Polska - Ukraina. Historia jednej przyjaźni


– Skradł nasze serca – tak o pochodzącym z Wołynia Bohdanie Szczerbyku mówią jego warszawscy znajomi. 26-letni chłopak z Wołynia równo rok temu stanął w szeregach ukraińskiego wojska. We wrześniu zginął. Na jego grobie w Usiczach pod Łuckiem stanęły dwie flagi – polska i ukraińska.

Grób Bohdana Szczerbyka w Usiczach, zdj.: archiwum prywatne Tomasza i Kamili Kaczorów
Grób Bohdana Szczerbyka w Usiczach, zdj.: archiwum prywatne Tomasza i Kamili Kaczorów

Biełsat porozmawiał z Tomaszem i Kamilą Kaczorami, którzy prowadzą firmę budowlaną pod Warszawą. Przez lata pracował w niej Bohdan Szczerbyk. W tym czasie stał się przyjacielem rodziny.

Tomasz Kaczor poznał Bohdana na jednej z budów w Warszawie w 2018 roku. Rok później na wiosnę chłopak już u niego pracował.

– Trzeba go było poduczyć, ale miał smykałkę. Nie trzeba było wiele razy powtarzać. Był ambitny. Chciał się uczyć, bo wiedział, że lepiej zarobi – mówi.

Szczerbyk na Ukrainę jeździł na krótko – tylko pozałatwiać najpilniejsze sprawy. Nawet święta spędzał w Polsce. Początkowo nie mówił dobrze po polsku, ale z biegiem czasu wychodziło mu to coraz lepiej i miał ledwo wyczuwalny akcent. Pisał również bardzo dobrze, bez błędów ortograficznych.

– Wiązał przyszłość z Polską. Kochał Polskę. Chciał żyć tutaj. Zawsze mówił, że tu będzie jego drugi dom. Tu się dobrze czuł, miał bliskich ludzi – wspomina Kamila Kaczor.

Wiadomości
Wołyń. Ukraiński żołnierz spoczął pod flagami Ukrainy i Polski
2023.03.01 14:50

Większość czasu Szczerbyk spędzał na budowie razem z jej mężem, Tomaszem. Zaprzyjaźnili się.

– Praca pracą, ale pożartować też trzeba – mówi.

Stopniowo Bohdan coraz więcej czasu spędzał z małżeństwem Kaczorów także po pracy. Przychodził w weekend pomóc na podwórku i po prostu pogadać czy pobawić się z dziećmi, które go uwielbiały.

– Jak był weekend, dzień wolny, to wpadał do nas na kawę, herbatę. Powoli, powoli – to stało się normą – podkreśla Kamila.

Kamila Kaczor, Bohdan Szczerbyk i Tomasz Kaczor, zdj.: archiwum prywatne Kamili i Tomasza Kaczorów
Kamila Kaczor, Bohdan Szczerbyk i Tomasz Kaczor, zdj.: archiwum prywatne Kamili i Tomasza Kaczorów

Poznał ich rodziców, a także wszystkich przyjaciół. Przyjmowali go jak swojego. W okolicy pracuje wielu Ukraińców, więc wszyscy są przyzwyczajeni. “Bodzia”, bo tak go nazywają państwo Kaczorowie, był uznawany za swojego.

– W zasadzie nie znam osoby, która nie płakała po nim teraz. Wszyscy to bardzo przeżyli – zaznacza Kamila.

Wojna. Czwartek 24 lutego 2022 r.

Tego dnia Bohdan oraz jego brat Dmytro, czyli Dima, mieli wyjechać z samego rana do pracy. Dima również mieszkał w Polsce. Jednak po porannych wydarzeniach wszyscy byli w szoku. Rosja rozpoczęła inwazję na pełną skalę na Ukrainę. Dima tego samego dnia pojechał na Ukrainę.

– Pamiętam, jak Bodia tutaj stał, patrzył, co się dzieje i mówił: teraz to już tylko czekać na list z powołaniem. Od tego dnia on był, ale jakby go nie było. Myślami był gdzie indziej – wspomina Kamila.

Wiadomości
Ukraina. Generał Syrski: utrzymanie obrony Bachmutu łamie plany wroga
2023.03.11 15:43

Bohdan w 2015 roku odbył zasadniczą służbę wojskową w jednostce w Kijowie, dlatego wiedział, że zostanie zmobilizowany w pierwszej kolejności.

– Mógł nie wracać, zabieraliśmy mu nawet paszport. Ale mówił, że wyjedzie nawet bez niego, bo jako żołnierza muszą go wpuścić na Ukrainę. Wiedziałem, że na pewno pojedzie, że nie mogę z niego robić niewolnika – mówi Tomasz.

Państwo Kaczorowie wielokrotnie starali się przekonać Bohdana, żeby poczekał, zastanowił się, żeby nie jechał od razu.

– Ale jak wybuchła ta wojna, to był taki patriotyzm w tych chłopakach, nie wszystkich na pewno, ale u Bohdana się włączył. Mówił, że ma tam siostrę, Tetianę, która ma dwójkę dzieci, i bratową, która ma czwórkę. Mówił, że tam jest jego rodzina i musi zadbać, żeby te dzieci żyły spokojnie. Jeszcze mówił, że jedzie walczyć za nas i za was. Za Ukrainę i za Polskę. Żeby do nas to nie doszło – podkreśla Kamila.

W tym czasie na Ukrainę zaczęli też wracać koledzy Bohdana – z Warszawy, z Niemiec, z Francji. “Jeśli oni jadą, to jadę i ja” – mówił.

W sklepie z militariami w Warszawie przyjaciele kupili wszystko, co było potrzebne żołnierzowi: buty, skarpetki, spodnie, odzież termiczną, a także kamizelkę taktyczną. Kuloodpornych już nie było, zostały wykupione. Oprócz tego w aptece: bandaże, plastry, leki przeciwbólowe i środki dezynfekujące.

– Mówiliśmy mu: wchodź i wybieraj wszystko, co chcesz. On mówił, że nic mu nie potrzeba. On nigdy nic nie chciał, zawsze wszystko miał – dodaje Kamila.

1 marca 2022 roku państwo Kaczor odwieźli Bohdana na Ukrainę. Razem z nimi jechał jego kolega, który pracował w Warszawie.

– Cała droga była spokojna, ale jak już było te ostatnie 30-50 kilometrów, to każdy milkł i pociągał nosem – wspomina Tomasz.

– I tak skończyło się płaczem – dodaje Kamila.

Wiadomości
Ukraina. Prezydent polecił zbadanie możliwości zmiany nazwy Rosji na Moskowię
2023.03.11 13:21

Z powrotem zabrali uchodźców. Przez pierwsze 2 tygodnie wojny na pełną skalę przez ich dom przewinął się tłum ludzi.

– Po 12 osób u nas spało, wszystkie pokoje były pozajmowane, my tylko w jednym. Ja tylko chodziłam i pościel zmieniałam – dodaje Kamila.

W tym czasie Tomasz kursował do i z granicy.

– Przez most na przejściu w Zosinie puszczali po 50-60 osób. To wyglądało jak filmy z II wojny światowej. Ludzie idą ciągiem, dzieci malutkie trzymają misie, kobiety z dzieckiem na ręku i z walizką, obładowani – wspomina.

Państwo Kaczorowie wozili wówczas pomoc na Ukrainę, którą zbierali od znajomych z okolic: produkty spożywcze, chemię gospodarczą, a nawet siatki na ryby, z których można robić siatki maskujące.

– Mieliśmy komu pomagać. Ci ludzie od lat u nas pracowali i później wszyscy pojawili się tam: Bodia, Roman, Dima. Pytali się o dokumenty na granicy, a my mówiliśmy, że jedziemy do swoich, nie jesteśmy żadną organizacją – zaznacza Kamila.

Kamila Kaczor, Bohdan Szczerbyk, Tomasz Kaczor z pomocą którą wieźli na Ukrainę, zdj.: archiwum prywatne Kamili i Tomasza Kaczorów
Kamila Kaczor, Bohdan Szczerbyk, Tomasz Kaczor z pomocą którą wieźli na Ukrainę, zdj.: archiwum prywatne Kamili i Tomasza Kaczorów

8 marca 2022 roku Bohdan Szczerbyk poszedł służyć. Miał jechać do Kijowa do swojej jednostki, a trafił do Donbasu. Małżeństwo z Polski niemal codziennie się z nim kontaktowało, czekało na wiadomość, czy żyje.

– Jak się nie odzywał, to były nieprzespane noce i stres. Jak mógł dzwonić, to od razu dzwonił. Ale pewnie robił to wtedy, gdy było spokojnie choć był na zerówce – zaznacza Tomasz.

14 września wiadomości nie było. Państwo Kaczorowie byli w szoku. Ich 11-letni syn, Przemek, pytał, co z wujkiem i od razu się domyślił. 6-letnia córka dotąd o tym nie wie.

Analiza
Ukraińcy w Polsce. Kim są mężczyźni, którzy opuścili Ukrainę?
2023.03.11 10:36

Kamila wspomina, że jeszcze gdy jechała na pogrzeb na Ukrainę, miała nadzieję, że to pomyłka. Okazało się jednak, że to była prawda. Nad grobem, zgodnie z tym, co Bodia mówił mamie, pojawiły się dwie flagi: polska i ukraińska. I napis “Wszystko dobrze”.

– Nigdy nie chciał nikogo martwić. Jak z nim rozmawialiśmy, gdy był na froncie, to chcieliśmy go trochę od tego oderwać, pożartować. Mówił, że jadł dobrze i wszystko dobrze. Że niedługo wróci. Stąd ten napis na fladze – mówi Kamila.

Grób z dwoma flagami widoczny jest z drogi od granicy z Polską do Łucka. W tym miejscu, na Wołyniu, ma szczególną wymowę. Jednak kwestie historyczne nie były przedmiotem rozmów z Bohdanem w domu państwa Kaczorów. Wychodzą z założenia, że nie można żyć przeszłością i oceniać współczesnych tym, co zrobiły poprzednie pokolenia.

Ostatni raz małżeństwo widziało się z Bohdanem w sierpniu, gdy przyjechał na przepustkę do Usicz. Następny raz mieli się spotkać w jego urodziny, we wrześniu.

– Po śmierci Bohdana my tę wojnę przegraliśmy, bo straciliśmy kogoś, kto był dla nas ważny. Mieliśmy bliską osobę na pierwszej linii – mówią.

Wiadomości
W Kijowie pożegnano legendarnego dowódcę
2023.03.10 16:34

Tak zapewne myśli wielu Ukraińców, którzy stracili swoich bliskich na froncie. Teraz państwo Kaczorowie starają się dbać o grób, chcą pomóc w zbudowaniu chodnika do niego prowadzącego, ponieważ Bohdan leży w nowej części cmentarza.

– Dla nas zawsze będzie ważny i pamięć o nim nie zginie, bo takich ludzi się nie zapomina. Cieszymy się, że mieliśmy zaszczyt poznać go i być częścią jego życia. On zawsze mówił na nas “moje Kaczorki” i na zawsze takimi dla niego zostaniemy – zaznacza Kamila.

Obiecują sobie, że będą go odwiedzać przynajmniej raz w roku, w jego urodziny. Zginął 4 dni przed swoimi 27. urodzinami.

Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Aktualności