Noblistka pod szczególnym nadzorem. Swiatłana Aleksijewicz przyjechała w rodzinne strony


 

Władze usiłowały nie dopuścić do spotkań z czytelnikami, traktując wizytę pisarki jako „masowe zgromadzenia”.

Kwiatami, chlebem oraz chlebem i solą witano w miniony weekend w Kapatkiewiczach słynną absolwentkę miejscowej szkoły. Swiatłana Aleksijewicz chodziła do niej z oddalonej o 5 km wioski Iwaszkawicze. Po latach, na spotkanie z laureatką literackiej nagrody Nobla przyszli obecni uczniowie oraz byli koledzy klasowi pisarki.

W Kapatkiewiczach czekano na nią od dawna. W 2015 roku, kiedy dostała Nobla, w szkole zorganizowano specjalną klasę poświęconą laureatce.

– Nasza szkoła od razu była bardzo zadowolona, że jej absolwentka osiągnęła taki sukces i wszyscy się cieszyliśmy – mówiła jedna z uczestniczek spotkania.

Podczas ciepłego przyjęcia Swiatłana Aleksijewicz wspominała szkolne czasy, rozmyślała o przyszłości Białorusi i opowiadała o swoim własnym szlaku życiowym.

– W moim życiu było wiele różnych rzeczy. Byłam na wojnie, sądzono mnie za moje książki, wypędzano mnie z pracy z czasopisma Nioman za moje książki. Były to ostatnie lata komunizmu. Tym niemniej zawsze pozostawałam sama sobą.

Zapewniła też zgromadzonych, że od dawna chciała przyjechać w ojczyste strony, ale dotąd brakowało jej czasu.

Chętnych do spotkania się z noblistką byłoby na pewno więcej, ale lokalne z Pietrykowa zamiast pomóc w jego zorganizowaniu, utrudniły jego przebieg. Imprezę potraktowano jako masowe zgromadzenie i zażądano złożenia formalnej prośby o zgodę na jego przeprowadzenie.

Podobnie było w Homlu, gdzie odbyło się pierwsze spotkanie pisarki podczas wizyty w rodzinnych stronach. Dyrekcja tamtejszej biblioteki obwodowej odmówiła udostępnienia sali.

Julia Łabanawa, Biełsat

Czytajcie również:

Aktualności