Estońskie wybory do Parlamentu Europejskiego wygrała opozycyjna partia Ojczyzna z wynikiem 21,5 proc. Na drugim miejscu (19,3 proc.) uplasowała się współrządząca Partia Socjaldemokratyczna. Oba ugrupowania będą mieć po dwóch reprezentantów w Strasburgu – ogłosiła centralna komisja wyborcza.
Łącznie z Estonii do PE wybranych zostało siedmiu deputowanych.
Rządząca liberalna Partia Reform (RE) premier Kai Kallas zajęła dopiero trzecie miejsce z wynikiem 17,9 proc. Ugrupowanie będzie mieć tylko jednego posła w PE – doświadczonego unijnego polityka Urmasa Paeta.
– Nie kandydowałam w tych wyborach. Skupiliśmy się w nich na sprawach europejskich, ale rząd przez ten wynik nie upadnie – skomentowała Kallas.
Ta czołowa estońska polityk przed wyborami była przymierzana przez wielu komentatorów do roli szefowej unijnej dyplomacji w składzie nowej Komisji Europejskiej. Mandatu z ramienia partii nie otrzymał m.in. obecny minister obrony narodowej Hanno Pevkur.
Po jednym reprezentancie w PE będą mieć jeszcze opozycyjne ugrupowania: partia Centrum (EK; 12,4 proc.) oraz nacjonalistyczna i eurosceptyczna Konserwatywna Partia Ludowa Estonii (EKRE; 14,9 proc.).
Za zwycięzcę wyborów uchodzi były premier Juri Ratas (2016-19). Były lider partii centrowej, tradycyjnie wspierającej rosyjską mniejszość, na początku 2024 roku wzmocnił szeregi Ojczyzny (Isamaa).
– Celowaliśmy w zwycięstwo, a Ratas dodał nam impulsu – mówił w programie telewizji ETV lider partii Urmas Reinsalu, były szef MSZ. – Wierzę, że nasz przekaz, iż Ojczyzna opowiada się za bezpieczeństwem Europy, wzrostem gospodarczym, a także reprezentuje Estończyków w polityce Estonii trafił do wyborców – powiedział.
Podkreślił, że te wybory były także wyrazem “sprzeciwu” wobec rządu Kallas, którego polityka gospodarcza pogarsza warunki życia Estończyków.
Frekwencja w Estonii wyniosła 37,7 proc. i była na podobnym poziomie, jak w 2019 roku (37,6 proc.).
pj/belsat.eu wg PAP
