O przeniesieniu naszej koleżanki z aresztu przy ulicy Akreścina poinformowali jej bliscy, od których strażnicy nie przyjęli paczki do osadzonej. Wiadomość przekazało rozwiązane przez reżim Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ).
Dziś upłynęło 10 dni, podczas których Komitet Śledczy powinien wybrać, jaki środek zapobiegawczy wybrać wobec podejrzanej. W przypadku Iryny Słaunikawej najwyraźniej wybrany został dalszy pobyt w areszcie – jednak nie jest to pewne, bo nie dopuszczono do niej jeszcze adwokata.
W ciągu 20 dni od momentu zatrzymania dziennikarka powinna usłyszeć zarzuty – obecnie ma status podejrzanej o “organizację działań poważnie naruszających porządek społeczny” (art. 342 KK).
30 października dziennikarka Biełsatu Iryna Słaunikawa i jej mąż Alaksandr Łojka zostali zatrzymani na lotnisku w Mińsku, gdy wrócili z wakacji w Egipcie. Najpierw para została skazana za 15 dni aresztu za “rozpowszechnianie materiałów ekstremistycznych” – udostępnienie na Facebooku treści Biełsatu z czasu, gdy jeszcze nie był “ugrupowaniem ekstremistycznym”.
Po zakończeniu pierwszego wyroku małżonków nie wypuszczono na wolność i ponownie stanęli przed sądem. Tym razem na 15 dni aresztu skazano ich za “drobne chuligaństwo”.
26 listopada dowiedzieliśmy się, że Iryna jest podejrzaną w sprawie karnej o “organizację działań poważnie naruszających porządek”.Białoruskie organizacje obrony praw człowieka uznały Irynę Słaunikawą za więźnia politycznego i domagają się jej uwolnienia.
29 listopada Alaksandr został skazany po raz trzeci za rzekome “niepodporządkowanie się milicjantowi”. Wielokrotne skazywanie na areszt w sprawach o wykroczenia też jest coraz częstszą formą represji.
ad,pj/belsat.eu