Donald Tusk w Kijowie: szansa na nowe otwarcie z Ukrainą

To była długo wyczekiwana w Kijowie wizyta. Ukraińskie władze chciały resetu w relacjach z Polską. “Ucieczka do przodu” od problemów na linii Kijów-Warszawa może się udać.

Gdyby oceniać wagę wizyty premiera Donalda Tuska w Kijowie tylko na podstawie reakcji i opinii prasowych, to można by sądzić, że była to tylko kolejna, robocza wizyta. Tymczasem polski premier jechał do ukraińskiej stolicy z ogromnymi nadziejami. Te nadzieje były zresztą silne  w obu stolicach. Nowy rząd, nowa okazja do ułożenia relacji. Okazja do powrotu do polityki zbliżenia i szansa na zażegnanie rozwijających się konfliktów wokół kwestii handlu zbożem, czy granicy. Jak na takie oczekiwania w ukraińskich mediach wizyta polskiego premiera nie wzbudziła aż takiej sensacji. Owszem, opisana i odnotowana, ale zasadniczo tematem numer jeden były nocne ostrzały Kijowa i sytuacja na froncie.

W polskich mediach zaś niezmiennie króluje wewnętrzna polityka. Z Kijowa popłynął tymczasem silny przekaz. Utrzymany właśnie w duchu „ucieczki do przodu”. Wybrzmiały słowa o współpracy przemysłów obronnych polskiego i ukraińskiego, a nawet wspólnej koordynacji zakupów uzbrojenia. Ze strony Tuska zaakcentowane były słowa o wsparciu dla Ukrainy. Zarówno w uzbrojeniu, gospodarczym, jak i politycznym: w ramach gwarancji bezpieczeństwa G7 i specjalnej, dwustronnej umowy polsko-ukraińskiej (na wzór brytyjsko-ukraińskiej). Zapewnienia te już same w sobie świadczą o podjętej przez polski rząd próbie nadanie relacjom z Ukrainą nowej energii i wyższej rangi. Polska chce odciąć się od impasu w relacjach i wrócić, jako kluczowy partner Ukrainy.

Nowy start

Nie trzeba nikogo przekonywać, że ostatnie ponad pół roku charakteryzowało się gwałtownym pogorszeniem klimatu relacji polsko-ukraińskich. Niby nikt z polskich i ukraińskich władz nie powiedział nic o zrywaniu współpracy. Niby oficjalnie padały zapewnienia o poparciu dla Kijowa. A jednocześnie blokady na granicy, awantury o zboże, gorzkie słowa polityków różnej rangi i w obu stolicach.

Rozczarowanie i gorycz weszły na salony polityczne, ale i spłynęły na dół. Polacy nie rozumieli ukraińskich, emocjonalnych wypowiedzi zrównujących Polskę z Rosją, tylko dlatego, że zablokowała import zboża. I to padających z ust samego Wołodymyra Zełenskiego. Okres letnio-jesiennej kampanii wyborczej w Polsce nie sprzyjał jakimkolwiek ruchom i decyzjom w relacjach z Kijowem. Powoli, bo powoli, ale ukraińscy politycy zrozumieli, że muszą poczekać na uformowanie się nowej władzy w Warszawie.

Wiadomości
Premierzy Polski i Ukrainy rozmawiali w duchu resetu relacji
2024.01.22 17:44

Równocześnie na Ukrainie działy się może mniej widowiskowe procesy polityczne, ale za to charakteryzowane, jako stopniowa erozja. Zarówno erozja wewnętrznej jedności ukraińskiej – objawiająca się oznakami konfliktów między władzą cywilną a wojskową. Na szczęście te konflikty udało się na razie zdusić w zarodku. Jak i erozja poparcia dla Ukrainy za granicą.

Ten kryzys jest aż nadto widoczny pod postacią braku decyzji w sprawie pakietu finansowego wsparcia z USA. Albo, kiedy słychać różne oznaki zniecierpliwienia wojną z Europy. Dla Kijowa jest to również dobry moment, by ruszyć z nową energią, choć ze starym, polskim sojusznikiem.

Na konferencji prasowej w Kijowie premier Donald Tusk był poważny. Czuć było sporo napięcia wiszącego w powietrzu. Przywiózł on do Kijowa obietnice polskiego finansowania zakupów broni. Póki co nie są znane konkrety tej propozycji. Podobnie, jak z drugą, ważną obietnicą – gwarancji bezpieczeństwa w formacie dwustronnym. Prezydent Zełenski mówił też o wspólnych zakupach uzbrojenia na rynkach trzecich i zajęciem się współpracą przemysłów zbrojeniowych Polski i Ukrainy. To dobry ruch.

Aktualizacja
Donald Tusk w Kijowie. Spotkanie z prezydentem i premierem Ukrainy
2024.01.22 08:39

Konkrety tej współpracy będą wypracowywane jeszcze długo przez dyplomatów, polityków, menedżerów i finansistów. Bo mimo różnych przymiarek do takiej współpracy w przemyśle zbrojeniowym w ostatnim czasie, wiadomo, że nie będzie łatwo. Ukraina w teorii ma spory i modernizujący się w warunkach bojowych przemysł. A jednocześnie cierpiący na brak rąk do pracy i różne, ukraińskie bolączki, na czele z korupcją. Wizja wspólnej produkcji uzbrojenia w polskich i ukraińskich fabrykach brzmi kusząco i nieco fantastycznie dziś, kiedy do niedawna polsko-ukraińska granica była zamknięta. Kiedy Kijów przygotowywał pozew na Polskę do europejskich trybunałów (i wstrzymał się do czasu wizyty Donalda Tuska).

Prawdziwym testem intencji Kijowa będą najbliższe tygodnie, które dadzą odpowiedź na pytanie, czy w nowym duchu relacji z nowym polskim rządem nie przyjdzie nikomu do głowy, by grać według reguł, które już raz doprowadziły do kryzysu. I stosować emocjonalny szantaż, czy zabiegi takie, jak pozwy w UE. Jeśli tak się nie stanie, to rozpoczynający się nowy rozdział w relacjach Polski i Ukrainy rzeczywiście może być nowy, a nie jedynie powtórką z poprzednich.  Taki właśnie był zamysł tej wizyty: pchnąć polsko-ukraińskie sprawy do przodu. Dać im wizję wybiegającą w przyszłość i odcinającą się od bieżących spraw, takich jak granica, czy zboże.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności