Połaskotać podbrzusze Europy bagnetem Wagnera. Czy Putin dociśnie Łukaszenkę?

1 sierpnia dwa białoruskie śmigłowce wojskowe naruszyły granicę Polski, penetrując jej terytorium o ponad dwa kilometry. Nie był to jednak desant grupy dywersantów-wagnerowców, jak mogliby sądzić panikarze. Według grupy monitorującej ruchy wojsk rosyjskich na Białorusi Biełaruski Hajun śmigłowce, które wleciały do Polski w pobliżu wsi Białowieża w województwie podlaskim, w rzeczywistości strzegły Alaksandra Łukaszenki. Ten bowiem przyjechał w roboczą wizytą do Brześcia i zatrzymał się w słynnej rządowej rezydencji Wiskule, położonej siedem i pół kilometra od granicy z Polską.

Alaksandr Łukaszenka z wizytą w agromiasteczku Bieławieżski kilka kilometrów od granicy z Polską. 1 sierpnia 2023 roku.
Zdj. BiełTA

A co gdyby NATO uderzyło w Wiskule?

Warszawa ostro zaprotestowała przeciwko incydentowi ze śmigłowcami. Zareagował nawet Pentagon.

– Poważnie podchodzimy do bezpieczeństwa NATO i będziemy pracowali nad tym, by zapewnić, że każdy centymetr kwadratowy NATO pozostanie bezpieczny – oświadczył gen. Pat Ryder, komentując naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej.

Jednak naruszenie granicy było prawdopodobnie niezamierzone. Piloci tych śmigłowców stacjonują w Maczuliszczach pod Mińskiem i nie są dobrze zaznajomieni z obszarem przygranicznym. Można przypuszczać, że w tej sytuacji najbardziej obawiał się sam Łukaszenka. W końcu wojna z NATO mogła zostać rozpętana z głupoty – co by było, gdyby druga strona nagle ze strachu ostrzelała pałacyk?

Wiadomości
Łukaszenka zareagował na słowa Morawieckiego o 100 wagnerowcach przy Przesmyku Suwalskim
2023.08.01 14:15

W każdym razie, przemawiając tego samego dnia do mieszkańców obwodu brzeskiego, władca dał jasno do zrozumienia, że wagnerowcy na Białorusi są pod pełną kontrolą, że on, Alaksandr Łukaszenka, tylko żartował z ich zamiaru „wycieczki do Warszawy i Rzeszowa” i że Mińsk „wcale nie potrzebuje Przesmyku Suwalskiego”.

W pewnym sensie jest to zakamuflowana odpowiedź prominentnemu deputowanemu Dumy Państwowej, emerytowanemu generałowi Andriejowi Kartopolowowi, który powiedział na antenie rosyjskiej telewizji, że wagnerowcy zostali przerzuceni na Białoruś jako „pięść uderzeniowa”, która zajmie ten „nieszczęsny” przesmyk – pas ziemi między Białorusią a obwodem kaliningradzkim, „wąskie gardło NATO” – w ciągu kilku godzin.

Wiadomości
Celem wagnerowców na Białorusi będzie „przejęcie Przesmyku Suwalskiego” – rosyjski deputowany
2023.07.16 16:12

Innymi słowy, Łukaszenka daje jasno do zrozumienia, że ma własne interesy, które mogą nie pokrywać się z interesami moskiewskich mocodawców.

Białoruskie śmigłowce w polskiej przestrzeni powietrznej. Białowieża, Polska. 1 sierpnia 2023 roku.
Zdj. Eliza Kowalczyk / Facebook

Można się spierać o geniusz rosyjskiego przywódcy

Trzeba podkreślić następującą rzecz: kiedy różni uczestnicy debaty publicznej delektują się tym, jak Władimir Putin, który rzekomo sprytnie przeniósł wagnerowców na Białoruś, zamierza teraz przetestować nimi Europę, nie biorąc pod uwagę podmiotowości dwóch pozostałych graczy – Łukaszenki i Jewgienija Prigożyna.

I w tym kontekście można spierać się o geniusz Putina. Wielu komentatorów sugeruje, że samo przetrwanie Prigożyna było rodzajem subtelnej inscenizacji, częścią wielopłaszczyznowego planu. W rezultacie, argumentują, rosyjski prezydent będzie mógł zrobić niewinną minę, jeśli „białoruska Grupa Wagnera” zacznie terroryzować Europę. Na przykład: no cóż, są rebeliantami, nawet pojechali do Moskwy, skąd zostali zesłani na Białoruś. Teraz ich nie znamy i nie odpowiadamy za zachowanie tych niesfornych poddanych.

Ale co to za przebiegły, wielowarstwowy plan, skoro bunt Prigożyna pokazał całemu światu, że król jest nagi? Kiedy rebelianci maszerowali na Moskwę, Putin był wyraźnie zdezorientowany, niezdecydowany, przestraszony i słaby. Krótko mówiąc, umieszczając słowa w „poprawnej politycznie formie”, poniósł w rezultacie kolosalne szkody wizerunkowe.

O wiele bardziej prawdopodobna jest wersja, że cała intryga rozwinęła się spontanicznie, a Grupa Wagnera, jako wybuchowy, toksyczny atut, została po prostu przekazana przez Putina i jego otoczenie „młodszemu bratu”, który jest zawsze gotowy na odrobinę rozgłosu (w ten sposób uratowałem Rosję przed zawirowaniem).

Opinie
Grupa Wagnera na Białorusi: Putin oddał toksyczne aktywa swojemu „młodszemu bratu”
2023.07.19 17:50

Tak więc ci, którzy teraz lansują wersję misternego, wielozadaniowego planu, nieświadomie pomagają Putinowi ratować jego wizerunek. Spójrzcie, jaki on jest przebiegły, chytry i dalekowzroczny! Chociaż nie tłumaczyłbym przebiegłym spiskiem tego, co można wytłumaczyć elementarną głupotą, chciwością, nadmiernymi ambicjami tych czy innych postaci na tle przekształcenia państwa rosyjskiego w arenę rywalizacji między klanami przestępczymi.

Obóz wagnerowców we wsi Cel kolo Osipowicz. Obwód mohylewski, Białoruś. 7 lipca 2023 roku.
Zdj. Maxim Shemetov / Reuters / Forum

Cały ciężar spadnie na Łukaszenkę

W każdym razie Łukaszenka doskonale rozumie, że jeśli wagnerowcy „pójdą” z Białorusi do Europy, cały ciężar odwetu spadnie na głowę jej władcy. Nie można tu udawać idioty, mówiąc, że goście pojechali do Warszawy bez zgody gospodarza.

Sam Łukaszenka przecież powiedział, że zna wszystkie rozmowy wagnerowców w ich obozie namiotowym pod Osipowiczami. Oznacza to, że ci goście są pod ścisłą kontrolą białoruskich służb bezpieczeństwa. Żadna mysz nie może prześlizgnąć się przez Białoruś bez wiedzy Łukaszenki, nie wspominając już o tym, że tysiące najemników Prigożyna mogą potajemnie przemieścić się czterysta kilometrów od Osipowicz do granicy z Polską.

A potem te orły trzeba uzbroić (w Rosji praktycznie pozbawiono ich broni), wpuścić do strefy przygranicznej i pokazać, gdzie łatwiej jest przekraść się przez kordon. Taka operacja – czy to ofensywa na dużą skalę, czy nalot grupy dywersyjnej – jest nie do pomyślenia bez wskazówek Łukaszenki i aktywnego wsparcia ze strony białoruskich sił bezpieczeństwa.

I to właśnie Łukaszenka będzie musiał przełknąć konsekwencje takiej przygody (prawie na pewno skazanej na niepowodzenie – Polacy czuwają) wielką łyżką. Warszawa już zagroziła porozumieniem z Wilnem i Rygą w sprawie zamknięcia granicy z Białorusią w przypadku prowokacji wagnerowców. Zaboli to ekonomicznie białoruskie władze. Chiny, dla których tranzyt przez Białoruś jest również ważny, będą zdecydowanie niezadowolone.

Opinie
Łukaszenka zbawcą Putina. Jaka będzie tego cena?
2023.06.26 16:03

Wreszcie, również Prigożyn nie jest takim głupcem, aby oddawać swoich najwierniejszych na zdobycie Przesmyku Suwalskiego albo marszu na Warszawę. Lepiej byłoby wykorzystać te kadry w Afryce. W końcu jest biznesmenem, a nie fanem idei imperialnej, jak zatrzymany Igor Girkin-Striełkow. Nawiasem mówiąc, Łukaszenka też nie jest fanem idei imperialnej. Granicą jego marzeń jest rządzenie do ostatniej fizycznej możliwości w swoim królestwie, a następnie przekazanie władzy w drodze dziedziczenia. Najważniejsze – żeby złodzieje nie próbowali zamachnąć się na jego autokrację. Dlatego Łukaszenka tak chętnie przyjmuje rosyjską broń jądrową. Zgodnie z tę logiką nikt nigdy nie zaatakował kraju posiadającego broń jądrową.

Białoruski władca nie chce jednak rozpoczynać prawdziwej wojny z NATO, ponieważ oznaczałoby to fizyczną śmierć jego reżimu.

Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka odwiedzają Monastyr Wałaamski. Republika Karelii, Rosja. 24 czerwca 2023 roku.
Zdj. Reuters / Forum

Operacja psychologiczna Kremla osiąga zamierzony cel?

Tak, Putin prawdopodobnie nie miałby nic przeciwko połaskotaniu podbrzusza Europy bagnetem wagnerowców. Ale pytanie brzmi, czy Kreml może teraz wystarczająco dowodzić Prigożynem i Łukaszenką, aby to zrobić.

Osobiście jest to dla mnie kwestia otwarta. Łukaszenka, choć zwykle nazywany marionetką Kremla, wycofał się z udziału swojej armii w wojnie na Ukrainie. Od dłuższego czasu nie ma też rosyjskich ataków rakietowych na Ukrainę z terytorium Białorusi. Innymi słowy, należy założyć, że jej władca był w stanie – przynajmniej na jakiś czas – przekonać Putina, by nie rzucał swojego ostatniego sojusznika na widły.

Najprawdopodobniej teraz, po otrzymaniu specyficznego prezentu od Putina w postaci Grupy Wagnera, Łukaszenka spróbuje wcielić część tego kontyngentu jako pracowników kontraktowych w swojej armii, a część zostanie odesłana do Afryki. Prigożyn również mówi o „nadchodzących kwestiach afrykańskich” w swoich kilku ostatnich przemówieniach do najemników.

Wiadomości
Łukaszenka mówi o armii zawodowej, ale musiałby na nią wydać znacznie więcej pieniędzy
2023.08.02 14:35

Tak, pozwolono mu przylecieć do Rosji, aby załatwić tam pewne sprawy, ale to nie znaczy, że szef najemników powrócił do dobrych stosunków z Kremlem. Dla Putina zemsta jest raczej daniem podawanym na zimno. A teraz, sądząc po wielu symptomach, metodycznie podkopuje władzę swojego byłego „kucharza”, który ma zbyt wysokie mniemanie o sobie, delikatnie ściskając jego biznesowe imperium. Dlatego nie jest bynajmniej pewne, czy Prigożyn jest gotowy roztrzaskać się na kawałki w pogoni za awanturniczymi planami rosyjskiego cara.

Oczywiście nie znamy niektórych ważnych szczegółów, tajnych źródeł tej zakulisowej gry. Najbliższa przyszłość pokaże, w jakim stopniu Kreml jest w stanie dowodzić Prigożynem i Łukaszenką w tej intrydze. Albo opłacić ich koszty tak hojnie, że dadzą się nabrać.

Tak czy inaczej, cele operacji psychologicznej Kremla zostały już w pewnym stopniu osiągnięte: tylko ktoś bezmyślny nie mówi o zagrożeniu ze strony wagnerowców dla krajów NATO. I ten hałas odwraca uwagę Europy od wojny na Ukrainie.

Alaksandr Kłaskouski dla vot-tak.tv / belsat.eu

Inne teksty autora w Dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności