Mężczyzna, który napadł na brzeskich dziennikarzy, okazał się byłym funkcjonariuszem milicji


Wcześniej, jako „nieznany sprawca” w cywilu był prowokatorem na pokojowych demonstracjach. Dziennikarze Aleś Lauczuk i Miłana Charytanawa rozpoznali w nim mężczyznę, który 1 czerwca zaatakował ich przed centrum handlowym.

Lauczuk i Charytanawa przygotowywali wtedy reportaż o szkodliwości palenia. Podczas zdjęć podbiegło bez nich dziecko, które zaczęło przeszkadzać im w pracy. Po chwili zareagował też mężczyzna – obrażając i popychając dziennikarzy. Usiłował wyrwać im kamerę, a Alesia Lauczuka przewrócił na ziemię. Interweniowała milicja, która zabrała poszkodowanych na posterunek.

Prowokatorem okazał się pochodzący spod Małoryty w obwodzie brzeskim, 35-letni Uładzimir Bursztyn. Podobnymi akcjami zajmował się już wcześniej.

„Wysoka grzywna – 770 tys. rubli za niepodporządkowanie się funkcjonariuszom milicji i nielegalne czyny. Taki wyrok ogłoszono w poniedziałek w sprawie aktywistki społecznej Paliny Szarendy-Panasiuk. 26. marca zatrzymał ją funkcjonariusz wydziału kryminalnego Uładzimir Bursztyn. W dzień wolny od służby przechodził po cywilu obok centralnego bazaru w Brześciu, zobaczył biało-czerwono-białą flagę i rzucił się w pościg za Paliną” – informowało w roku 2011 „Radyjo Racyja”.

Palina poznała Bursztyna na fotografii i tak opowiedziała nam o zajściu sprzed czterech lat:

„Po wyborach 2010 roku jeszcze wiele osób przebywało w więzieniach. Zorganizowaliśmy z aktywistami akcję niepodal centralnego bazaru. Do szafki przywiązaliśmy biało-czerwono-bialą flagę z portretami więźniów politycznych. Wszystko obserwował z daleka mężczyzna z torbą (potem okazało się, że to ten sam Bursztyn), który potem rzucił się w moją stronę. Złapał mnie i nie puszczał do czasu, gdy przyjechał patrol milicji. Tego dnia mial wolne i przyszedł na bazar na zakupy. Ale kiedy zobaczył naszą flagę narodową, rzucił się na mnie. Powiedział, że nie chce, aby jego koledzy mieli klopoty przez te flagę. Zachowywał się bardzo bezczelnie, kiedy przyjechała milicja powiedział, że wymachiwałam rękami i przeklinałam”.

Ale podczas rozprawy skladał już inne zeznania. Na Palinie Szarendzie – Panasiuk wywarł wrażenie człowieka nie tylko bezczelnego, ale i „śliskiego”.

 

„Do końca nie chciało nam się wierzyć, że to bezczelna prowokacja, a do tego z wykorzystaniem dziecka. Chociaż zachowanie mężczyzny od samego początku przemawiały na korzyść tej wersji: chociaż pretekstem było dziecko, to ono interesowało go znacznie mniej niż to, czy mamy akredytację, książkę skarg i zażaleń, zezwolenie na filmowanie i legitymacje. A potem to on zaproponował funkcjonariuszom milicji, żeby skonfiskowali kamerę. Zachowywał się grubiańsko, był pewny siebie – łapał mnie za ręce, próbował odebrać sprzęt – relacjonuje nam przebieg ostatniego incydentu Miłana Charytonawa. – Nie zwracaliśmy się do odpowiednich organów, majac nadzieję, że rozgłos w mediach zmusi Bursztyna do zastanowienia się nad metodami wychowywania dziecka. Ale bardzo mnie niepokoi, że organy porządkowe nic nie robią z człowiekiem, który uważa, że może biegać po mieście, szukać „przestępców” i zatrzymywać ludzi, którzy mu się nimi wydają. A może jutro uzna, że ma kompetencje chirurga?”

Aleś Lauczuk dodaje, że Bursztyn próbował urządzić w miejscu zajścia całe „prywatne śledztwo”.

„Według naszych informacji, 2 czerwca Bursztyn żądał wydania przez sklep Almi nagrań wideo z kamer monitoringu. Naturalnie, nikt mu ich nie dał”.

Lauczuk dowiedział się też, że po zajściu Bursztyn zaczął pisać listy do mediów, w których opisuje się jako ofiarę niezależnych mediów i opozycji. Opublikowała jego korespondencję na swojej stronie internetowej tylko jedna gazeta – oficjalny organ Brzeskiego Komitetu Wykonawczego.

A może były milicjant próbuje w ten sposób walczyć z konkurencją? Jest poniekąd „kolegą” dziennikarzy, współpracujących z naszą telewizją. Po zakończeniu kariery mundurowej Bursztyn zarejestrował działalność gospodarczą i też filmuje: wesela i przyjęcia.

Ż.N., belsat.eu

 
Aktualności