Skromne uroczystości to część kampanii Putina

Dzień porażki, a nie zwycięstwa? Niekoniecznie. Propaganda wytłumaczy Rosjanom, czemu jest tak ciężko, że brakuje czołgów na froncie i na defiladzie.

Parada z okazji Dnia Zwycięstwa. Moskwa, 9 maja 2023 roku.
Zdj. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej / Telegram

Dzisiejsza defilada na Placu Czerwonym jest Władimirowi Putinowi bardziej potrzebna, niż wszystkie poprzednie. Choć prawdą jest, że bez poprzednich Rosja nie znajdowałaby się w tym miejscu, w którym znalazła się po roku agresji na Ukrainę. Bez poprzednich ta dzisiejsza nie byłaby również aż tak ważna.

Defilady były bowiem fundamentem putinowskiej polityki historycznej i rosyjskiej, neoimperialnej ideologii. Dekadę temu mitologia II wojny światowej ostatecznie scaliła się z rosyjskim rewanżyzmem i agresywnym imperializmem oraz nacjonalizmem „rosyjskiego świata” podszytym nostalgią po ZSRR. Wcześniej, bo np. w 2011 roku na defiladach 9-majowych na Placu Czerwonym paradowały przecież jednostki reprezentacyjne z Polski, Ukrainy, Wielkiej Brytanii. Po 2014 roku i pierwszej agresji na Ukrainę, stało się to niemożliwe. Rosja znalazła się w izolacji.

Rosyjska polityka historyczna wykreśliła udział aliantów zachodnich w II wojnie światowej, a Polsce czy Ukrainie przypisała wręcz rolę kolaborantów i wichrzycieli wojennych. Wielka defilada z 2015 roku była potężną manifestacją wielkomocarstwowych marzeń Putina. To wtedy ulicami Moskwy i innych miast przeszedł „Nieśmiertelny pułk” – prowadzone przez Putina pochody rodzin, które straciły krewnych w II wojnie światowej.

Wiadomości
„Nieśmiertelny pułk”, zamiast maszerować po Moskwie, odbył się w… grze Minecraft
2023.05.08 15:17

Kreml budował wśród Rosjan wojenną wspólnotę i przekonanie, że tamta wojna, ojczyźniana (jak ją w Rosji się propagandowa nazywa, nie uwzględnia bowiem agresji na Polskę w 1939 roku) była sprawą wszystkich Rosjan i wspólnym wysiłkiem. Co nie było dalekie od prawdy. Jednak machina propagandowa budowała w tym czasie i inne przekonanie. Że wojna wciąż trwa.

Wiecznie na wojnie

Putin często podkreślał, że ZSRR uratował świat w czasie II wojny światowej. W Rosji powstał cały przemysł oparty o wojenną mitologię. Ruszyła masowa produkcja gadżetów (wstążki św. Jerzego, flagi, mundury „krasnoarmiejców” w każdym rozmiarze, także dziecięcym), filmów, programów telewizyjnych, naklejek na samochody z hasłem „Na Berlin!”, itd. To wszystko ukształtowało Rosjan i przygotowało ich do agresji na Ukrainę.

Tej machiny nie da się już łatwo zatrzymać. Zwłaszcza że weszła na wyższe obroty. Dzisiaj przez Moskwę sunie znacząco skromniejsza defilada, a w wielu miastach je w ogóle odwołano. Nie pomaszeruje też „Nieśmiertelny pułk”. Wszystko z powodu zagrożenia ukraińskimi aktami dywersji. Niedawny atak dronów na kopułę Pałacu Senackiego na Kremlu i eksplozje w składach paliwa na południu Rosji uświadomiły to zagrożenie. Być może taki był ich cel (jeśli atak na Kreml był sprawką rosyjskich służb), a przynajmniej do takiej interpretacji owe zdarzenia posłużyły. Tegoroczny 9 maja nie jest jednak dla Kremla „dniem porażki”.

Analiza
Pobiedobiesie, czyli dzień zwycięstwa nad rozumem
2023.05.08 17:12

Przeciwnie, jest bardzo ważnym elementem w propagandowej narracji. I początkiem kampanii wyborczej Putina przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. Ograniczone obchody mają przygotować Rosjan na długą wojnę. Na wysiłek i poświęcenie co najmniej zbliżone do tego, jakie włożyli w „zwycięstwo” ich przodkowie w 1945 roku.

Putin niby nie powiedział dziś na Placu Czerwonym nic szczególnego. Jego przemówienie było dość standardowe i podobne do tych z poprzednich miesięcy i lat. A jednak mocniej odwołujące się do wspólnoty w wojnie z „faszyzmem”. I nic to, że ów „faszyzm” na Ukrainie jest wyimaginowanym wytworem kremlowskiej propagandy. Rosjanie są już tak znieczuleni na rzeczywistość, że wierzą w każdą bzdurę. Nawet w to, że ZSRR sam wygrał II wojnę. I w to, że wygrać może i teraz.

Dzisiejsza skromniejsza defilada ma ich przekonać, że muszą być gotowi na ciężkie trudy. Putin mówi niemal wprost: wasi dziadowie dali radę, wy też musicie dać radę. Zbudowanie mostu w czasie między 1943 rokiem a 2023 jest największym sukcesem historycznej propagandy Putina.

Trudne pytania

Na przeprowadzeniu defilady, a jednoczesnym uświadomieniu Rosjanom, że zagrożenie ukraińskim atakami istnieje, bardzo mu zależało. Nie było nowoczesnego sprzętu na Placu Czerwonym, jak co roku? To nic, Rosjanie mają zrozumieć, że sprzęt jest na froncie. W końcu tego, że i na froncie są z nim problemy i z magazynów trzeba wyciągać stare T-62 i T-55 sprzed pół wieku, już wszyscy nie zobaczą. Ważne, że Putin ma swoją kieszonkową wersję defilady z listopada 1941 roku, kiedy defilujące przed Stalinem czołgi prosto z Placu Czerwonego jechały na front.

Parada z okazji Dnia Zwycięstwa. Moskwa, 9 maja 2023 roku.
Zdj. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej / Telegram

Dziś propaganda może głosić, że czołgi na froncie już są i dlatego nie przyjechały do Moskwy na defiladę. Kremlowski dyktator coraz częściej mówi, że Rosja na Ukrainie walczy już nie tylko z „faszyzmem”, ale z całym, wrogim jej światem zachodnim. To ma być główny argument uzasadniający, czemu wojna trwa tak długo.

Aktualizacja
Rosja, Białoruś i inne kraje byłego ZSRR obchodzą Dzień Zwycięstwa
2023.05.09 13:30

Dla Putina rozpoczyna się batalia o przyszłość jego władzy. Dobrze wie, że z wojny nie wyplącze się prędko. I nie odniesie spektakularnych sukcesów. Przed 9 maja rosyjska armia nie zdobyła nawet Bachmutu. Żaden kluczowy cel inwazji nie został osiągnięty w pełni. Mało tego, z linii frontu dochodzą coraz częściej głosy świadczące o tym, że rozsypuje się spójność dowództwa i brakuje jedności w formacjach zbrojnych.

Takie głosy to walna już krytyka sztabu ze strony Jewgienija Prigożyna, właściciela firmy najemniczej Wagner i inne głosy radykałów. Nawet jeśli są to głosy kontrolowane przez różne kremlowskie koterie, to świadczą o nie najlepszej sytuacji w centrum władzy. Nie mówiąc już o depresyjnych nastrojach społecznych. I w takiej sytuacji Putin musi zaczynać przygotowania do wyborów za rok. Ich celem nie będzie rzeczywista konkurencja, bo Putin konkurentów nie będzie miał. Chodzić będzie jednak o wysoką frekwencję (lepszą niż w wyborach 2018 roku, kiedy wyniosła 67 proc.) i wrażenie, że cały naród jest ze swoim wodzem.

Aktualizacja
Prigożyn postawił Putinowi ultimatum na 9 maja
2023.05.09 11:03

By tak było, Putin musi wytłumaczyć Rosjanom, czemu w 440. dniu wojny Ukraina nie leży na kolanach, Wołodymyr Zełenski jest podejmowany na świecie, a Putin ścigany listem gończym i boi się wyjechać za granicę. Czemu ukraińska armia nie tylko nie jest „zdemilitaryzowana”, ale i potrafi na tyle skutecznie zagrażać atakami na terenie Rosji, że Kreml musiał ze względów bezpieczeństwa ograniczyć obchody 9 maja? Putin musi wytłumaczyć Rosjanom, czemu żyje im się gorzej i o perspektywie powrotu do sytuacji sprzed lutego 2022 roku mogą zapomnieć.

Jednym słowem, musi przygotowywać ich na nową rzeczywistość i zachować przy tym pozycję niekwestionowanego lidera. Tyle że ta nowa rzeczywistość to ziemia nieznana dla kremlowskich technologów politycznych i speców od społecznej inżynierii. Nie potrafiąc sobie z nią poradzić intelektualnie, sięgają do sprawdzonych wzorców. Do przeszłości. Dlatego Dzień Zwycięstwa wciąż jest potrzebny. Musi dawać złudną perspektywę i kreować wiarę w zwycięstwo wtedy, kiedy nie ma nadziei na faktyczny sukces.

Aktualizacja
Rosja, Białoruś i inne kraje byłego ZSRR obchodzą Dzień Zwycięstwa
2023.05.09 13:30

Michał Kacewicz/belsat.eu

Więcej tekstów autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności