Sąd w Grodnie skazał opozycjonistów na duże grzywny za 5 minutową pikietę


Trójka opozycjonistów dwa miesiące temu wyszła na ulice Grodna z plakatami przypominającymi o zaginionych politykach-oponentach Łukaszenki.

Przed sąd zostali wezwani Antol Myszkiewicz – członek partii Hramada, Siarhej Weramienka – członek Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji oraz Wital Mojs. Wieramienka odmówił stawienia się przed sądem tłumacząc to swoim pryncypialnym stanowiskiem.

Rozprawę prowadziła sędzia Natalia Kozieł, która już nieraz skazywała demokratycznych aktywistów za tego typu akcje. W roli świadków tradycyjnie wystąpili milicjanci, którzy zatrzymywali protestujących.

Jak po rozprawie poinformował Anatol Myszkiewicz, sąd skazał jego oraz Witala Mojsa na karę 420 rubli (ok. 820 zł). Weramienka otrzymał karę 520 rubli. Zdaniem Myszkiewicza w tym przypadku, kara była wyższa z powodu niestawienia się przed sądem oskarżonego.

Skazani nie zamierzają się odwoływać od wyroku, jednak miejscowy obrońca praw człowieka Raman Jurgiel uważa, że powinni:

„Warto się odwoływać. Wyrok jest bardzo surowy – jeden z aktywistów jest bezrobotny, drugi ma dwójkę nieletnich dzieci na utrzymaniu”.

Jego zdaniem, białoruski wymiar sprawiedliwości narusza zasady ratyfikowanego przez Białoruś Międzynarodowego Paktu Prawo Obywatelskich i Politycznych ONZ, łamiąc w tym wypadku prawo do swobodnego wyrażania opinii i wolność zgromadzeń.

Pikieta, w której uczestniczyli skazani rozpoczęła się 19 września o godz. 17 i trwała ok. 5 minut – do momentu przyjazdu milicjantów, którzy zatrzymali protestujących. Mężczyźni trzymali w rękach portrety zaginionych bez wieści – prawdopodobnie porwanych i zabitych przez białoruskie siły specjalne: Dzmitryja Zawadzkiego, Anatola Krasouskiego, Wiktora Hanczara, Juryja Zacharanki oraz zmarłego niewyjaśnioną śmiercią Henadzia Kapirenki z napisami „Pamiętamy”.

Jb/ WWW.belsat.eu/pl/

Aktualności