Wiktor Juszczenko: Konflikt na Ukrainie to wojna Rosji z całym światem WYWIAD BIEŁSATU


Były ukraiński prezydent w rozmowie z dziennikarzem stacji Alesiem Siliczem wezwał do nazwania agresora po imieniu

Wydarzenia w Donabsie wywołały ogromny szok dla wszystkich. Jak pan ocenia to, co się stało?

– Wielkim błędem Europy jest  traktowanie tego konfliktu w kategoriach wewnątrz ukraińskich. U nas taki konflikt nie występuje. W naszej tysiącletniej historii nigdy brat nie zabijał brata. I dziś również nie ma podstaw do tego, by pojawił się taki wewnątrznarodowy konflikt. Ta wojna została sprowokowana z zewnątrz. I chcę powiedzieć, że nie jest to nawet konflikt Rosji z Ukrainą, a konflikt Rosji z całym światem. I to, co się dzieje na wschodzie Ukrainy, to w rzeczywistości wojna dwóch różnych politycznych koncepcji życia i światopoglądu: europejskiego, zachodniego i azjatyckiego –  samodzierżawnego. I dlatego trzeba zrozumieć, że źródłem konfliktu jest rosyjska okupacja i agresja.

Istnieją dwie organizacje terrorystyczne, które zajmują się rozprzestrzenianiem tej agresji. Jest bardzo nieprzyjemnie, gdy musimy na bardzo poważnym poziomie politycznym omawiać format i sposób uregulowania konfliktu, a za stołem nie siedzi prawdziwy agresor tylko marionetki, które nie mają mandatu i nikogo nie reprezentują. Oni nie prowadzą własnej polityki i są jedynie wykonawcami. Dlaczego format normandzki nie zdaje egzaminu? Bo jeszcze nie nauczyliśmy się nazywać agresora agresorem. I ten sam problem dotyczy formatu mińskiego – gdy rzeczywisty agresor udaje jedynie obserwatora. Jest oczywiste, że przy takim formacie jeszcze długo będziemy szukać sposobów zakończenia tego konfliktu. Na dzień dzisiejszy również USA i kraje EU dokonały niewłaściwego rozkładu priorytetów i dlatego format rozmów nie odpowiada formatowi konfliktu. To iluzja, to sprzyjanie pełzającej aneksji dokonywanej przez Putina, polegającej na zdobywaniu każdego dnia kolejnych terytoriów. Zachód przy tym udaje, że robi wszystko by zatrzymać konflikt.

Rosjanie drogo zapłacą za działania Putina

Gdyby była taka możliwość i Pan usiadłby za stołem rozmów z Putinem – co mogłoby z tego wyniknąć?  W jaki sposób można zatrzymać tę wojnę?

– Gdy z ust wielu europejskich polityków słyszę, że nie ma alternatywy dla dyplomatycznego rozwiązania tego konfliktu – to jednocześnie zgadzam się z tym i nie zgadzam. To prawda, że prędzej, czy później z wrogiem przyjdzie usiąść do rozmów. Prędzej czy później, ale znajdziemy format dla osiągnięcia realnego porozumienia. Jednak, czy jest możliwe, by teraz porozumieć się z Putinem. Uważam, że nie. Z nim nie można się dogadać.

Putin boi się dwóch rzeczy. Po pierwsze, reakcji swojego narodu. Ten na razie śpi. I dlatego to ogromna wina Rosjan i to oni za to zapłacą wysoką cenę. Ich sposób rozumowania nie ma żadnej perspektywy i jest dla nich niszczący. Putin robi bardzo złą rzecz dla Rosjan. I choć moje słowa nie dotrą pewnie do 90 proc. z nich, to pewnie oni uważają, że to ja nie mam racji. Drugą rzeczą, której boi się Putin to światowe reakcje. A teraz widzimy, jak Putin różnymi sposobami  desolidaryzuje europejskie stanowisko. Niektórzy europejscy liderzy przyjmują go na najwyższym poziomie podczas, gdy w tym czasie ginie 15, 20, a nawet 60 osób. Uważam, że ci ludzie są niemoralni. To nie jest kwestia ich stanowiska wobec Rosji, tylko  stanowiska wobec polityki Putina.

Gdy słyszę w Brukseli, że Europa straciła 21 miliardów euro w ciągu ostatniego pół roku w wyniku popsucia stosunków z Rosją – dla mnie to brzmi cynicznie. O jakich można mówić stratach, gdy giną ludzie. Gdy w Paryżu doszło do tragedii (atak na redakcję Charlie Hebdo – Belsat.eu), spotkało się to z reakcją całego świata. A proszę sobie wyobrazić, że do takiej tragedii dochodzi każdego dnia tylko 1200 km od Paryża. Czy krew Ukraińców ma mniejszą wartość, niż krew innych ludzi?

Z Putinem trzeba rozmawiać jednak tylko wtedy, gdy on będzie do tego gotowym. A żeby takim się stał – dyplomacja nie wystarczy. Trzeba się nam nauczyć jak zatrzymywać Putina. Np. dać mu po nosie – jest to bardzo otrzeźwiające. Dyplomacja jest bardzo ważna, jednak równolegle powinniśmy rozmawiać z wojskowymi.  Gdy agresor przyszedł to naszego domu – nam proponują zawarcie z nim pokoju. Gdy jest już w korytarzu – nam znowu mówią o pokoju. Tak, by nikt nie wygrał. Powinniśmy mówić o poważnej reakcji finansowej. Tymczasem my już pół roku prowadzimy negocjację  z międzynarodowymi organizacjami finansowymi, rozmawiając o kilku miliardach dolarów pomocy. Tymczasem  w Europie w kilka dni decyduje się o sumach 200-300 mld dol., to mam wrażenie, że w Europie politycy nie rozumieją, że to nie tylko nasza, ale też ich wojna.

Jaka jest rola Łukaszenki w tym konflikcie? W EU jakby zapomniano o jego dyktatorskich metodach władzy i więźniach politycznych. Pojawiają się opinie, że on się boi, że Białoruś czeka los Ukrainy.

– Myślę, że polityka europejska prowadzona w stosunku do Białorusi  w ciągu ostatnich 10 lat była w wielu momentach nieefektywna. Wiem o wiele więcej niż mogę powiedzieć i proszę uwierzyć, że w europejskiej historii były momenty wzajemnych relacji białorusko- europejskich, które Europa po prostu przespała. Z rozmów z białoruskim prezydentem wiem o jego stosunku do osób, które często wspominamy. Droga Białorusi mogłaby być zupełnie inna, gdyby w Europie działalioby zgodnie z zasadą dobrej improwizacji politycznej.

UE popełniła wiele błędów w stosunku do Białorusi i gdyby ich uniknięto – doszłoby do zbliżenia z Europą. Podobnie było  po 2010 r., gdy przez trzy i pół roku do nas nie przyjechał ani jeden lider polityczny. Mówiłem, że to wielki błąd. Sprawa nie dotyczy Janukowicza, czy Azarowa. Chodzi o 46- milionowy kraj i naród. I gdzie ten naród znajdzie się za pięć lat? Czy nad tym myślą w Brukseli? Nie ważne, gdzie będzie Juszczenko, Grigorienko czy Petrenko – to tylko epizody. Ważne, gdzie znajdzie się naród.

Jb/Biełsat

www.belsat.eu/pl/

 

Aktualności