Sprawę o znieważenie prezydenta umorzono. Czy to samo stanie się ze „sprawą patriotów”?


Komitet Śledczy obwodu brzeskiego umorzył postępowanie przeciwko aktywistom kampanii społecznej Europejska Białoruś – Andrejowi i Palinie Szarendom.

Wszczęto je z powodu wywieszenia w Brześciu transparentu, który wg specjalnie przeprowadzonej ekspertyzy miał „cynicznie znieważać” Alaksandra Łukaszenkę.

„17 lutego ktoś wywiesił transparent i w sprawie transparentu – za sformułowanie „Łukaszenko kreaturo, wystarczy grabić nasz naród” wszczęto postępowanie karne z artykułu o obrazie prezydenta” – przypomina Andrej Szarenda.

On i żona mieli alibi: 17 lutego byli na demonstracji przeciwko „podatku od nieróbstwa”. I zostali nawet ukarani za to grzywną.

„Widocznie sprawę przeciwko nam zlecono, żeby ograniczyć naszą działalność, ponieważ jesteśmy aktywistami” – twierdzi Palina Szarenda-Panasiuk.

Prześladowań zaprzestano, ponieważ nie doszukano się w działaniach Szarendów znamion przestępstwa, ani dowodów ich winy. Ale koordynator Europejskiej Białorusi Zmicier Bandarenka nie uważa, że należy widzieć tu sprawiedliwość śledztwa. Bardziej chodzi o sankcje, którymi Łukaszenka może zostać ukarany za nowych więźniów politycznych.

„To aktywna międzynarodowa kampania solidarności i działalność międzynarodowa lidera Europejskiej Białorusi Andreja Sannikawa. Druga sprawa to struktury międzynarodowe, przedsięwzięcia na szczeblu międzynarodowym prowadzone w tym czasie: przyjazd ministrów spraw zagranicznych, a następnie zorganizowanie zgromadzenia OBWE” – uważa Bandarenka.

Stąd też coraz bardziej skandaliczny przebieg sprawy Białego Legionu, która rozpoczęła się po oświadczeniu Alaksandra Łukaszenki na temat opłacanych przez Zachód bojowników. Wiosną, kiedy na Białorusi trwały wystąpienia przeciwko „dekretowi o nieróbstwie”, KGB aresztowało 30 osób pod zarzutem o organizowanie masowych zamieszek i tworzenia formacji zbrojnych. A państwowa TV pokazała propagandowy film o uzbrojonych bojownikach.

Obecnie w areszcie przebywa 14 osób, a KGB przekazało sprawę Komitetowi Śledczemu. Zarzuty dotyczące organizacji zamieszek wycofano.

Zmicier Bandarenka uważa, że stosując represje władze postanowiły ukarać opozycję za jej „podmiotowość”. Za to, że opozycja zaproponowała władzy rozmowy. Teraz sprawa Białego Legionu może skończyć się tak, jak postępowanie w sprawie transparentu z hasłem o Łukaszence: może ona nie trafić nawet do sądu.

Jarasłau Ścieszyk, Biełsat

Aktualności