Sąd miejski w Mińsku złagodził karę zasądzoną przez sąd rejonowy wobec Michaiła Miachiedki, odstępując od wymierzenia kary finansowej.
Mężczyzna został osądzony za to, że z portretem Łukaszenki w ręku próbował dostać się na przyjęcie interesantów do prezesa Sądu Najwyższego, gdzie szukał sprawiedliwości. Został zatrzymany i skazany na karę grzywny.
To nie pierwsza sądowa „przygoda” Michaiła Miachedki, jego problem życiowy trwa już ponad 6 lat. Mieszkaniec Mińska próbuję wyegzekwować należną mu rekompensatę za wyburzenie domu. Po zapadnięciu decyzji o wyburzeniu, władze zaproponowały właścicielowi nieruchomości do wyboru rekompensatę finansową lub mieszkanie. Mężczyzna wybrał pieniądze, jednak otrzymał 1,5 pokoje w wielopiętrowym bloku. Mijały lata, odbywały się kolejne posiedzenia sądów w sprawie, były wysyłane liczne wnioski do wielu urzędników.
Zdesperowany mężczyzna wielokrotnie pikietował urzędy państwowe z portretem prezydenta w ręku. Zazwyczaj te akcje kończyły się dla niego umieszczeniem w areszcie na Akreścinie i wyrokami administracyjnymi.
Próba dostania się na audiencję do Administracji prezydenta skończyła się pobytem w zakładzie psychiatrycznym Nowinki. Tym razem sąd potratował nieszczęśnika łagodnie.
KR/ML/Biełsat
www.belsat.eu/pl