Alaksandr Łukaszenka podpisał wczoraj ustawę pozwalającą na sądzenie osób, które zmarły, jeśli dopuściły się one – między innymi – ludobójstwa i zbrodni wojennych. Jest już pierwszy oskarżony. To pochodzący z Ukrainy mężczyzna oskarżony o współpracę z III Rzeszą.
Sprawa może dotyczyć takich naruszeń prawa, jak:
Nieżyjący oskarżeni otrzymują adwokata z urzędu. Nie można się go zrzec, nawet jeśli krewni oskarżonego chcą go reprezentować sami. Ponadto organy, które będą prowadziły proces, muszą podjąć kroki w celu znalezienia bliskich krewnych oskarżonego, aby mogli zostać jego przedstawicielami. Jeśli takie osoby nie zostaną znalezione, proces odbędzie się bez ich udziału.
Sam pomysł sądzenia zmarłych został zgłoszony w lutym przez prokuratora generalnego Andreja Szweda. Wówczas chodziło o zaoczne procesy dotyczące ludobójstwa ludności białoruskiej w czasie II wojny światowej. Teraz lista artykułów, z którego można sądzić martwych, znacznie się rozszerzyła.
Andrej Szwed oświadczył, że niedługo rozpocznie się proces pochodzącego z Ukrainy Wołodymyra Katruka, który jest oskarżany o udział w zabójstwach ludności cywilnej we wsi Chatyń na Białorusi. Stała się ona symbolem nazistowskich zbrodni jeszcze w czasach ZSRR. Choć wokół było wiele spalonych przez Niemców wsi, Moskwa wybrała właśnie tę, zapewne ze względu na podobieństwo jej nazwy do Katynia.
Wołodymyr Katruk zmarł 8 lat temu w Kanadzie w wieku 93 lat. Mińsk utrzymuje, że w czasie wojny służył w niemieckim batalionie Schutzmannschaft, który brał udział w zbrodni w Chatyniu. Mężczyzna zaprzeczał, jakoby współpracował z III Rzeszą. Władze w Kanadzie nie znalazły wystarczających dowodów potwierdzających kolaborację.
pp/belsat.eu