W czasie swojego przemówienia przed Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniem Ludowym, Alaksandr Łukaszenka pochwalił się dziś, że otrzymał list z Brukseli, gdzie został nazwany “prezydentem”. Biełsat zapytał Komisję Europejską, czy to prawda.
Alaksandr Łukaszenka powiedział, że było to pismo od przewodniczącej Komisji Ursuli von der Leyen, w którym został nazwany “Prezydentem Republiki Białorusi, Jego Ekscelencją”.
– Piszą jedno, ale na Zachodzie spotykają się z innymi. Mogliby napisać: do byłego prezydenta, byłego prezydenta lub białoruskiego narodu. Mimo wszystko jestem wdzięczny, że rozumieją, kto tu jest gospodarzem.
Według niego UE zaproponowała omówienie kwestii walki z pandemią. Mińsk jest na to gotowy.
Biełsat zapytał się Komisję Europejską o to, czy prowadzi ona korespondencję z Alaksandrem Łukaszenką. Rzecznik Peter Stano odpowiedział, że ostatni list od Ursuli von der Leyen do ówczesnego prezydenta został skierowany 9 czerwca i dotyczył przełożenia szczytu Partnerstwa Wschodniego w związku z pandemią koronawirusa.
– Po wyborach prezydenckich 9 sierpnia, które nie były ani wolne, ani uczciwe, Unia Europejska uznaje, że władza pana Łukaszenki nie ma demokratycznych podstaw. Od tego czasu żadnych listów do niego nie kierowano – zaznaczył Peter Stano.
W czasie przemówienia przed Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniem Ludowym, Alaksandr Łukaszenka oświadczył też, że pełnomocnictwa prezydenta nie powinny być ograniczane, choć wcześniej taki krok zapowiadał. Przyznał też, że wybory mogły być w pewnym stopniu sfałszowane.
pp/belsat.eu wg inf. wł