Polityka Zmitra Daszkiewicza i blogera Eduarda Palczysa uznano za winnych „drobnego chuligaństwa”.
Sąd dzielnicy Centralny Rajon w Mińsku skazał działacza Młodego Frontu oraz autora blogu 1863x.com na grzywny w wysokości 735 rubli, czyli ponad 1300 zł. To kara za przeprowadzenie pokojowego protestu w mińskim lokalu, gdzie mieści się zakład pielęgnacji bród, któremu właściciele nadali nazwę “Czekista”. Chodzi funkcjonariusza założonej przez Feliksa Dzierżyńskiego Wszechrosyjskiej Komisji ds. Zwalczania Kontrrewolucji i Sabotażu w skrócie CzeKa. Obecnie na Białorusi i w Rosji “czekistami” określa się po prostu pracowników służb specjalnych.
Czytajcie więcej:
– Nazywać się funkcjonariuszami organu karnego, który odpowiadał za masowe represje to co najmniej demonstrowanie niewiedzy historycznej – mówili protestujący. – Równie dobrze można było wziąć sobie nazwę „Gestapowiec”.
W odpowiedzi personel „Czekisty” wezwał milicję. Ta sporządziła protokół o wykroczeniu. Zapisano w nim, że Daszkiewicz „natrętnie narzucał się ze swoją obecnością” pracownikom zakładu, „celowo zakłócał działalność” barbershopu oraz wyrażał „brak szacunku wobec społeczeństwa”.
Właściciele firmy Illia Miatlicki i Ihar Kot nie widzą w nazwie lokalu nic nieprzyzwoitego.
Alaksandr Łukaszenka niejednokrotnie zapewniał, że na Białorusi (gdzie wciąż istnieje KGB) przedstawiciele resortów siłowych nie powinni wstydzić się określenia „czekista” i apelował, by nie wstydzili się być kontynuatorami chlubnej historii radzieckich służb specjalnych.
Słowa te padają na podatny grunt. Na jednej z defilad z okazji Dnia Zwycięstwa w Mińsku szef białoruskiej milicji Ihar Szuniewicz wystąpił w mundurze NKWD.
DR, cez/belsat.eu