Małczan jest oskarżony na podstawie dwóch artykułów kodeksu wykroczeń — drobne chuligaństwo oraz zaśmiecanie miasta. Zatrzymany w piątek wieczorem w Mińsku aktywista Andrej Małczan został po raz kolejny mocno pobity przez milicjantów . Podczas wprowadzania go do budynku sądu zdążył powiedzieć, że bito go po nerkach i głowie, i że źle słyszy.
Oskarżony „o zaśmiecanie”
Artykuł za zaśmiecanie miasta jest zwykle stosowany przez białoruski wymiar sprawiedliwości za nalepki o opozycyjnej treści. Andrej Małczan miał według milicjantów nalepić pod mostem w mińskiej dzielnicy Uruczcza nalepkę “Nie — karze śmierci”.
Aktywistę w poniedziałek rano obwieziono po kilku sądach rejonowych, by jak najszybciej rozpocząć proces. Jednak tuż po rozpoczęciu posiedzenia, sędzia obwieścił przerwę i aktywistę trafił z powrotem na komisariat milicji. Do tej pory nikt nie jest w stanie udzielić informacji jego krewnym, czy proces będzie kontynuowany w poniedziałek.
„Złamania szczęki nie było”
Poprzednio opozycjonistę zatrzymano 19 maja za rozwinięcie na ulicy historycznego biało-czerwono-białego sztandaru Białorusi. Wówczas rzuciło się na niego kilku milicjantów, którzy w trakcie zatrzymania pobili go łamiąc mu szczękę. Pod naciskiem milicji lekarz mińskiego szpitala wycofał pierwotną diagnozę i napisał w historii choroby, że złamanie szczęki to dawny uraz, niemający nic wspólnego z pobiciem przez milicjantów. Samego Małczana za niesankcjonowaną pikietę skazano następnie na około 100 dolarów grzywny.
Michał Janczuk (TV Biełsat)