Putin chce walczyć “do ostatniego Ukraińca”

Podczas spotkania z deputowanymi rosyjskiej Dumy Państwowej, Władimir Putin stwierdził, że Zachód “chce walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca”. I stwierdził, że “wszystko ku temu zmierza”.

To “wszystko ku temu zmierza” to typowe putinowskie wytłumaczenie. Bo skoro rosyjskie prezydent rozgryzł chytry plan Zachodu, to dlaczego tak “współpracuje” ze swoim wrogiem? Dlaczego bombarduje osiedla i centra handlowe? Dlaczego wysyła swoich żołnierzy do miast i wsi, w których nie ma żadnych obiektów wojskowych? Kto w takim razie prowadzi wojnę do ostatniego Ukraińca – Zachód czy Władimir Putin?

Potwierdzeniem tego, że cztery miesiące krwawej i niszczycielskiej wojny nie otrzeźwiły Putina, a przeciwnie – uczyniły go jeszcze bardziej krwiożerczym – są ostatnie oświadczenia jego podwładnych. Po faktycznym zajęciu całego obwodu ługańskiego Ukrainy, minister obrony Rosji Siergiej Szojgu obiecał walczyć aż do zrealizowania wszystkich celów “specjalnej operacji wojskowej”. Z kolei sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew oświadczył, że cele pozostają bez zmian i znów zaczął mówić o “demilitaryzacji” i “denazyfikacji” sąsiedniego państwa.

Analiza
Nowomowa Kremla: specoperacja, łupnięcia i ujemny wzrost
2022.07.06 13:42

Naiwnymi byli więc ci, którzy uważali, że niepowodzenie putinowskiego blitzkriegu zmusi rosyjskie dowództwo do ograniczenia apetytu. Wręcz przeciwnie. Niechęć Ukraińców do poddania się rosyjskiej okupacji Putin, Patruszew i Szojgu przyjęli jak osobistą zniewagę. Zaczęli działać według zasady: jeśli nie możesz być moje, nie będziesz niczyje. To właśnie dlatego rosyjskie “wyzwalanie” miast Donbasu oznacza dla nich całkowite zniszczenie, taktykę wypalonej ziemi.

To co w Mariupolu było barbarzyństwem, w Siewierodoniecku i Lisiczańsku stało się codziennością. I nie wątpią, że “wyzwolenie” pozostających pod kontrolą Ukrainy części obwodu donieckiego także będzie oznaczać całkowite ich zniszczenie. Przy czym “odbudować lepiej niż było” Rosji nie uda się tylko dlatego, że może jej zabraknąć pieniędzy. Jakby Putin nie przekonywał deputowanych Dumy, zachodnie sankcje już zaczynają wpływać na funkcjonowanie rosyjskiej gospodarki. Rosja nie będzie niedługo miała czym łatać dziur u siebie, a co dopiero odbudowywać terytoria okupowane.

Wiadomości
Mer Mariupola: podczas odbudowy miasta skorzystamy z doświadczeń Warszawy i Gdańska
2022.07.06 15:04

Po co więc Putinowi to wszystko? Na to pytanie odpowiada on dość szczerze, mówiąc o gotowości walki do ostatniego Ukraińca. Ten, kto nie potrzebuje ludności, nie jest też zainteresowany warunkami jej życia. W końcu i w Rosji jest wystarczająco dużo dzikich pustkowi, porzuconych miast, z których uciekają mieszkańcy, zrujnowanych dróg.

W Rosji cały ten koszmar lubią nazywać “przestrzenią” i chwalić się tym. Bo co w tym dobrego, że Kraj Krasnojarski “ma powierzchnię czterech Francji”, Ewenkijski Okręg Autonomiczny jest wielkości Turcji, skoro nie ma tam najważniejszego – normalnych warunków do życia? Dla władz Rosji to wystarczające.

Na Kremlu nikt nie myśli, co się dzieje z jego poddanymi. Władimirowi Putinowi potrzebne jest terytorium, na którym można zbudować bazę wojskową. Dlatego, że tylko baza wojskowa jest cywilizacyjnym argumentem Rosji.

Wiadomości
Wcielili do armii dziesiątki tysięcy ludzi. Donbas stoi w obliczu bezprecedensowego kryzysu humanitarnego
2022.07.07 15:24

Witalij Portnikow dla vot-tak.tv/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności