2030 roku. Dokument (który eksperci skłonni są uznać za autentyczny) został sporządzony przez pracowników kancelarii Putina latem 2021 roku. Temat podchwycił amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW). Analitycy twierdzą, że jeśli Kreml rzeczywiście zajmie Białoruś, to zyska poważną trampolinę do dalszych zagrożeń wobec Ukrainy i wschodniej granicy NATO.

Kreml nie musi jednak klasycznie anektować Białorusi. Moskwa już czuje się tam jak u siebie. Jej wojska weszły bez walki, pod pozorem wspólnych ćwiczeń, a następnie rozlokowały regionalne zgrupowanie.

Stamtąd rosyjskie jednostki wykonały rok temu marsz na Kijów (który, jak wiemy, zakończył się haniebnie). I ta historia, jak przewiduje wielu ekspertów, może się powtórzyć, być może z udziałem armii białoruskiej.

Opinie
Putin marzy o Bidenie
2023.02.18 13:38

 

Łukaszenka, co zrozumiałe, nie chce tego, ale jeśli Putin będzie naciskał, nie ma gdzie się podziać. Tymczasem władca Białorusi jest słabszy od Kremla, jeśli chodzi o „pogłębianie integracji”. Tak więc realizacja tajnego planu Kremla, jeśli ten dokument jest autentyczny, wyraźnie wyprzedza harmonogram. Wojna bowiem przyspieszyła ten proces.

Nie chodzi jednak o jeden konkretny dokument, ale o imperialne myślenie ekipy rządzącej w samej Rosji. Putin otwarcie neguje prawo Ukrainy do niepodległości państwowej. Nie ma wątpliwości, że w ten sam sposób traktuje niepodległość Białorusi. W tym przypadku po prostu nie ma potrzeby stosowania gróźb i wszczynania brutalnych działań. Białoruś już wpadła w imperialną pułapkę. Co więcej, jej przywódca znajduje się w dramatycznej sytuacji: jest zmuszany do oddawania swojej suwerenności kawałek po kawałku, aby za wszelką cenę zachować swój tron.

Kreml natomiast wykorzystuje okoliczności, by metodycznie obniżyć status swojego sojusznika, rzucić go na kolana. Świeżym dowodem na to była wizyta Bżani w Mińsku zamiast Bidena.

Wiadomości
Moskwa. Łukaszenka chce produkować rosyjskie samoloty
2023.02.17 17:30

Alaksandr Kłaskouski dla Vot-Tak.tv / belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności