Powodem stał się brak „punktów kontroli granicznych dla wjazdu do Federacji Rosyjskiej obywateli państw trzecich”.
Polacy jechali dwoma samochodami – z Białorusi w kierunku Smoleńska. Regionalny przedstawiciel rosyjskiej Straży Granicznej Aleksander Łaznienko poinformował, że obywatelom Polski „zaproponowano, aby przekroczyli granicę w sąsiednich regionach”.
Łaznienko podkreśla, że to nie pierwszy taki przypadek – w ostatnich dniach z rosyjskiej granicy w obwodzie smoleńskim zawrócono jeszcze kilku zagranicznych dyplomatów.
Czytajcie również:
Również kierownik wydziału rosyjskiego MSZ w Smoleńsku Andriej Liniew jest zdania, że strona polska powinna wiedzieć, „iż obywatele państw trzecich,w tym Polski, w myśl wspólnej umowy międzynarodowej powinni wjeżdżać tylko przez międzynarodowe przejścia graniczne”.
„Na Smoleńszczyźnie takiego nie ma” – podkreśla.
Tymczasem Białorusini informują, że ich pogranicznicy nie robili przeszkód polskim dyplomatom w wyjeździe ze swojego terytorium, ponieważ nic do tego nie mają.
„My nie prowadzimy kontroli granicznej na granicy białorusko-rosyjskiej” – powiedział przedstawiciel Państwowego Komitetu Pogranicznego.
Latem ub. roku ambasada RP w Moskwie skierowało do rosyjskiego MSZ oficjalną notę, obwiniając rosyjskich pograniczników, że blokują oni granicę Rosji i Białorusi dla obywateli Polski. Powodem było zatrzymanie samochodu, którym jeden z polskich dyplomatów wracał po urlopie do Moskwy.
cez, belsat.eu/pl wg TASS