Alaksiej Dzikawicki: po co Biełsat potrzebny jest Polsce i Polakom

Nowy szef TV Biełsat przypomina, że stacja, dając mieszkańcom krajów byłego ZSRR dostęp do wiarygodnej informacji, działa też na rzecz polskiej racji stanu oraz wspomaga polskie media.

alaksiej dzikawicki biełsat belsat białoruś rosja propaganda TVP romaszewska
Pełniący obowiązki dyrektora Biełsatu Alaksiej Dzikawicki.
Zdj: Alisa Hanczar/ Belsat.eu

Podstawowym pytaniem, jakie Polak może sobie, i słusznie, zadać w sprawie Biełsatu, to dlaczego powinien ze swoich podatków utrzymywać medium nadające na Wschód, które zatrudnia prawie 300 osób.

Patrząc na to zupełnie ogólnie, każdy kraj, tak jak zresztą każdy człowiek, chciałby mieć przyjaznego sąsiada. Teraz Polska ma u swoich granic niestabilną i nieobliczalną, dyktatorską Białoruś. Nie da się z nią ani normalnie handlować, ani rozmawiać na tak przyziemne tematy jak wizy, ochrona granic itd. A praca Biełsatu sprzyja temu, żeby Białoruś stała się w przyszłości normalnym europejskim państwem. Dochodzi do tego argument moralny. Ludzie pokolenia Solidarności mówią tymczasem, że Polska w czasach komunizmu dostała ogromne wsparcie od Zachodu i teraz przyszedł czas, żeby to Polacy pomagali.

Kto nas ogląda?

Pamiętajmy też, że Biełsat nie nadaje tylko na Białoruś, ale jego rosyjskojęzyczne programy docierają do Rosji i innych krajów byłego ZSRR. Staramy się trafiać do Rosjan i innych rosyjskojęzycznych odbiorców, którzy są odcięci od normalnych źródeł informacji, a są nieustanie narażeni na wpływ kremlowskiej propagandy. I opowiadamy im np. o tragedii wojny na Ukrainie, sprzyjając antywojennym nastrojom. Dotyczy to także mieszkańców okupowanych terenów wschodniej Ukrainy i Krymu, którzy w swojej masie mówią po rosyjsku.

Media
Rosyjska redakcja Biełsatu uznana przez Kreml za „agenta zagranicznego”. Co to oznacza
2024.02.02 12:58

Z prawie dwóch milionów naszych subskrybentów na trzech rosyjskojęzycznych kanałach YouTube 60 proc. to właśnie Rosjanie. I z jakiegoś powodu ufają nam. A może uznają nas nawet za źródło bardziej wiarygodne, niż podobne media działające pod niemieckim czy amerykańskim patronatem. To jest możliwe, biorąc pod uwagę, jak tamtejsza publiczność jest przez propagandę uprzedzana do zachodniego przekazu. Pamiętajmy też, że oprócz produkowania rosyjskojęzycznych programów TV, prężnie działa też informacyjny portal po rosyjsku – Vot-tak.tv.

Jednak staramy się pracować też w drugą stronę – chcemy, by nasze medium stało się źródłem informacji o Wschodzie dla Polaków. Żadne polskie medium, w tym PAP czy TVP, nie mają na Białorusi i Rosji stałych korespondentów, także dlatego, że kraje te ograniczają możliwość działania pracowników zachodnich mediów na swoim terenie. A my dysponujemy tam siecią współpracowników, działających w bardzo trudnych warunkach i przy wielkim ryzyku. Jesteśmy więc źródłem kluczowej wiedzy w obecnej sytuacji geopolitycznej.

Śledząc sytuację wokół Biełsatu można zastanawiać się, dlaczego stacja utrzymuje polską redakcję – portal oraz grupę administratorów sieci społecznościowych. W końcu misją Biełsatu jest nadawanie na Wschód. Chcę powiedzieć, że jestem akurat bardzo dumny, że udało się stworzyć coś takiego. To zespół prawdziwych zawodowców, znających się na Wschodzie i żyjących na co dzień tą tematyką. I na to nie warto żałować pieniędzy polskiego podatnika.

Obecna sytuacja medialna wymusza wszechstronność dziennikarzy, na czym cierpi poziom ich pogłębienia tematu. Dziś piszesz o ZUS, jutro o reformie sądów, a pojutrze o Białorusi. Sam spotykam się z sytuacjami, gdy zadający mi pytanie dziennikarz ma nikłe pojęcie o tematyce wschodniej. W polskiej redakcji natomiast pracują ludzie, którzy tworzą autorskie materiały, korzystają też z tego, co piszemy po białorusku, rosyjsku czy ukraińsku. I dzięki temu Polacy mogą lepiej poznać efekty pracy Biełsatu i uzyskać dostęp do wszechstronnego i profesjonalnego źródła wiedzy o Wschodzie – czy to na portalu Belsat.eu/pl, czy na YouTubie, czy profilach sieci społecznościowych, takich jak: Facebook, Twitter czy Instagram.

I widać tego efekt: materiały Biełsatu są masowo przedrukowywane przez wiodące polskie media, które na dodatek wykorzystują produkowane i tłumaczone przez polską redakcję materiały wideo. Dajemy dostęp do ważnych i sprawdzonych treści, które przepadłyby w medialnym potoku. Redakcja polska Biełsatu jest też dla polskich mediów swoistym radarem na rosyjską propagandę i dezinformację.

Zamierzamy to współdziałanie jeszcze bardziej zinstytucjonalizować, rozpoczynając współpracę z PAP i uruchamiając poświęcony Wschodowi program w TVP Info.

Polska mniejszość na Białorusi

Kolejną ważną kwestią dla Polski jest obecność kilkusettysięcznej polskiej mniejszości na Białorusi, poddanej ostrym represjom. Sprzyjamy temu, by pewnego dnia była ona traktowana jak polska mniejszość w sąsiednich krajach demokratycznych. Zyskała prawa do wyrażania swoich interesów oraz możliwości nauki w swoim języku w szkołach. 

Problemy, jakie np. na Litwie odczuwają Polacy, są nie do porównania z tym, co dzieje się na Białorusi. Litewscy Polacy uczą się w setkach polskich szkół, protestują zawsze, gdy czują, że ich prawa są naruszane. Tymczasem w państwie rządzonym przez Alaksandra Łukaszenkę funkcjonują dwie takie szkoły, prywatna nauka języka została praktycznie zabroniona. Członkowie działającego w podziemiu Związku Polaków na Białorusi są prześladowani, a jego działacz Andrzej Poczobut siedzi za kratami, skazany na osiem lat więzienia. Zawsze staraliśmy się przypominać obywatelom Polski i Białorusinom o trudnej sytuacji polskiej mniejszości. I być medium przyjaznym tamtejszym Polakom.

Sylwetka
W Polsce postać dekady, na Białorusi „terrorysta”. Andrzej Poczobut od trzech lat za kratami
2024.03.25 16:20

Soft power

O Biełsacie mówi się czasem jako o czynniku soft power i dyplomacji obywatelskiej, szczególnie w stosunku do Białorusi. Stworzyliśmy całą wspólnotę przyjaznych Polsce ludzi: dziennikarzy, aktorów, producentów, twórców filmowych i muzyków, literatów, którzy dzięki nam mogą tworzyć i się rozwijać. To setki ludzi, którzy (mamy nadzieję) będą stanowić przyszłą elitę demokratycznej Białorusi. Ludzi, którzy będą pamiętać, że Polska była dla nich przyjaznym państwem.

Walka z propagandą Kremla

Sprawą, o której nie zapominamy, jest kremlowska propaganda. Nie tylko piorąca mózgi Rosjanom, ale także coraz agresywniej usiłująca wpływać na zachodnią opinię publiczną, w tym na Polaków. Po pierwsze staramy się przeciwdziałać jej w samej Rosji, pokazując to, czego Rosjanie nie zobaczą w kremlowskiej telewizji.

Opinie
Kto przeciwko molochowi białorusko-rosyjskiej propagandy?
2024.02.08 10:51

Ale nie tylko. Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Władimir Putin co pewien czas oświadcza, że Rosja w żadnym razie nie zamierza napadać na Polskę i inne kraje NATO. Tymczasem nawet pobieżny przegląd jego propagandy pokazuje, że wezwania do zaatakowania sąsiadów, ataków nuklearnych, wezwań do odzyskania ziem należących niegdyś do Imperium Rosyjskiego czy ZSRR są tam na porządku dziennym. Okazuje się, że tamtejsza opinia publiczna jest od lat przygotowywana mentalnie do tego, czemu rosyjski prezydent oficjalnie zaprzecza. My mamy ludzi, wiedzę i narzędzia, by obnażyć to dwulicowe zachowanie Kremla i poinformować o tym Polaków.

Skąd 300 pracowników?

Przez lata swojej działalności i w obliczu wstrząsów, jakie przechodzi Europa Wschodnia, Biełsat znacznie się rozrósł. Polska opinia publiczna mogła zareagować ze zdziwieniem, że pracuje z nami prawie 300 osób. Tyle samo pracowników ma choćby TVP Info. Tylko, że my nie jesteśmy telewizją stricte informacyjną. Informacja stanowi ważną część, ale także działamy jak telewizja ogólnotematyczna. Produkujemy programy takie jak Jedynka czy Dwójka: reportaże, dokumenty, programy kulturalne i historyczne, a nawet serial „Procesy”, który w nowatorski sposób, przy pomocy absurdu obnaża prawdę o reżimie Łukaszenki. Wszystko to pozostanie w skarbnicy białoruskiej kultury. W ciągu 16 lat działania stworzyliśmy też gigantyczne archiwum wideo, dokumentujące białoruską historię.

Wywiad
„Procesy”. Pierwszy serial Biełsatu – już po polsku!
2023.11.26 16:00

Ponadto sygnał wspomnianego TVP Info nie jest blokowany i kanał ten nie musi tyle uwagi poświęcać sieciom społecznościowym, dzięki którym omijamy próby odcięcia nas od widza czy czytelnika. Produkujemy też materiały w kilku językach: białoruskim, rosyjskim, polskim, ukraińskim – a to powoduje konieczność zatrudnienia dodatkowych rąk do pracy. Nie mówiąc o tym, że kanał informacyjny TVP ma do dyspozycji pracowników z 16 ośrodków regionalnych w kraju.

Media
Ukraiński nadawca: Rosjanie zakłócają działanie satelity Astra. Zagłuszano też sygnał TV Biełsat
2024.03.29 10:34

Praca Biełsatu przydaje się też Telewizji Polskiej i wielu innym prywatnym nadawcom. Chętnie dzielimy się naszymi zdjęciami z dziennikarzami innych redakcji, oferujemy im naszą wiedzę ekspercką o regionie. Gdy coś się dzieje na Białorusi, w Rosji, w Kazachstanie, Armenii czy na Ukrainie nasi korespondenci zawsze znajdą czas, by przekazać relacje polskim mediom. Zależy nam na tym, by Polacy orientowali się w sytuacji na Wschodzie.  Zresztą, nie mają wyjścia z powodu geograficznego położenia swojego kraju. Mieszkaniec Portugalii czy Włoch może, ale nie musi wiele wiedzieć o Rosji i Białorusi. Obywateli Polski nie stać na taki komfort.

Struktura zatrudnienia Biełsatu to też efekt bardzo trudnych warunków, w jakich przyszło pracować naszym dziennikarzom w terenie. Po rozpoczęciu fali powyborczych represji na Białorusi byliśmy zmuszeni do ewakuowania z ojczyzny ponad 100 osób. Mówimy o ludziach, którym groziło długoletnie więzienie. Na szczęście większość ludzi udało się bezpiecznie wywieźć, czasem zupełnie w partyzanckich warunkach, poprzez kraje trzecie, bez dokumentów itp. Część przejechała do Polski, część na Litwę a najwięcej na Ukrainę – skąd musiała jechać dalej po wybuchu wojny. Zostali tam uznani za obywateli wrogiego państwa. Ale i tak, mimo tych wysiłków, 17 naszych pracowników trafiło do białoruskich kolonii karnych i odsiaduje karę od 3,5 do ponad 8 lat więzienia.

Wideo: reportaż z pierwszych dni wojny na Ukranie to jeden z efektów pracy polskiej redakcji Biełsatu

Nie porzuciliśmy jednak tych ludzi. A przypomnijmy, że nasi pracownicy wcześniej latami pracowali w atmosferze nieustannego zagrożenia: zatrzymań, przeszukań, konfiskat sprzętu, ciągłych rozpraw i kar pieniężnych. Ci ludzie pracowali dla Telewizji Polskiej. Nie mogliśmy ich zostawić na lodzie i odebrać im pracy – biorąc też pod uwagę, że dla prawa do pobytu w Polsce potrzebne jest im też zatrudnienie. Powrót na Białoruś oznacza dla nich natychmiastowe aresztowanie.

Efektywność Biełsatu

W czasie ostatniego medialnego zainteresowania Biełsatem pojawiły się słuszne rozważania, czy Biełsat jest efektywny i jak to mierzyć. Zaczęliśmy nadawać jako telewizja satelitarna. Na Białorusi nie ma możliwości obiektywnego sprawdzenia, ile osób nas ogląda przez satelitę. Nie jest nawet możliwe przeprowadzenie sondażu, bo jesteśmy tam uznani za organizację ekstremistyczną.

Opinie
Uznanie Biełsatu i jego odbiorców za „ugrupowanie ekstremistyczne” to forma zastraszania
2021.11.03 18:07

Mamy za to twarde dane dotyczące YouTube i sieci społecznościowych. Na głównym naszym białoruskojęzycznym kanale YouTube Belsat News mamy niecałe pół miliona subskrybentów i to w sytuacji, w której dołączenie do naszego kanału jest uznawane za „członkostwo w organizacji ekstremistycznej”. Czyli co dziesiąty Białorusin w świadomym wieku subskrybuje nasz kanał. I ludzie robią to mimo groźby więzienia. 

A regularnie ogląda nas znacznie więcej osób, które nie subskrybują kanału, mają aplikację w Smart TV, odwiedzają nasze sieci społecznościowe, albo odbierają nasz program przez satelitę.

Ci ludzie chcą oglądać nas właśnie po białorusku, mimo agresywnej rusyfikacji uprawianej przez reżim. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jesteśmy tu liderem i nikt inny nie produkuje tak dużo materiałów wideo w języku białoruskim. A do tego w pogoni za widzem nie zapominamy o misji. Choć nasze programy poświęcone historii, językowi, kulturze Białorusi, siłą rzeczy nie zbiorą tyle obejrzeń, jak robione pod sieci społecznościowe filmiki. 

Wiadomości
Biełsat apeluje o uwolnienie swoich dziennikarzy
2023.10.14 08:26

Mówimy jednak o tym, co latami było i jest gnębione na Białorusi. Jest to nie do przecenienia w sytuacji próby zrusyfikowania Białorusinów i anektowania ich kraju przez Rosję. Polacy raczej nie chcieliby mieć granicy z Rosją na Bugu, a po drugiej stronie granicy ludzi myślących dokładnie w tych samych kategoriach co Rosjanie. Z ich agresywnym prowojennym światopoglądem.

Zasięgi Biełsatu na sieciach społecznościowych idą w dziesiątki milionów. Dla przykładu, tylko w 2022 roku posty na naszym rosyjskojęzycznym profilu na FB dotarły do 28 mln kont, na białoruskojęzycznym do 38 mln, na ukraińskim do 14,5 mln kont, a na profilu Biełsatu po polsku do 30 mln! A oglądalność przekroczyła miliard wyświetleń. Materiały wideo na profilach Biełsatu w Facebooku w ciągu dwóch lat pełnowymiarowej wojny na Ukrainie obejrzano aż 1 mld 200 mln razy.

Warto pamiętać, że w obecnej sytuacji Biełsat pełni rolę równoległej, niezależnej telewizji publicznej dla Białorusi. Tamtejsi państwowi nadawcy uprawiają równie agresywną propagandę jak w Rosji, zakłamują historię, wręcz wykpiwają język białoruski. Obecna ekipa Biełsatu z łatwością mogłaby stworzyć na nowo białoruską telewizję, kiedy w kraju nadejdzie wolność. Ma to ogromne znaczenie, że dzięki wsparciu Polski kształcimy kadrę dla nowej białoruskiej telewizji publicznej. 

Autonomia

Biełsat, mimo że jest częścią TVP, zawsze zachowywał szczególną autonomię, która sprzyjała jego misji i osiągnięciom. Po prostu pomaga to w zdobyciu konkretnego widza ze Wschodu. A do tego potrzebny jest wyjątkowy zespół. Jeśli ktoś chce informować o Polsce na Zachodzie, to bardzo dobrze, ale nie da się tego połączyć z jednoczesną pracą dla widza ze Wschodu.

Oprócz tematyki, autonomia potrzebna jest z przyczyn technologicznych. By dotrzeć do widza, rozpowszechniamy nasze materiały na wielu platformach, co jest ewenementem w skali Polski. Telewizje w Polsce nie muszą się tak martwić dotarciem do widza – emitowane naziemnie, w sieciach kablowych, poprzez VOD. My musimy ominąć szereg internetowych blokad postawionych przez autorytarne reżimy.

By uzyskać tę wszechstronność językową i technologiczną potrzebujemy wielonarodowego, wielojęzycznego zespołu, który jest w stanie rozumieć się bez problemu. I by dobrze działać w ramach TVP, chcąc nie chcąc, musimy być trochę jak Wielkie Księstwo Litewskie ramach Rzeczpospolitej. Razem, ale po swojemu.

Autonomia polityczna

Ważnym czynnikiem autonomii Biełsatu jest jego oddzielenie od polskiej polityki. Staramy się być daleko od politycznych sporów w Polsce, korzystając z ponadpartyjnego konsensusu, co do istnienia stacji. I mam nadzieję, że tak będzie nadal.

Czasem zarzucano nam, że nie informowaliśmy o czymś, bo rządził PiS albo Platforma. Komentatorzy jednak nie rozumieją, że dla naszego widza wiele polskich problemów jest nie do ogarnięcia. Białorusin nie pojmie na przykład zmian w polskim sądownictwie, bo nawet część Polaków nie ma o tym pojęcia. Niemniej jednak wszystkie znaczące wydarzenia w Polsce były przez nas naświetlane. 

Czasem trafiamy w oko politycznej burzy, bo akurat przekazujemy ze swojej perspektywy informacje na temat tego, co Polaków dotyka. Jak np. w przypadku kryzysu na granicy. Nic nie poradzimy, że według naszej dostępnej wiedzy, Łukaszenka ściągnął do kraju tysiące przyjezdnych z Bliskiego Wschodu, by wykorzystać ich jako narzędzie dla swoich celów. Nie do nas należy ocena moralna tego, jak z nimi potem postąpiono na terenie Polski.

Polska wydaje znaczne środki na funkcjonowanie Biełsatu, który rozwija się i zyskuje coraz więcej widzów. I to na znacznie większym obszarze geograficznym, niż zakładano na początku jego istnienia. Należy pamiętać jednak, że po drugiej stronie mamy do czynienia z machiną propagandową Kremla, która wydaje na swoją propagandę kilkanaście a może i kilkadziesiąt razy więcej. Wystarczy przypomnieć, że tylko jeden rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow rocznie otrzymuje od Kremla równowartość rocznego budżetu naszej stacji. Jest to więc starcie Dawida z Goliatem, z którego dzięki Biełsatowi Polacy nie wychodzą pokonani.

Wiadomości
Główny rosyjski propagandysta Sołowjow w ostatnim roku otrzymał od Kremla 1,5 mld rubli. To ponad 63,5 mln zł
2024.02.26 15:24

Alaksiej Dzikawicki, p.o. dyrektora TV Biełsat

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności