Administracja Alaksandra Łukaszenki podała, że „prezydent Białorusi” spotkał się z „pełniącym obowiązki głowy DRL Denisem Puszylinem”.
Oficjalnie reżim Łukaszenki uznaje integralność terytorialną Ukrainy, a więc nie uznaje tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i tego, że według Moskwy jest ona częścią Rosji. Mimo to Alaksandr Łukaszenka nie pierwszy raz spotkał się z „głową” tego „podmiotu”, którego nie uznaje, a w komunikacie Mińska „Doniecka Republika Ludowa” jest określona bez żadnego cudzysłowie czy zastrzeżenia, że jest samozwańcza lub że zajmuje okupowaną część Ukrainy.
Po zainscenizowanych „referendach” jesienią zeszłego roku Rosja „włączyła” w swój skład cztery obwody Ukrainy, nie kontrolując ich w całości.
– Chciałbym z pierwszej ręki poznać sytuację w Donieckiej Republice Ludowej, jeżeli to możliwe. Jak tam u nas sprawy na froncie? Bo centralny tak zwany odcinek – u was jest najtrudniejszy. Trwają bardzo intensywne walki. I północne, i południowe. A i na kierunku donieckim. Ostrzały. Ludziom ciężko. I co może Białoruś zrobić dla Doniecka w tej sytuacji, w czym możemy pomóc – mówił Łukaszenka cytowany przez swoje służby prasowe.
Dodał, że „czeka dużo pracy”, trzeba odbudowywać przemysł i rolnictwo, bo ludzie tam, jak się wyraził, będą żyć i trzeba ich karmić. Dlatego, jak podkreślił, Mińsk gotów jest okazać odpowiednią pomoc i wsparcie, żeby „nieobcy nam ludzie w końcu przestali tam cierpieć”.
– Dlatego oczekuję od pana takiej szczerej rozmowy. Chodźmy, podzielmy się opiniami – powiedział Łukaszenka do Puszylina zwracając się do niego „Denisie Władimirowiczu”.
Denis Puszylin odpowiedział, że na Białorusi odczuwa tradycyjną gościnność.
Dzisiaj Kreml podał, że w „Donieckiej Republice Ludowej” był Władimir Putin.
MaH/belsat.eu wg president.gov.by