Płonie baza paliw w rosyjskim Biełgorodzie. Gubernator mówi o ataku ukraińskich śmigłowców


W nocy z 31 marca na 1 kwietnia wybuchł pożar w rosyjskim Biełgorodzie przy granicy z Ukrainą. Gubernator regionu poinformował, że to Siły Zbrojne Ukrainy zaatakowały skład paliw. Pojawiają się jednak głosy, że to rosyjska prowokacja.

Według urzędnika w wyniku pożaru poszkodowani zostali dwaj pracownicy obiektu. Na czas akcji gaśniczej mieszkańcy sąsiednich ulic zostali ewakuowani.

– Pożar bazy paliw wybuchł z powodu ataku lotniczego dwóch śmigłowców Sił Zbrojnych Ukrainy, które wleciały na terytorium Rosji na niskim pułapie – oświadczył gubernator Wiaczesław Gładkow.

Strona ukraińska nie potwierdziła tych doniesień. Ukraińska agencja prasowa UNIAN podkreśla, że na nagraniach z Biełgorodu są śmigłowce Ka-52, których nie ma na wyposażeniu ukraińskiej armii.

Z kolei kanał w Telegramie Złoj Odessit zauważa, że “Ukrainie nie mogłaby wysłać swoich śmigłowców uderzeniowych do Rosji z tego powodu, że musiałbyby przelecieć nad dziesiątkami kilometrów w strefie działania kolejowej obrony przeciwlotniczej”.

Rosyjski gubernator dodał później, że obecnie władze Biełgorodu zajmują się zmiana łańcuchów dostaw dla stacji paliw. Obiecał on, że nie dojdzie do deficytu paliw.

29 marca doszło do pożaru w magazynie amunicji pod Biełgorodem, w związku z którym doszło do szeregu wybuchów. Oficjalnie zawinił “czynnik ludzki”.

Odcięcie rosyjskich wojsk od zaopatrzenia w amunicję i paliwo jest dla Sił Zbrojnych Ukrainy priorytetem. Nie atakowały one jednak wcześniej celów na terenie Rosji, mimo takich możliwości.

Reportaż
Łuck. Życie w cieniu Białorusi
2022.03.31 09:49

ps,pj/belsat.eu