Alaksandr Fiaduta, który rzekomo planował też fizyczną eliminację Alaksandra Łukaszenki i jego bliskich, ma znajdować się za kratami co najmniej do 12 października.
Zatrzymany przez FSB w Moskwie i przekazany białoruskim służbom Fiaduta przebywa w areszcie prawie cztery miesiące. I jak przypomina jego żona Maryna Szybko, już od trzech miesięcy nie odbywają się żadne czynności śledcze z jego udziałem.
– Termin aresztu przedłużono do 12 października, ale pisze, że przygotowuje się do spędzenia tam i urodzin (3 listopada – belsat.eu) i Nowy Rok. Dlatego przekazałam mu telewizor i główną transmisję dnia 9 sierpnia już widział – napisała w Facebooku żona więźnia, robiąc aluzję do „wielkiej rozmowy z prezydentem”, jak nazwano ośmiogodzinne spotkanie Alaksandra Łukaszenki z dziennikarzami.
Brak jakichkolwiek czynności śledczych z udziałem podejrzanego Maryna Szybko tłumaczy faktem, że prokuratura nie wymyśliła „dalszego scenariusza tego kina”.
W ostatnim wysłanym liście na wolność Fiaduta relacjonował m.in., że w jego celi zdążyli zmienić się współwięźniowie, czego akurat bardzo żałuje:
– Chłopaki byli w porządku, a do tego “złote rączki”: nawet uszyli mu wyjściowe spodnie, bo schudł – przekazała żona.
Informuje też, że ostatnie upały aresztant miał znieść kiepsko, ale bardzo sprawnie wyrwano mu ząb.
– Odnowił się za to artretyzm. Kuleje, a laski mieć nie wolno – przekazuje żona 56-letniego literaturoznawcy, który zdaniem służb Łukaszenki wraz z opozycyjnym politykiem Ryhorem Kastusiowem i białoruskim prawnikiem z USA Jurasiem Ziańkowiczem zamierzał dokonać na Białorusi zamachu stanu.
sk, cez/belsat.eu