Szef Echa Moskwy o najmłodszym synu Łukaszenki: „Uczy się zarządzać i manipulować”


Aleksiej Wieniediktow podzielił się z dziennikarzami Biełsatu wrażeniami ze swoich spotkań z Alaksandrem Łukaszenką oraz opiniami na temat politycznej przyszłości jego rodziny.

Dom Rządu na placu Niepodległości w Mińsku przed wiecem poparcia dla Aleksandra Łukaszenki. W towarzystwie ochroniarzy Mikałąj Łukaszenka.
Zdj. belsat.eu

– Kiedy i w jakich okolicznościach poznał pan Alaksandra Łukaszenkę?

– To był 1994 rok, jego pierwsza kampania prezydencka. Kilkakrotnie odwiedziłem wtedy Białoruś i relacjonowałem kampanię prezydencką. I wtedy zaczęła się moja znajomość z Aleksandrem Łukaszenką. W ’94 u nas, w Rosji, mieliśmy swoje własne wydarzenia: wojnę czeczeńską itp.

I właśnie jak wróciłem, to powiedziałem: chłopaki, fala populizmu rośnie, na Białorusi jest taki populista – Alaksandr Łukaszenka, w pierwszych wyborach pewnie zdobędzie 35 proc.

Myliłem się, Łukaszenka został wybrany na prezydenta. Pomyliłem się nie co do Łukaszenki, ale co do narodu białoruskiego, który wtedy głosował na Łukaszenkę.

Analiza
1994 – 2020: co obiecywał Łukaszenka w swoich programach wyborczych?
2020.08.05 13:59

Muszę powiedzieć, że obserwowaliśmy podliczanie głosów i nie widzieliśmy żadnych fałszerstw. Oznacza to, że naród białoruski wybrał czy też kupił się na to, co mówił Alaksander Ryhorawicz.

– A jak wyglądało pierwsze „bliskie spotkanie” spotkanie z Łukaszenką? Jakie wywarł wrażenie?

– To był jego wywiad z Echem Moskwy w 1997 roku, bo wtedy przyjechał do Moskwy. Pamiętam, jak wszyscy się tutaj krzątali, przecież był urzędującym prezydentem. I pamiętam, że odbyła się, moim zdaniem, bardzo ważna historia dla zrozumienia Alaksandra Ryhorawicza. Był taki dziennikarz TV NTV Aleksander Stupnikow, który został wydalony z Białorusi. A kiedy przyjechała ekipa organizująca spotkanie, powiedziała: „Pytaj, o co chcesz, on odpowie, tylko nie pytaj go o tego dziennikarza”. A ten dziennikarz miał na Białorusi żonę i pięć córek.

Musieliśmy przeprowadzić ten wywiad razem z moim zastępcą Siergiejem Buntmanem. A ja powiedziałem: „Ok, nie zapytam”. Ci ludzie opuścili białoruską ambasadę, Sierioża zaczął na mnie krzyczeć, że koniecznie powinniśmy zapytać o to dziennikarza.

Mówię więc: „To ja nie będę o to pytać, ale ty zapytaj. Ja powiedziałem, że to ja nie zapytam”.

Analiza
Łukaszenka po ćwierćwieczu prezydentury. Wciąż mu mało?
2020.08.08 09:06

Łukaszenka przyjeżdża z ekipą, przychodzi do naszego biura, potem wchodzimy do studia, siadamy. Pytamy: Rosja-Białoruś, Państwo Związkowe… A potem Sierioża zaczyna: „Wiecie, Alaksandrze Ryhorawiczu, dziś na szczeblu międzynarodowym pojawia się pytanie: są rozdzielone rodziny…” Itd, itp.

I wtedy Łukaszenka wypowiada kwestię, która pozostała naszym memem: „Nie męcz się Sierioża, pomogę ci!”

I zaczyna: „Chcesz mnie o niego zapytać! Nigdy! Ten typ nigdy nie przekroczy granicy Białorusi! Poza tym nie słyszałem, że on chce do nas przyjechać. Nie było niczego takiego!”

Widzę, jak z tyłu mdleje jego rzecznik prasowy, ambasador i szef białoruskiego protokołu już traci przytomność…

“Nie słyszałem, żeby chciał – mówi tymczasem Łukaszenka. – Aha, to znaczy, że Mińsk jest lepszy od Moskwy?! Niech przyjeżdża!”

I wszystko to w jednym zdaniu – od „nigdy” do „niech przyjeżdża”. A kiedy wyszedł, powiedziałem Sierioży: „Do cholery, jak dziennikarze mają z nim pracować?” W ciągu 7 sekund człowiek całkowicie zmienił zdanie.

Mikałaj Łukaszenka podczas wizyty w Kijowie, 2014 r. Foto: Krystian Maj / FORUM

– Od 2007 roku Łukaszenka zaczął pojawiać się publicznie ze swoim najmłodszym synem. Dlaczego wszędzie zabiera ze sobą Mikałaja?

– To oczywiste, że Alaksander Ryhorawicz buduje dynastię. Może nie poprzez bezpośredniego następcę, bo to robił z Wiktarem. Może tego nie pamiętacie, ale na samym początku cały czas obok niego był Wiktar – najstarszy syn. Teraz jest obok niego Mikałaj.

Wiecie, doznałem takiego lekkiego szoku, kiedy, jak pamiętacie, Alaksandr Ryhorawicz przyjechał do aresztu śledczego do uwięzionych przez niego przeciwników i odbył z nimi rozmowę. Długo oglądałem kadry z tego nagrania, a potem, kiedy areszt śledczy opuścił Wital Szklarau, powiedział mi, że Mikałaj też tam był.

Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z opozycjonistami w areszcie śledczym KGB.
Zdj. Pool Pierwogo

Oznacza to, że Mikałaj uczy się zarządzać, manipulować, wchodzić w interakcje. A Alaksandr Ryhorawicz robi to nie bez powodu.

Czy zdoła przekazać mu władzę? To już inne pytanie.

Wiadomości
Jak wyglądał “okrągły stół w KGB”: Cichanouski napisał list zza krat
2021.01.12 19:00

I rozumiem Putina i podejrzewam, że denerwuje go fakt, że Łukaszenka ma następcę i spadkobiercę, podczas gdy Putin nie ma publicznego następcy i spadkobiercy. Wyobrażam sobie irytację Putina, gdy on i Łukaszenka byli niedawno w Petersburgu i we trójkę z Mikałajem jedli na statku obiad. I myślę, że dla Władimira Władimirowicza nie był to zbyt przyjemne. Prezydenci, prezydencki obiad…

Ale jeśli kosztem zjednoczenia się z Białorusią, przyłączenia Białorusi, posiadania Białorusi i manipulowania Białorusią jest zjedzenie posiłku z chłopcem (Putin jest bardzo pragmatyczny), to niech przyprowadzają, kogo chcą – nawet wszystkich. Najważniejszy jest rezultat.

Wiadomości
Aleksiej Wieniedyktow: Poglądy Kremla na temat Białorusi są takie same, jak wcześniej na temat Krymu
2018.12.16 11:00

– A jakie jest prawdopodobieństwo, że Łukaszenka „odda” Białoruś Rosji?

– Do tej pory nie było groźby utraty władzy wewnątrz Białorusi. Mam na myśli wydarzenia roku 2020 i wydarzenia późniejsze – zachodnie sankcje. Łukaszenka uchylał się też bardzo skutecznie od procesu zjednoczeniowego. Kiedy stało się jasne, że jest zagrożony z trzech stron (bo wydawał się być przyparty do muru ze wszystkich stron – poprzez żądania własnej opozycji, żądania krajów zachodnich i żądania Rosji), chciał wyślizgnąć się jak mydło. Ale się nie dało. Musiał wybrać sobie kogoś na sojusznika oprócz Chin, Kazachstanu i itp.

Cóż, wybrał Rosję, bo już owijał sobie wokół palca rosyjskich przywódców. Wierzy, że owinie jeszcze raz. I widzimy, że ile razy po wyborach prezydenckich w ciągu 20 lat na spotkaniu z prezydentem Putinem brał na siebie przeróżne zobowiązania (publicznie i niepublicznie).

A jednak cały czas je odwleka i przeinacza. Co świadczy o jego wielkiej przebiegłości.

Wiadomości
Łukaszenka i Putin podpisali dokumenty o integracji. Zatwierdzono też wspólną doktrynę wojskową
2021.11.04 17:23

am, mm, cez/belsat.eu