BYPOL: podczas wiosennych protestów władze Białorusi wykorzystają armię


Prawie 4 tysiące żołnierzy będzie chronić obiekty rządowe podczas wiosennych protestów, których początek planowany jest na 25 marca.

BYPOL, organizacja białoruskich mundurowych, którzy rzucili służbę dla reżimu, potwierdziła oryginalność dokumentu opublikowanego przez blogera Sciapana Puciłę, znanego jako NEXTA. Wszedł on w posiadanie pisma ministra spraw wewnętrznych Iwana Kubrakowa do ministra obrony narodowej Wiktara Chrenina. Szef MSW prosi o przekazanie mu 3725 żołnierzy w celu ochrony obiektów. Do samego Mińska ma trafić 1360 z nich, w tym 100 komandosów specnazu. W razie wprowadzenia stanu nadzwyczajnego ich liczba w stolicy zostałaby zwiększona do 2680.

Żołnierze z automatami na terenie Białoruskiej Telewizji. Mińsk, sierpień 2020 r.
Zdj. belsat.eu

W dokumencie nie ma mowy o wykorzystaniu armii do rozpędzania manifestacji. Ich udział w ochronie obiektów strategicznych ma pozwolić siłom MSZ na samodzielną pacyfikację demonstracji. BYPOL informuje jednak, że żołnierze specnazu ćwiczą teraz z funkcjonariuszami MSW pacyfikację protestów. Wiadomo, że m.in. witebscy i brzescy desantowcy ćwiczą z pododdziałami wojsk wewnętrznych MSW i OMONem.

Zgodnie z białoruskim prawem armia nie może być wykorzystywana wewnątrz kraju w czasach pokoju – wyjątkiem jest stan wojenny i stan nadzwyczajny. Do działań w czasie pokoju wykorzystywane są podległe MSW wojska wewnętrzne, które od sierpnia ubiegłego roku wspólnie z OMONem pacyfikują protesty.

Wiadomości
“Oskarżą mnie o ludobójstwo”. Minister obrony Białorusi szykuje oficerów na wojnę domową
2020.08.20 22:44

Mimo to podczas protestów w sierpniu i wrześniu armia została wysłana na ulice Mińska. Kordony złożone z młodych żołnierzy bez znaków rozpoznawczych jednostki stanęły przed pomnikiem Mińsk – Miasto Bohater, Domem Rządu i Pałacem Niepodległości. Za pierwszym razem żołnierzom wydano broń automatyczną, podczas kolejnych demonstracji nie byli uzbrojeni. Wykorzystywany przez nich sprzęt wskazywał, że byli to prawdopodobnie kadeci szkół wojskowych.

Eksperci przypominają, że wykorzystywanie wojska do tłumienia demonstracji jest nie tylko nielegalne, ale też grozi śmiercią demonstrantów – żołnierze są bowiem wyszkoleni i wyposażeni do zabijania, nie do obezwładniania bezbronnych cywilów.

11 sierpnia w Brześciu doszło już do tragedii – kapitan specnazu Raman Hauryłau śmiertelnie postrzelił w głowę demonstranta Hienadzia Szutawa. Dowódca Sił Operacji Specjalnych generał-major Wadzim Dzienisienka zeznał w lutym przed sądem, że na rozkaz ministra obrony Wiktara Chrenina skierował wtedy komandosów do tłumienia protestów.

Kapitan przyznał, że jego oddział poruszał się po mieście z bronią palną i w cywilnych ubraniach, gdy doszło do utarczki słownej z Szutawem i jego przyjecielem Alaksandrem Kardziukowem. W wyniku sporu Szutau zginął, a Kardziukou uciekł. Obaj zostali uznani za winnych ataku na komandosów, Kardziukowa skazano na 10 lat kolonii karnej.

Wiadomości
Brześć: wiadomo, kto wysłał komandosów, którzy podczas protestów zastrzelili Szutawa
2021.02.17 17:37

jp,pj/belsat.eu

Aktualności