Rok niełatwych decyzji dla Ukrainy: od czego zależy los na polu bitwy i na tyłach

Rok 2024 może być pod wieloma względami przełomowy dla Ukrainy. Kraj będzie musiał podjąć kilka niepopularnych, ale naglących decyzji, które zadecydują o jego losie na polu bitwy i na tyłach. Nie będzie się już dało trzymać z dala od wojny – pisze Pawło Kazarin, dziennikarz i wojskowy Sił Zbrojnych Ukrainy.

Wojna rzadko bywa czasem decyzji pozytywnie postrzeganych przez społeczeństwo. Wojskowa logika wymaga od władz robienia kroków często sprzecznych ze społecznymi oczekiwaniami. Przez pierwsze dwa lata władzom w Kijowie udawało się tego unikać, ale trzeci rok wojny może wiele zmienić na tym polu.

Pierwszą niepopularną decyzją jest zaostrzenie mobilizacji. Przed wojną ukraińska armia liczyła około 260 tys. żołnierzy. W pierwszych tygodniach wojny pod wojskowymi komendami uzupełnień ustawiały się kolejki ochotników. Dzięki nim Ukrainie udało się zwiększyć łączną liczebność sił obronnych (armii, Gwardii Narodowej, straży granicznej i innych organów bezpieczeństwa) do prawie miliona osób.

Wiadomości
Zełenski w Wilnie: Putin nie spocznie, dopóki nie zniszczy Ukrainy
2024.01.10 14:33

O ile w okresie wojny w Donbasie przed 2022 rokiem okres mobilizacji wynosił 14 miesięcy, to teraz zmobilizowani Ukraińcy służą bezterminowo. Fala niezadowolenia z tego faktu rosła, w wyniku czego w parlamencie pojawił się projekt ustawy, który przewiduje możliwość demobilizacji żołnierzy po 36 miesiącach służby.

Ustawa precyzuje jednak, że demobilizacja będzie tymczasowa – na dwa lata, po których weteran może zostać ponownie powołany do wojska. Ponadto decyzja o demobilizacji będzie uzależniona od sytuacji na froncie. Na przykład, jeśli po wyborach prezydenckich w Rosji Moskwa ogłosiłaby masową mobilizację, a sytuacja na froncie gwałtownie się pogorszyła, demobilizacja w ukraińskiej armii może nie nastąpić.

Wiadomości
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego: ani my, ani Rosja nie jesteśmy w stanie atakować na froncie
2024.01.13 10:30

Ponadto projekt ustawy proponuje zaostrzenie odpowiedzialności dla wszystkich, którzy próbują uniknąć poboru do wojska. Zaproponowano znaczne zwiększenie grzywien, wprowadzenie odpowiedzialności karnej, a nawet ograniczenie praw obywatelskich „uchylających się”. Nadal nie wiadomo, które z proponowanych zaostrzeń przejdą pomyślnie przez pierwsze i drugie czytanie, więc o ostatecznej wersji zmian będziemy mogli mówić dopiero za kilka tygodni.

W sumie w 2024 roku Ukraina planuje powołać do wojska kilkaset tysięcy osób. Liczba ta pozwoli na uzupełnienie brygad i teoretycznie otworzy możliwość demobilizacji w 2025 roku tych, którzy wstąpili do armii w 2022 roku. Na portalach społecznościowych toczą się pełne emocji dyskusje o ustawie. Najczęściej zmiany krytykują ci, którzy przez dwa lata od początku pełnowymiarowej agresji przyzwyczaili się do myśli, że można żyć w kraju i trzymać się z dala od wojny. Z kolei ci, którzy bronią kraju na linii frontu, popierają projekt ustawy.

Komentarze
Foreign Affairs: Ukraina może wygrać broniąc się
2024.01.10 19:01

Aby masowa mobilizacja mogła się odbyć, ukraińskie komendy uzupełnień muszą uzyskać dostęp do państwowych baz danych. Baza, z której korzystają obecnie, w wielu aspektach jest niedoskonała, przez co po prostu „nie widać” większości potencjalnych poborowych. Dyskutowany jest pomysł zapewnienia wojskowym dostępu do systemu podatkowego lub rejestru wyborców, co pozwoliłoby im porzucić praktykę wręczania wezwań bezpośrednio na ulicach.

Projekt ustawy raczej nie zagra na korzyść wizerunku władz. Ale co ważne, jego pojawienie się jest podyktowane wojskową koniecznością. Usunięcie pół miliona mężczyzn z gospodarki może teoretycznie zostać zrekompensowane przez powrót do gospodarki tych, którzy byli już na froncie przez dwa lata. Dlatego sytuacja wokół mobilizacji będzie publicznym testem sprawiedliwości, odpowiedzialności i solidarności.

Ukraińskie tyły staną się realnymi tyłami

Jednak chodzi nie tylko o mobilizację. Kolejnym tematem, który może stać się kamieniem milowym dla Ukrainy w tym roku, jest zmiana wewnętrznej polityki gospodarczej. Przez ostatnie dwa lata jako tył ukraińskiego frontu działał Zachód. To on finansuje utrzymanie ukraińskiej gospodarki. To europejscy i amerykańscy podatnicy utrzymują ukraińską sferę budżetową – Kijów musi wysyłać wszystkie zebrane środki na finansowanie armii.

Aktualizacja
Wielka Brytania i Ukraina podpisały historyczne porozumienie o współpracy w zakresie bezpieczeństwa
2024.01.12 15:51

Od początku inwazji na pełną skalę Ukraina nie nałożyła dodatkowych podatków (oprócz kosmetycznego 1,5-procentowego podatku wojskowego). Nie podniosła taryf (z których wiele jest nadal poniżej kosztów usług komunalnych). Nie nałożono żadnych limitów konsumpcji, a obywatel Ukrainy może kupić dowolny towar importowy bez żadnych dodatkowych ceł.

Pod koniec 2023 roku ukraiński rząd opublikował dokument o nazwie Krajowa strategia dochodów do 2030 roku. Przewiduje on stopniowy wzrost podatków. Stawka podatkowa dla osób prawnych ma z czasem wzrosnąć z 3 do 18 proc. Dla osób fizycznych – przedsiębiorców, zostaną wprowadzone zróżnicowane stawki od 3 do 18 proc. dochodu w zależności od rodzaju działalności. Ponadto proponuje się podniesienie akcyzy na alkohol, paliwo i wyroby tytoniowe do minimalnego poziomu w UE, a także reformę służb celnych i podatkowych.

W kraju nie ma reglamentacji towarów. Nie ma dodatkowych podatków od zakupu towarów luksusowych. Ukraińska gospodarka jest podłączona do zewnętrznego systemu podtrzymywania życia, a zatem jest znacznie mniej dotknięta ciężarem wojny. Dla ludzi, którzy mieszkają na ukraińskich tyłach, wojna jest prawie niezauważalna na poziomie konsumpcji gospodarstw domowych. Wszystkie trudności logistyczne, które pojawiły się na Ukrainie zaraz po inwazji, zniknęły około lata 2022 roku.

Media
Pierwszy „polski najemnik” schwytany na Ukrainie. Polska w rosyjskiej i białoruskiej propagandzie
2024.01.12 14:11

Rzecz jednak w tym, że taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Nikt nie jest ubezbieczony na wypadek zwycięstwa Donalda Trumpa w listopadowych wyborach w USA, a co za tym idzie na scenariusz, w którym Waszyngton przestaje pomagać Kijowowi. Nie można wykluczyć, że kraje Unii Europejskiej zdecydują się na zmniejszenie zastrzyków dla ukraińskiej gospodarki, co zmusi kraj do poszukiwania wewnętrznych rezerw.

Nawet jeśli Zachód ograniczy swoją pomoc dla Kijowa jedynie do dostaw obronnych i zmniejszy ilość finansowej krwi, która co miesiąc wpływa do układu krążenia ukraińskiej gospodarki, będzie to wymagało od Ukrainy poważnych zmian. Podatki i akcyza będą musiały zostać podniesione. Będzie trzeba podnieść taryfy za prąd i gaz. Włączyć prasę drukarską. Ustanowić kurs wymiany i zacząć korzystać ze złota oraz rezerw walutowych. Wszystko to doprowadzi do wzrostu cen na towary importowe i paliwo. Państwo będzie zmuszone do przeprowadzenia ścisłego audytu wydatków.

Wiadomości
Wzmocni ochronę gazoportu i granicy z Królewcem. Litwa odtworzyła Straż Przybrzeżną
2024.01.12 14:11

Pierwsze echa przyszłej debaty już się rozpoczęły. Władze spierają się o obciążenia podatkowe. O uproszczony system podatkowy (utrzymać czy zlikwidować). O wydatki społeczne i relacje z biznesem. Ta dyskusja jest skazana na bycie niepopularną, ale nie mogła nie się nie zacząć. Udało się ją odłożyć w czasie dzięki pomocy zachodnich partnerów. Ale jeśli zachodni podatnik się zmęczy i zażąda zmiany podejścia, lepiej być na to przygotowanym z wyprzedzeniem.

Wszystkie te dyskusje mogą sprawić, że rok 2024 będzie dość napięty, jeśli chodzi o atmosferę wewnętrznego ukraińskiego dialogu. Kraj toczy największą wojnę na kontynencie w ciągu ostatnich 80 lat. Wojna ta wymaga od Ukrainy trzech zasobów – pieniędzy, broni i ludzi. I o ile wcześniej przedmiotem dyskusji była tylko wielkość i ilość broni dostarczanej Ukrainie, teraz pilnym problemem może stać się również poszukiwanie pieniędzy i kapitału ludzkiego.

Pawło Kazarin dla vot-tak.tv/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności