Czy FSB tłumi demonstracje na Białorusi?


Podczas cotygodniowych akcji protestu w białoruskich miastach uczestnicy zatrzymywani są przez anonimowych tajniaków, którzy nigdy nie okazują swoich dokumentów. Ostatnio jednak zatrzymana dziennikarka dowiedziała się od ubranego po cywilnemu milicjanta, że pracuje dla rosyjskiej FSB.

Dziennikarce portalu „Jeżedniewnik” Marii Miajliohinie podczas zatrzymania skonfiskowano aparat fotograficzny. Na uwagę skierowaną do milicjantów, że łamią białoruskie prawo, w odpowiedzi usłyszała: „Jesteśmy pracownikami rosyjskich specsłużb. Nas obowiązuje zupełnie inne prawo.

Sytuacja ta bardzo zdziwiła zapytanego przez Biełsat oficera FSB „Jak to możliwe? Spróbujcie sobie wyobrazić, że to białoruskie KGB rozpędza nielegalną demonstrację na Placu Czerwonym. Nonsens. Nie widzę w tym niczego, oprócz czystej prowokacji. To może doprowadzić jedynie do pogorszenia stosunków międzynarodowych.” – powiedział oficer dziennikarzowi Biełsatu.

Waler Kostka, oficer białoruskiego KGB również uważa, że udział rosyjskich służb specjalnych w tłumieniu demonstracji na Białorusi jest mało prawdopodobny. „Oczywiście, nasza władza może zatrudnić kilku rosyjskich najemników, jednak nie mogą być to profesjonalne służby specjalne. Do tego niezbędna byłaby zgoda rosyjskich władz. Biorąc pod uwagę obecne stosunki Mińska i Moskwy – jest to zupełnie niemożliwe.” – powiedział Kostka.

Opinie ekspertów pokazują, że za brutalną rozprawę nad swoimi rodakami odpowiada wyłącznie białoruski rząd i białoruskie specsłużby.

Biełsat

www.belsat.eu/pl

Aktualności