W ciągu roku w rosyjskich miastach zmniejszono liczbę linii transportu publicznego o 4 procent. Liczba autobusów spadła o 7 procent w wyniku nałożonych zachodnich sankcji za agresję przeciwko Ukrainie.
Agencja RBK informuje, powołując się na raport firmy Simetra, spośród 200 zlikwidowanych linii, 190 to te obsługiwane przez autobusy, a pozostałe przez trolejbusy.
Liczba autobusów spadła z 61 do 56,7 tysiąca. W mniejszym stopniu trolejbusów i tramwajów. Zdaniem Simetry, świadczy to o stagnacji rozwoju transportu publicznego w Rosji. Ekspert Nikołaj Ciechomski, którego słowa cytowane są w raporcie, zwraca uwagę, że jest to związane z problemami producentów autobusów i innych środków transportu z częściami zamiennymi: dostawami i wzrostem cen.
– W takich warunkach trudno było oczekiwać istotnego przełomu w rozwoju miejskiego transportu publicznego. Wiele projektów modernizacji zostało wstrzymanych, a projekty, które zostały uruchomione, miały przesunięcia w harmonogramach realizacji – mówi Ciechomski.
Efekty już widać. Simetra zbadała, co ile czasu średnio jeździ transport publiczny w 84 największych miastach Rosji. O ile w zeszłym roku było to 16 minut, to w tym już 19.
Raport Simetry dotyczy jedynie transportu naziemnego, ale w podziemnym może być jeszcze gorzej. Jak informowano we wrześniu produkcja wagonów metra spadła w Rosji o 42 procent w okresie od stycznia do lipca, w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. To także wynik sankcji i braku dostaw niektórych części.
Ekonomiści obawiają się, że bardzo zły wpływ na rosyjską gospodarkę będzie też miała mobilizacja, ponieważ w niektórych zakładach po prostu brak rąk do pracy w związku z tym, że pracownicy zostali wysłani na front. Stąd władze starają się uprościć teraz zatrudnianie młodych ludzi od 14 roku życia.
pp/belsat.eu wg RBK, Forbes