Współcześni kowale korzystają z tokarek i pras i faktycznie wykonują swoje wyroby „spod sztancy”. Korespondent belsat.eu odwiedził okolice Głębokiego, gdzie wciąż jest żywa tradycja prawdziwego, ręcznego kowalstwa. I właśnie stamtąd rozpoczęło się odrodzenie tego rzemiosła na Białorusi.
Aleksander Dubina był przekonany, że prawdziwy twórca zajmujący się rzemiosłem artystycznym musi wkładać w każde swoje dzieło energię duszy i ciała, ręcznie pracując nad każdym detalem. Właśnie to czyni każdą pracę niepowtarzalną. A sztampowanie i maszyny przekształcają kowalstwo w zwykłą produkcję.
Kowal Aleksander Dubina zmarł w 2003 roku, ale dzieło jego życia kontynuuje syn Dzianis. Stwierdza jednak, że zainteresowanie kowalstwem dziś zmalało.
Na wyroby miejscowych kowali można natrafić na ulicach Głębokiego. Są tam prace Aleksandra i Dzianisa Dubinów, ale również innych – np. Juryja Tatarynawicza.
W parku, obok Dworku Jakimowicza można zobaczyć kutą karetę oraz mnóstwo mniejszych elementów: latarnie, kwiaty, huśtawki i ławki.
AS/ML, belsat.eu