– W ostatnich miesiącach obserwujemy nakręcanie spirali przemocy. Wyborcy i obserwatorzy odnotowali liczne naruszenia, wskazujące na fałszowanie wyników wyborów. Przypuszczamy, że wybory prezydenta Republiki Białorusi były sfałszowane – czytamy. – Nie jesteśmy ekspertami w polityce, ale jesteśmy ekspertami w biznesie technologicznym. W kraju powstają warunki, w jakich biznes technologiczny nie będzie mógł funkcjonować. Start-upy nie powstają w atmosferze strachu i przemocy. Start-upy powstają w atmosferze wolności i otwartości – napisali w odezwie opublikowanej dwa dni po wyborach z 9 sierpnia.
Według serwisu przez problemy z dostępem do internetu w dniu wyborów prezydenckich na Białorusi i dwa dni po nich kraj stracił ponad 141 mln dolarów PKB, a część białoruskich firm z branży IT nie zyskała 50 proc. dochodów.
Ekonomiczna Prawda pisze, że kilkadziesiąt białoruskich firm już prowadzi rozmowy z ukraińskimi biurami coworkingowymi w sprawie możliwości przeniesienia się do Kijowa, a niektóre przedsiębiorstwa już oddelegowały do Kijowa część swoich pracowników.
Cytuje też wypowiedź wicepremiera ds. transformacji cyfrowej Ukrainy Mychajła Fedorowa, który podkreślił, że jego resort razem z ukraińskim biznesem sektora IT jest gotowy do tego, by stworzyć warunki do wygodnego przeniesienia się białoruskich firm IT i specjalistów na Ukrainę.
W rozmowie z portalem współzałożyciel firmy Gismart Dzmitry Lipnicki przekazał, że w Kijowie pracuje już 16 osób z jego przedsiębiorstwa.
– Jeśli nie będą przeprowadzone nowe wybory i sytuacja w kraju się nie ustabilizuje, wiele firm IT zamknie swoje biura w Mińsku i przewiezie pracowników do sąsiednich krajów, w tym na Ukrainę – oznajmił.
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, które według oficjalnych wyników wygrał Alaksandr Łukaszenka. W minionych dniach zatrzymano blisko 7 tys. osób, wiele z nich brutalnie pobito.
pj/belsat.eu wg PAP