Agresja Rosji szansą dla liberalnego porządku międzynarodowego

Moment agresji Rosji na Ukrainę został wybrany przez Kreml nieprzypadkowo. To czas zarysowującego się od kilku lat zmierzchu liberalnego porządku międzynarodowego. Spektakularnym znakiem tego zmierzchu była prezydentura Donalda Trumpa, który nie tylko zamierzał wyprowadzić USA z NATO oraz życzył Unii Europejskiej rozpadu, ale też był wręcz dziecięco zapatrzony w Putina i jego sposób sprawowania władzy.

Władimir Putin, który przyczynił się do wyboru Donalda Trumpa miał nadzieję, że swoje cele na scenie międzynarodowej, także w bliskim sąsiedztwie Rosji, będzie mógł łatwo osiągnąć bez sprzeciwu Trumpa jako prezydenta. I mocno wierzył w jego reelekcję. W swojej drugiej kadencji Trump miał mieć bardziej rozwiązane ręce dla zbliżenia z Moskwą.

Wybór Joe Bidena te rachuby pokrzyżował, ale trzeba powiedzieć, że Putin szybciej pogodził się z tym rozstrzygnięciem, niż niektórzy przywódcy w naszej części Europy. Putin zrobił to szybciej dlatego, że uważał Bidena za słabego przywódcę, zbyt słabego, aby pójść na ostrą konfrontację z Rosją. Jednak nie wszystkim podobała się silnie prodemokratyczna linia nowej administracji. Prezydent Rosji szybko wyciągnął praktyczne wnioski ze swojej, błędnej jak się miało okazać, percepcji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Już wiosną 2021 roku rozpoczął się kryzys spowodowany gromadzeniem przez Rosję wielkich sił zbrojnych wzdłuż granic Ukrainy.

Żądania Moskwy były jeszcze wtedy słabo artykułowane. Równolegle, Putin poprawnie odczytując zmierzchanie liberalnego porządku międzynarodowego był przekonany, że jego szantażowi wobec Ukrainy ulegnie Europa. Można sądzić, że zakładał nieco być może surowsze reakcje niż po agresji w 2014 roku, ale dla Rosji „do przyjęcia”, po których Europa (UE) zaczęłaby powoli wracać do względnie normalnych stosunków z Moskwą. W jego ocenie, Europa miała przedłożyć korzyści gospodarcze nad zasady a nawet względy własnego bezpieczeństwa. Dodatkową nadzieję na pójście UE w rozsypkę dawało tworzenie antyunijnej koalicji czołowych polityków z Polski, Węgier, Francji czy Włoch; większość z nich proputinowskich.

Wychodząc z takich ogólnych założeń wstępnych Putin postanowił atakiem na Ukrainę przyspieszyć zmierzch liberalnego porządku międzynarodowego, w tym zwłaszcza osłabić wiarygodność i pozycję Zachodu. Okolicznością, która mogła go w tym umocnić było wyjście Amerykanów (NATO) z Afganistanu. Było wszakże świadectwem uznania przez Waszyngton i jego sojuszników granic własnych możliwości. Kończyło przy tym epokę liberalnego interwencjonizmu. Ale dość spektakularna w swym dramatyzmie ewakuacja z Kabulu (sierpień 2021), porównywana w mediach do ewakuacji z Sajgonu, była całkowicie mylącym sygnałem, co do determinacji administracji Bidena obrony zasad liberalnego porządku. Czynnikiem ubezpieczającym agresywne plany Putina miało być przymierze Rosji z równie autokratycznymi i antyzachodnimi Chinami.

Jak wszyscy wiemy, przebieg wojny oraz reakcja Zachodu zaskoczyły nie tylko Kreml. Zaskoczenie było globalne, bo też konsekwencje tej wojny miały być globalne. Putinowi chodziło nie tylko o zabór „ziem ruskich” oraz pełne zwasalizowanie Ukrainy, ale również o demontaż europejskiej architektury bezpieczeństwa i wywindowanie Rosji wysoko w hierarchii globalnej power politics, która miała zastąpić liberalny porządek międzynarodowy.

Z kolei znaczenie reakcji Zachodu na rosyjską agresję, czyli bezprecedensowe sankcje oraz pomoc zbrojeniowa dla Ukrainy, wychodzi daleko poza jej wpływ na przebieg wojny. Owszem, dzięki zachodniej pomocy Rosja nie może tej wojny wygrać i zrealizować swoich celów wobec Ukrainy. Dla porządku międzynarodowego ważniejsze jest jednak to, że bezczelna i brutalna próba ustanowienia przez Rosję reguł power politics została natychmiast surowo zatrzymana i ukarana.

Rosja tej wojny nie tylko nie wygrywa, ale idzie w ruinę jako mocarstwo światowe, które chciało dyktować swojemu otoczeniu i Zachodowi warunki gry w nowej fazie polityki światowej. Więcej, po zakończeniu tej wojny, nawet gdyby przejściowo linia przerwania ognia (traktatu pokojowego przecież nie będzie) pozostawiła po stronie agresora jakiś fragment ukraińskiego terytorium, Moskwa przestanie się poważnie liczyć w polityce światowej.

Opinie
Jak Putin odcina Rosję od świata
2022.03.12 10:38

Stanie się tak z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, ze względu na radykalne skurczenie się jej potencjału gospodarczego, do czego dojdzie pod wpływem zachodnich sankcji. Rosja cofnie się zwłaszcza pod względem technologicznym, co obejmie także jej zdolność do produkcji nowoczesnego uzbrojenia, które obok surowców było głównym źródłem jej dochodów z eksportu. Znane określenie w stosunku do Rosji sprzed ponad 30 lat – „Górna Wolta z głowicami nuklearnymi” dopiero teraz nabierze realnego znaczenia. Mocarstwo z PKB wielkości nie przekraczającej 1,5% produktu globalnego świata (czyli nie większej niż PKB Holandii lub Hiszpanii) przestaje być mocarstwem, ponieważ traci zdolności do wywierania realnego wpływu na inne kraje.

Samym straszeniem nie daje się tego uzyskać. Osiąga się efekty przeciwne od zamierzonych, co pokazuje wniosek Finlandii i Szwecji o przyjęcie do NATO. Nie potrafił tych krajów skłonić do takiego wyboru Stalin czy Breżniew, udało się Putinowi.

Po drugie, Rosja straci potężnie wizerunkowo. Z „mocarstwem” bandyckim (rogue power) niewiele krajów będzie chciało utrzymywać aktywne stosunki międzynarodowe, głos Rosji przestanie być traktowany poważnie na scenie międzynarodowej. Rosja traci dotychczasową soft power oraz legitymację do odgrywania roli respektowanego mocarstwa. Przynajmniej na tak długo, jak na jej czele będzie stać zbrodniarz wojenny czy któryś z jego pomocników. Owszem, chuligan potrafi swoim zachowaniem przyciągać uwagę (Kim Dzong Un też to potrafi) , ale inni będą trzymać się od niego z daleka, ponieważ poza antyzachodnią propagandą nie ma on niczego pozytywnego światu do zaoferowania.

Radykalnie topnieje sprawcza rola Moskwy na scenie międzynarodowej. Rosja przestaje być jednym z „biegunów” porządku wielobiegunowego, który zaczął się właśnie zarysowywać jako jedna z konsekwencji liberalnego porządku międzynarodowego i zmniejszenia pozycji Zachodu w świecie.

Opinie
Putin przegrał, kiedy zaczął wojnę
2022.03.07 15:50

Rosja jako mocarstwo-szkodnik, a przy tym mocarstwo upadłe, to duży problem dla Chin. Od niemal 10 lat Pekin i Moskwa pozostawały w ścisłym antyzachodnim przymierzu. Wprawdzie Putin pozostawał jako junior partner dla Xi Jinpinga, ale był bardzo pożyteczny w marszu Chin na szczyt światowej hierarchii, bowiem osiągnięcie tego celu wymagało uprzedniego usunięcia USA i Zachodu z tej pozycji. W osłabianiu Zachodu od wewnątrz Rosjanie byli całkiem skuteczni. Również operacje Moskwy na Bliskim Wschodzie czy w Afryce dobrze temu służyły. Manifestacje przymierza konfucjańsko-prawosławnego stanowiły także potężny przekaz dla świata: „jesteśmy nową, rosnącą siłą, trzeba się teraz na nas orientować, nie na Zachód”.

Wreszcie, Pekin doceniał potencjał militarny Rosji. Wspólnie oba mocarstwa zdawały się strategicznie równoważyć USA i NATO. Te atuty Moskwy z perspektywy Pekinu wyparowały. Zarazem, bolesna lekcja, którą bierze Rosja od Ukrainy, zmusza chińskie przywództwo do urealnienia swych marzeń o siłowym przyłączeniu Tajwanu do Chin kontynentalnych. W konkluzji, upadek i kompromitacja Rosji jako mocarstwa sprzymierzonego z Chinami godzi w chińskie ambicje przebudowy porządku międzynarodowego w kierunku nagiej power politics.

Jedyny, choć niebłahy pożytek jaki Chińczycy odniosą z upadłej i zrujnowanej Rosji, to w praktyce neokolonialna, swobodna i tania eksploatacja surowców naturalnych Syberii oraz rozbudowa wpływów w krajach Azji Środkowej. Rosja stanie się wobec Chin państwem klientelistycznym. Zmaterializuje się formułowana od lat pod adresem Moskwy przestroga, że jej wybór to partnerstwo z Zachodem albo wasalna podległość wobec Chin. W interesie władzy Putin wybrał to drugie.

Wiadomości
Chiny pozostają neutralne w konflikcie rosyjsko-ukraińskim
2022.03.07 10:54

W kontekście wojny, którą Rosja wytoczyła przeciwko Ukrainie oraz pomocy Zachodu dla ofiary agresji stawia się niekiedy tezę o możliwości wybuchu III wojny światowej, a nawet, że w istocie ona już trwa. Trochę podobnie, jak w 1939 roku, gdy Niemcy napadły na Polskę, ale II wojna światowa rozgorzała na całego dopiero właściwie od lat 1940-41. Rosja Putina może oczywiście wywołać nuklearny kataklizm. Ten scenariusz miał od początku konfliktu kilkuprocentowe prawdopodobieństwo. Rosja musi jednak wiedzieć, że gdyby porwała się na wojnę przeciwko Zachodowi, musiałaby od niej szybko zginąć. Taka wojna nie zdążyłaby się stać się wojną światową. Byłaby wojną między Rosją a NATO. Kraje NATO poniosłyby ciężkie straty, ale Federacja Rosyjska przestałaby istnieć jako państwo.

Nie ma zatem jeszcze w tej fazie agresji Rosji na Ukrainę czytelnych sygnałów w sprawie kształtu „powojennego” porządku międzynarodowego. Nadal problemem jest do pewnego stopnia zrozumiała niechęć wielu państw na świecie, także ważnych jak Indie czy Izrael, do opowiedzenia się po stronie ofiary bezprawnej agresji. Ta głęboko niemoralna postawa powinna być takim państwom zapamiętana. Wiele z tych państw sympatyzuje wręcz z Rosją, z uwagi na podskórny antyamerykanizm: Rosja była przez nie postrzegana jako przeciwwaga dla amerykańskiej hegemonii a zwłaszcza skłonności USA do interwencjonizmu.

I choć teraz sytuacja w kategoriach moralnych jest jednoznaczna, wiadomo kto jest bandyckim agresorem, kto ponoszącą dramatyczne straty ofiarą, wiele państw wybiera postawę udawanej obojętności. Udają, że nie wiedzą, że to także w ich interesie USA i ich sojusznicy bronią w tej wojnie elementarnych zasad prawa międzynarodowego.

Opinie
Kremlowska propaganda to precyzyjnie realizowany scenariusz dezinformacji Zachodu
2022.05.19 14:33

Jedna istotna rzecz na koniec. Ta wojna dała potężny impuls witalności grupie państw reprezentujących liberalny porządek międzynarodowy. Paradoksalnie, potwierdziła wywody Francisa Fukuyamy z jego „Końca historii?” z 1989 roku. Jak pamiętamy, młody Fukuyama dowodził, że porażka faszyzmu i komunizmu w starciu z projektem liberalnej demokracji oznacza kres ideowej ewolucji ludzkości, a na dający się przewidzieć czas – dominację tego projektu w skali globalnej. Pisał też, że po upadku Związku Sowieckiego, w polityce Rosji może wziąć górę wielkoruski szowinizm a nawet faszyzm.

Potwierdziło się to w 100 procentach. Obecnie, Ukraina z pomocą Zachodu doprowadza do upadku rosyjską wersję faszyzmu. Będzie to cios dla wielu autorytarnych przywódców i sił politycznych w różnych krajach świata, dla których Rosja Putina była wsparciem i punktem odniesienia. Taki rozwój sytuacji wzmocniłby naturalnie legitymizację liberalnego porządku międzynarodowego. Leży to w interesie nie tylko Polski i Ukrainy, ale i wielu narodów na całym świecie. Sporo niewiadomych jednak pozostaje, dlatego dalej idące prognozy byłyby w tym punkcie konfliktu przedwczesne.

Opinie
Putin i jego największa katastrofa geopolityczna XXI wieku
2022.05.16 16:51

Roman Kuźniar dla belsat.eu

Autor jest profesorem nauk humanistycznych. W latach 90. pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, był także dyrektorem Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, a w latach 2010-2015 pełnił funkcję doradcy prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności