Zainteresowanie II wojną światową i frustracja z powodu nieustających protestów skłaniają białoruski reżim do nazistowskich metod walki z ludnością – uważa pochodzący z Białorusi i osiadły w Niemczech historyk Alexander Friedman.
Podczas pogrzebu oficera KGB Dzmitra Fiedasiuka białoruski parlamentarzysta, były szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi, generał-major rezerwy Aleh Biełakonieu oświadczył, że za każdego zabitego funkcjonariusza służby powinny mordować 20, lub nawet 100 osób.
Funkcjonariusz KGB został śmiertelnie postrzelony we wtorek, gdy przemocą wszedł do mieszkania informatyka Andreja Zelcera. Gospodarz mieszkania został zastrzelony na miejscu przez innych mundurowych.
– Myślę, że jesteśmy wobec nich zbyt delikatni. Z jakiegoś powodu działają poza granicami prawa, a my staramy się robić wszystko zgodnie z prawem. Zgodnie z prawem rozmawiamy z nimi, według prawa przekonujemy. A trzeba, jak powiedział Putin, „wszystkich ich zatłuc w kiblu”. Za jednego 20, 100 osób… Aby każdego to zniechęciło – powiedział Białakonieu.
W ten sposób generał Biełakonieu prawie dosłownie zacytował rozkaz nazistowskiego feldmarszałka Wilhelma Keitla z 16 września 1941 roku, wydany w odpowiedzi na partyzanckie akcje dywersyjne:
– Zapłatą za życie jednego niemieckiego żołnierza w takich przypadkach powinna być kara śmierci dla 50-100 komunistów.
W praktyce naziści rozstrzeliwali zupełnie przypadkowych cywilów – mówi w rozmowie z Biełsatem doktor habilitowany Alexandr Friedman z Instytutu Etnologii Europejskiej Uniwersytetu Berlińskiego.
– Zwróciłbym uwagę na dwie okoliczności. Po pierwsze, (pochodzący z Rosji – przyp. red.) generał Biełakonieu jest zafascynowany Władimirem Putinem i właśnie jego stawia za przykład. To człowiek otwarcie opowiadający się za Moskwą. Po drugie, temu oficerowi podobają się metody wykorzystywane podczas wojny przez nazistów… Trudno mi sobie wyobrazić, by oficer z wyższym wykształceniem wojskowym nie znał przestępczego rozkazu Keitla – podkreśla naukowiec.
Doktor Friedman uważa, że propaganda reżimu Alaksandra Łukaszenki celowo roznieca konflikt pomiędzy społeczeństwem i służbami oraz zastrasza obywateli.
– Już zaczęły się i dalej trwają nowe aresztowania. De facto zakładnikami zostało ponad 100 osób. Co reżim z nimi zrobi? Mam nadzieję, że nie posłucha żądań Biełakoniewa. Ale słowa tego człowieka należy przyjmować na poważnie. Łukaszenka i ludzie z jego otoczenia nie mają już nic do stracenia. W ciągu ostatniego roku pokazali, że są gotowi na najbardziej radykalne i okrutne represje – zauważa historyk.
Zabijając kagiebistę informatyk Andrej Zelcer dla wielu Białorusinów stał się bohaterem – pierwszym, który podniósł broń przeciwko reżimowi. Według doktora Friedmana reżim się tego przestraszył.
– To, że ludzie reżimu Łukaszenki interesują się wydarzeniami II wojny światowej, wpływa na ich zachowania. Gdy dochodzi do sytuacji nadzwyczajnej, postępują zgodnie ze schematami, które mają w głowie. Automatycznie pojawiają się tam nazistowskie metody. Generał Biełakonieu to człowiek z wyższym wykształceniem i powinien wiedzieć, że jego propozycje represji to czysty nazizm – podkreśla Friedman.
łr,pj/belsat.eu