Po co kawalerowi gruby i długi... konar? Pod Lubaniem odbyły się obrzędy pożegnania zimy


Korespondent belsat.eu odwiedził wieś Raczeń, gdzie obserwował miejscowe tradycje ludowe. Również te z wyraźnie erotycznym podtekstem.

W wiosce – chociaż zwanej nowocześnie „agromiasteczkiem” – zachowały się starodawne ludowe obrzędy. Jak stulecia temu żegnano tam zimę i witano wiosnę.

Dzięki wspólnej inicjatywie pracowników miejscowych placówek kultury oraz wieloletniej pracy etnografa Siarhieja Wyskwarki, mieszkańcy okolic Lubania nadal mogą zobaczyć jak wyglądają tradycyjne obrzędy i wziąć w nich udział.

Tym razem obchodzili oni wspólnie święto Maślenicy (lub Maślenki). To prawosławny odpowiednik Tłustego Czwartku, oznaczający pożegnanie z karnawałem. Do Domu Kultury w Raczeniu zjechali się dorośli, młodzież i dzieci – w tym osoby od lat kultywujące tradycyjną lokalną obrzędowość.

Na Maślenicę tradycyjnie nosi się po wsi kukłę. Przywiązuje się do niej kolorowe wstążeczki, a następnie razem pali – razem z ubiegłorocznymi grzechami i kłopotami.

Tasiemki przywiązuje się też do suchych gałązek, które potem również pali się z kukłą.

Nie może też obyć się bez pożegnania z „łucznikiem” – rodzajem okapu z kominem, pod którym na specjalnej kratce rozpalano ogień oświetlający zimą chatę. Z nadejściem wiosny zawiesza się go na brzozie i po raz ostatni podpala w nim słomę, czcząc w ten sposób pamięć przodków.



Potem kobiety konkurują, która wyżej zarzuci na brzozę lnianą kądziel. U zwyciężczyni najlepiej obrodzi len.

Ognisko na Maślenkę rozpala się jak największe, aby ogień rozmroził ziemię. To samo robi się z obrzędowym drzewem – brzozą. Chodzi się wokół niej kręgiem i pali słomę, aby drzewo jak najprędzej wypełnił wiosenny sok.

Starsze kobiety pozostawiały też na brzozie kawałeczki sera lub twarogu, aby wiosenne ptaki szybciej wróciły z wyraju przynosząc wiosnę i nowe życie.

Jednym z najśmieszniejszych i najciekawszych obrzędów maślenicznych jest zwyczaj związany z małżeństwem i płodnością. Na młodych, nieżonatych mężczyznach zawiesza się grube brzozowe polana symbolizujące fallus. Dziewczyny „obdarowywały” nimi chłopców spotkanych na ulicy lub zastanych obok ich domów. Aby pozbyć takiej ozdoby, trzeba było się wykupić.



Pod koniec części obrzędowej wszyscy zostawali obsypani ziarnem przez młodą parę – po to, aby dla każdego uczestnika święta rok był urodzajny, dostatni i szczęśliwy.

Maślenica kończy się wesołymi korowodami, tańcami, śpiewami i zawodami – takimi jak jedzenie blinów i walka na poduszki.


Wszystkie zdjęcia:

Maslenica na Białorusi. Zdjęcie: Wiaczasłau Radzimicz, belsat.eu

Wiaczasłau Radzimicz, belsat.eu. Zdjęcia autora

Aktualności