Władimir Putin już ma diagnozę i receptę po zamachu w Kerczu. Nie wróży ona nic dobrego dla młodych Rosjan


Rosyjski prezydent uznał, że tragedii w Kerczu winna jest globalizacja. To oznacza jeszcze mocniejsze dokręcenie śruby, wzmożenie cenzury w internecie i kontroli społeczeństwa.

Zamach na anektowanym Krymie, w Kerczu 17 października był dla Rosjan szokiem. Kiedy pojawiały się pierwsze, chaotyczne informacje o wybuchach i strzelaninie w szkole w krymskim Kerczu, media spekulowały: radykałowie islamscy z Kaukazu, a może ukraińskie służby specjalne. Okazało się, że zamachowcem był uczeń szkoły, osiemnastoletni Władisław Rosliakow. Zginęło co najmniej 21 osób, kilkadziesiąt jest rannych, wiele nadal walczy o życie. Zabójca inspirował się sprawcami masakry w amerykańskiej szkole w Columbine , gdzie w 1999 r. Eric Harris i Dylan Klebold zamordowali 12 osób. Po ujawnieniu tych rewelacji Władimir Putin również przedstawił swoje wnioski.

Wiadomości
Zabójca z Kerczu upodobnił się do sprawcy masakry w amerykańskiej szkole w Columbine
2018.10.17 19:29

– Sądzę, że tragedia w Kerczu to rezultat globalizacji, widzimy, że w internecie powstały całe społeczności (zafascynowane masowymi zabójstwami –przyp.aut.) – powiedział wczoraj rosyjski prezydent w czasie forum klubu dyskusyjnego przyjaciół Kremla „Wałdaj” w Soczi.

Putin dodał, że moda na strzelanie w szkołach pojawiła się w USA. Nie są to dobre wieści dla Rosjan. Dla Putina diagnoza tragedii w Kerczu to za duża swoboda, wolny dostęp do informacji w internecie i wolność komunikowania się. Recepta zaś może być tylko jedna: wzmożenie cenzury, nadzór nad internetem i swobodą komunikowania się. Po Kerczu Putin zyskał wygodne alibi do krytykowanego przez większość Rosjan zamykania młodych ludzi za wpisy w internecie, czy tropienia mniej lub bardziej realnych organizacji spiskowych.

Globalne zło

Ciepły wieczór i centrum Krasnodaru, ulica Krasnaja. Co chwilę słychać ogłuszający łomot, gruby bas wydobywający się z zamontowanych w ładzie samarze o obniżonym podwoziu subwuferów. Kiedy już będzie można rozpoznać w tym łomocie rytm, okaże się, że to któryś z hitów rapera Endżeja: “Różowe wino”, albo “Porwane dżinsy”. Te utwory słychać w tym roku w Rosji wszędzie. Przy Krasnej stoi galeria “Krasnodar”. Wielka galeria handlowa ze sklepami i barami tych samych sieci, co na całym świecie. Nawet układ schodów jest identyczny, jak w podobnych galeriach w Polsce, Niemczech, Turcji czy Hiszpanii.

Irina z Krasnodaru uważa, że globalizacji nie da się zatrzymać i Rosjanie już w niej zasmakowali. Źródło: własne

W środku tłumy młodych Rosjan. Ubrani, jak ich rówieśnicy z Zachodu. Przyklejeni do smartfonów, do instagramu i facebooka. I właśnie to wszystko nie podoba się Władimirowi Putinowi.

– Dzisiejsze nastolatki-dwudziesto i trzydziestolatki żyją w tym samym świecie co ich rówieśnicy na całym świecie, odebrać nam to? Bzdura! – mówi Irina, studentka pracująca w jednym ze sklepów w galerii i dodaje – Szkoda, że chcą nam czegoś zabraniać, by nas rzekomo chronić przed zepsuciem, a smutni faceci w czarnych garniturach korzystają z globalizacji najwięcej.

„Smutni faceci”, czyli rosyjska elita: biurokraci, biznesmeni rzeczywiście korzystają z globalizacji. W ostatnich latach tak się upodobnili do swoich zachodnich odpowiedników, że ciężko ich odróżnić w tłumie na międzynarodowych lotniskach. Spędzają tam mnóstwo czasu w podróżach po świecie. Jeżdżą zachodnimi samochodami, ubierają się w markowe garnitury, sami korzystają z dobrodziejstw internetowej globalizacji. Kiedy niedawno władza rozpoczęła wojnę z ostatnim, niekontrolowanym jeszcze komunikatorem internetowym „Telegram”, okazało się, że używa go wielu wysokich, kremlowskich urzędników.

Dokręcanie śruby

Według badań ośrodka WCIOM z tego roku aż 31 proc. Rosjan w wieku od 18 do 24 lat, chciałoby wyemigrować na stałe. Według badaczy jest to rekordowy skok, najwyższy od 2013 r. Wśród krajów, do których chcieliby wyjechać Rosjanie, na pierwszym miejscu wymieniają Niemcy, potem USA, Hiszpanię, Kanadę, Włochy. Popularnym kierunkiem emigracji stają się…Chiny. Tam wyjeżdżają głównie młodzi informatycy.

Witalij Sztybin, krasnodarski bloger i etnograf z zamiłowania ma czasem dość, że posądza się go o działalność wywrotową. Żródło: własne

Młodzi Rosjanie jadą również do Indii i Tajlandii, gdzie osiedlają się w nadmorskich kurortach i zajmują usługami turystycznymi. Mają motywacje ekonomiczne, ale coraz częściej mówią, że w Rosji brakuje im wolności i są ograniczani przez państwo.

– Moja żona uczy się czeskiego, ja też zacznę, bo myślimy o wyjeździe do Czech i pracy na uczelni – mówi Witalij Sztybin z Krasnodaru. Jest blogerem i naukowcem zajmującym się etnografią i sytuacją narodów Kaukazu. Tyle, że w Rosji zainteresowanie kulturą jej narodów jest słabe i obciążone ryzykiem.

Ustami Putina władza wskazuje wroga: globalizację i złe wpływy z Zachodu. Na dole urzędniczej hierarchii biurokraci interpretują wykładnię Kremla po swojemu. I zwalczają zaciekle wszelkie odstępstwa od normy. Ofiarą padają ludzie zainteresowani czymś więcej niż prostą konsumpcją. Ludzie twórczy, poszukujący w internecie inspiracji i wyrażający poglądy – są wrogami.

– Najlepiej działać w oficjalnych, państwowych strukturach i organizacjach, a kiedy na własną rękę odkrywasz kulturę np. Czerkiesów i publikujesz na ten temat, na początku jesteś traktowany jak dziwak, a czasem jak ktoś niebezpieczny, bo można być posądzonym o wzniecanie separatyzmu – tłumaczy Sztybin i dodaje – Publikuję w internecie, dzięki niemu komunikuję się z całym światem i nie wyobrażam sobie ograniczeń.

Ale ograniczenia już nadeszły. Sieć jest całkowicie kontrolowana. W strukturach MSW działa centrum „E” zajmujące się walką z tzw. ekstremizmem. Jest nim niepochlebne wyrażanie się o władzy, krytykowanie cerkwi, albo zwykłe „polubienie” pod jakimś nieprawomyślnym hasłem politycznym.

– Po Kerczu władza będzie tropić każdą próbę zorganizowania się młodzieży, nawet grupy fanów jakiejś odbiegającej ich zdaniem od normy subkultury, będą pod lupą – mówi Aleksiej Knedliakowskij, aktywista opozycyjny z Krasnodaru i dodaje – zawsze będą mieć usprawiedliwienie, że dbają o bezpieczeństwo i wychowanie młodzieży.

To, co powiedział Putin świadczy jednak o tym, że jeszcze bardziej odrywa się od rzeczywistości. To był przekaz skierowany do tradycyjnego i starszego elektoratu.

– Wystarczy spojrzeć dookoła ile jest przemocy i frustracji w telewizji, w masowo produkowanych serialach, w życiu codziennym Rosjan i to są przyczyny takich dramatów, a nie globalizacja i wolność wypowiedzi – mówi Witalij Sztybin.

Zamach w Kerczu nie był nawet pierwszą tego typu tragedią. To już szóste tego typu wydarzenie. Na początku roku dwoje szesnastolatków w Permie zaatakowało nożami i pocięło jedenastu uczniów. W styczniu uczeń dziewiątej klasy w Ułan Ude zaatakował i poranił kolegów toporem. W marcu w Obwodzie Kurgańskim uczennica z siódmej klasy postrzeliła z wiatrówki siedmiu uczniów swojej szkoły. W kwietniu siedemnastolatek pociął nożem nauczycielkę i uczniów w szkole w Baszkirii. W maju szesnastolatek w Nowosybirsku zastrzelił kolegę i siebie.

Jednak dopiero masakra w Kerczu wywołała reakcję władzy i zmusiła Putina do zajęcia stanowiska. Niestety jak zwykle w przypadku zamachów i terroryzmu Kreml wykorzysta sytuację dla swoich politycznych celów. Tym razem celem jest zwiększenie kontroli nad buntującym się społeczeństwem, zwłaszcza jego młodszą częścią.

Wiadomości
Policja polityczna Kremla tropi nastoletnich konspiratorów w barach McDonald’s
2018.09.03 14:12

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności