Putin - woźnica, który uważa się za Aleksandra III


Znany rosyjski publicysta Oleg Kaszyn tłumaczy w rozmowie z Biełsatem dlaczego rosyjski naród nie zmienił się od 600 lat, co stara się wykorzystać kremlowska propaganda i dlaczego Putin wszedł w buty Chruszczowa.

Woźnica został carem i umarł ze strachu

O czym mówi niecodzienny gest Władymira Putina, który otulił kocem żonę chińskiego przywódcy podczas ostatniego szczytu w Pekinie?

– Zadawanie takich pytań tylko schlebia Putinowi. On za wzór wziął sobie cara Aleksandra III – sam o tym mówił. To taki mroczny, konserwatywny car, który milczał, a cały świat śledził za jego ruchami. Analizując takie gesty zaczynamy automatycznie postrzegać Putina jako ważną postać  historyczną, której nawet najmniejszy krok ma jakieś znaczenie. To nie jest jednak najważniejsze.

Putin, też starał się Merkel okrywać kocem. Czy on pozuje na macho?

– Z pewnością uważa się za wielkiego człowieka, który został raz na zawsze złotymi głoskami wpisany do historii. Jednak początki były bardziej prozaiczne. Putin został wyznaczony po rezygnacji Jelcyna jako nadzorca i reprezentant interesów tej grupy, która rządziła Rosją od początku lat 90. I nie udało się mu wyjść po za schemat nomenklaturowego przywództwa, który nie posiadał ani historycznych podstaw ani nie niósł ze sobą żadnych wartości.

Jednak mimo wszytko Putin zachowuje się jak pewny siebie lider. Spóźnia się na spotkania z najważniejszymi politykami nie postrzega ich jako równych. Skąd takie zachowanie.

– Na tle półmartwego Jelcyna, Putin potrafiący mówić bez kartki wyglądał na prawdziwego przywódcę. Jednak w ciągu 15 lat swojej prezydentury przeszedł taką samą ewolucje jak swego czasu Nikita Chruszczow. Od lidera odcinającego się od negatywnej przeszłości – do komicznej figury, który w samozadowoleniu wygłasza wielogodzinne tyrady, rzucając przy tym głupie dowcipy. Jak to się mówi w Rosji „woźnica stał się carem i umarł ze strachu”. Prawda, że Putin jeszcze nie umarł, jednak woźnicę widać w każdym jego geście.

Mit o proeuropejskim Putinie

Putin stara się być politykiem europejskim, choć Zachód postrzega go jako rozzłoszczonego rosyjskiego cara.

– W latach 2000, gdy polityką na Kremlu zajmował się Władysław Surkow (szef administracji prezydenta RF – Belsat.eu) – głównym tematem maszyny propagandowej była suwerenna demokracja. Chodziło o to, że niby Rosja po prostu idzie swoją drogą. Gdy Surkowa zastąpił Wiaczesław Wołodin zmieniły się też akcenty. Teraz Kreml uważa, że jest bardziej europejski niż Europa. Bo jeśli tam organizowane są parady gejowskie, budowane są meczety i króluje poprawność polityczna, to Rosja ochrania europejskie wartości.  Wiadomo, że to głupota, jednak w rzeczywistości rosyjska propaganda nie jest skierowana wyłącznie do milionów telewidzów. Jej głównym odbiorcą jest przede wszystkim Władimir Putin i jego otoczenie.

Putin jest autorem swojego wyobrażenia jako europejskiego tradycjonalisty czy to wymysł jego otoczenia?

– To tak jak w eksperymencie psychologicznym, gdy do pokoju wchodzi dwoje ludzi i zaczynają mówić szeptem, i w ślad za nimi wszyscy zaczynają szeptać. Jeżeli nieustannie propaganda powtarza, że Putin jest wielki, Putin to oświecony zachodni lider, to prędzej czy później uwierzy w to jego otoczenie, a potem i on sam.

Przez 600 lat naród Rosyjski się nie zmienił

Otoczenie już teraz zaczyna nazywać go carem

– Określenia car albo papież to dowód na mafijną estetykę panującą w tej grupie. Przypomniało mi się jak 10 lat temu leciałem do Krasnojarska na zjazd „Jedynej Rosji” razem z delegatami zjazdu: senatorami, deputowanymi itd. Któryś z nich zapalił papierosa na pokładzie i stewardesa zwróciła mu uwagę.  W odpowiedzi usłyszała: „Jak pani śmie? Jesteśmy wielkimi ludźmi tego ogromnego kraju!”. Przekonanie, że jest się wybrańcem Boga demonstrują nawet drobni urzędnicy i gubernatorzy . Strach pomyśleć co dzieje się w głowie Putina.

A obywatele?

– Na tym poziomie nic się nie zmienia od 600 lat. Władza jak nie zależała, tak nie zależy od wyborców i podatników. Najwięksi płatnicy podatków to firmy państwowe kontrolowane przez Putina . Nasze państwo jest same dla siebie biznesmenem, podatnikiem, a naród  tej konstrukcji jest jakby niepotrzebny. Putin z radością poradził sobie bez nas.

Lojalna inteligencja i bunt nomenklatury

Rosyjskiej inteligencji nieszczególnie to przeszkadza.

– Są tacy, którzy nie milczą – jednak i oni potrzebni są Putinowi

Bernard Shaw mawiał, że każdy despota potrzebuje choćby jednego niepokornego poddanego by zachować zdrowie psychiczne.

– Dokładnie tak. Władzy potrzebne jest wcielenie zła. Wcześniej był to Wiktor Szenderowicz (rosyjski komik – Belsat.eu), a dziś Andriej Makarewicz (rosyjski muzyk rockowy – Belsat.eu). Taki obraz potrzebny jest propagandzie, żeby obywatele wiedzieli od czego trzymać się z daleka i kogo nie lubić. Jednak o  wiele bardziej wolę oberwać „lojalną inteligencję”. Wiadomo, że ta lojalność jest kupowana za różnego rodzaju preferencje. Dla jednych – to budynek teatru, dla innych koncesja na wydobycie surowców. W swoim czasie tak zwani heroldzi pierestrojki, do których m.in. należeli m.in. białoruscy twórcy Aleś Adamowicz i Wasyl Bykau (białoruscy pisarze – Belsat.eu) opuścili szeregi lojalnej inteligencji, W latach 70 uczestniczyli w zjazdach partii, a w 80 odegrali ważną rolę, ważniejszą niż ludzie kalibru Sołżenicyna, który był dla nomenklatury emigrantem i radykałem.

I jeżeli w Rosji coś się zmieni, to Makarewicz nadal będzie grał koncerty w małych salkach, a prawdziwymi liderami nowej demokracji stanie się piosenkarka Waleria i artysta Poreczenkow (artyści popierający politykę Putina wobec Ukrainy– Belsat.eu), którzy będą opowiadać jak źle żyło im się przy Putinie,

Kto zainicjuje przemiany w Rosji?

– Jeśli do nich dojdzie to tylko dzięki rozłamowi wewnątrz putinowskiej nomenklatury, lub w wyniku jej buntu. I szczerze powiedziawszy nie wiem, czy od tego buntu rosyjski naród będzie miał lepiej?

Z Olegiem Kaszynem rozmawiał Juraś Wysocki

Aktualności