W weekend mieszkańcy Mińska świętowali 945 lecie swojego miasta. W obchody aktywnie włączyła się milicja, która aresztowała czwórkę sympatyków opozycji. Według centrum obrony praw człowieka „Wiasna”, 8 września milicja zatrzymała siostry Alenę i Ludmiłę Paulouskie, które na tablicy ogłoszeń w centrum Mińska miały napisać po białorusku „Niech żyje Białoruś”. Według białoruskich władz, napisanie takiego hasła po białorusku jest przestępstwem. Dziewczęta trafiły do aresztu, gdzie oskarżono je o zniszczenie majątku i drobne chuligaństwo.
Do aresztu trafili również członkowie młodzieżowej organizacji „Zmiana” w tym jej lider Paweł Winohradou. Milicjanci przyszli do jego domu o 7 rano i zawieźli na posterunek. Sąd jednak na podstawie milicyjnych protokółów nie był w stanie postawić mu zarzutu „drobnego chuligaństwa”. Odesłał więc sprawę z powrotem milicjantom w celu ich dopracowania. Mimo to, aktywista spędził weekend za kratami. Jego żona podkreśliła w rozmowie z Biełsatem, że zamykanie opozycyjnych aktywistów przed ważnymi świętami stało się na Białorusi tradycją. Do aresztu trafili inni członkowie “Zmiany” Aleksander Arcybaszou, na 7 dni aresztu, 5 września skazany został Jahor Winiacki.
6 września w biurze kampanii społecznej „Mów prawdę”, w której skład wchodzi również „Zmiana” milicja przeprowadziła przeszukanie.
Biełsat