Białoruskie władze ignorują obchodzone dziś przez Polskę, Litwę i Ukrainę święto konstytucji 3 maja. Na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej Obojga Narodów pozostały jednak pamiątki po wydarzeniu sprzed 230 lat.
O znaczeniu konstytucji 3 maja dla dziejów Białorusi i mających ją upamiętniać kolumnach w Leonpolu i Głębokiem rozmawiamy z miejscowymi historykami Witoldem Jermalonkiem z Mior oraz Kastusiem Szytalem z Głębokiego.
Niezależni białoruscy historycy do konstytucji 3 maja podchodzą różnie – wielu z nich uważa, że ograniczyła ona niezależność Wielkiego Księstwa Litewskiego w ramach Rzeczypospolitej. Witold Jermalonak zgadza się z opinią, że ustawa z 1791 roku ograniczała niezależność Wielkiego Księstwa Litewskiego. Była to jednak odpowiedź na zagrożenia z zewnątrz, bo żeby przetrwać, państwo musiało się bardziej zjednoczyć. Według niego, taki był główny sens nowego prawa.
Historyk zauważa też, że mariaż z Królestwem Polskim pozwolił przetrwać białoruskiej kulturze, by z czasem odrodzić się w formie niepodległego państwa.
– W ramach Rzeczypospolitej dalej formalnie istniało Wielkie Księstwo Litewskie. Rusyfikacja w Imperium Rosyjskim była też znacznie intensywniejsza, niż polonizacja.
Żywym przykładem może być etnicznie białoruska Ziemia Smoleńska, która do Państwa Moskiewskiego została dołączona w XVII wieku.
– Gdyby i nas przyłączyli wcześniej, w XVII czy XVI wieku, gdyby Moskwa wygrała wojnę inflancka, to oczywiście nie byłoby dziś Białorusi. Nawet by o tym nie myślano – twierdzi pan Witold.
Według historyka konstytucja została jednak przyjęta zbyt późno i nie mogła już uratować Rzeczypospolitej. Niektórzy z badaczy twierdzą, że akt ten jedynie sprowokował II rozbiór Rzeczypospolitej. Witold Jermalonak uważa jednak inaczej.
– I tak by do niego doszło. Takie państwo nie mogło istnieć w tych czasach. Zmierzaliśmy do tego przez cały XVIII wiek, zaczynając od wojny północnej. Winni są i szlachta, i magnaci, którzy chcieli być wielkimi panami i nie w smak im było silne państwo.
Pod Leonpolem w rejonie morskim do dziś stoi kolumna na cześć konstytucji 3 maja. To chyba jedyna kolumna na terenie współczesnej Białorusi, w przypadku której istnieją dokumenty potwierdzające, że postawiono ją właśnie z tego powodu.
Jej fundatorem był Jan Nikodem Łopaciński, starosta mścisławski, który 22 sierpnia 1791 roku pisał:
– Umyśliłem uwiecznić tu, na rubieży Rzeczpospolitej [po I rozbiorze granica przebiegała rzeką Dźwiną – Z.Ł.] w obliczu groźnego naszego wroga wielkie dzieło Konstytucji 3 maja, w którem jest i moja pars fuit, chociaż skromna. W tym celu kazałem wymurować ceglany słup wysoki podług mego obrysu na odkrytem miejscu, prawie nad samą Dźwiną, aby był zdaleka widoczny nieszczęsnym braciom naszym za kordonem. W dniu 18 praesentis odbyliśmy poświęcenie tej pamiątki. Święcił jw. Xiądz Biskup [Józef Łopaciński, brat fundatora] w asystencji Xiędza Kanonika i licznego tak świeckiego, jak i zakonnego duchowieństwa. JWielmożny Biskup miał piękną mowę, którą wielu do łez rzewnych pobudził, osobliwie, gdy obróciwszy się na Północ, wspominał odebrany kraj u Rzplitej i współbraci w niewoli… Na słupie umieściłem tablice ze stosownym napisem.
120 lat później na Dźwinie znów oparta została granica, tym razem polsko-sowiecka, a kolumna była widoczna z terytorium ZSRR. W 1937 roku została odrestaurowana ze środków państwowych, co pozwoliło zabytkowi przetrwać do naszych czasów.
Według Witolda Jermalonka kolumna ocalała także dlatego, że rosyjskie władze nie znały jej historii.
– W czasach carskich myślano, że postawiono ją na cześć zwycięstwa nad Napoleonem. Tak samo sądzili komuniści.
Prawdopodobnie uratował ją także las, który przez ten czas wyrósł wokół niej. W 1996 roku organizatorzy Odczytów Dziśnieńskich musieli nawet prosić miejscowe leśnictwo o zgodę na wyrąb drzew na drodze do kolumny.
Historyk podkreśla, że monument postawiono z dobrej jakości cegły, dzięki czemu przetrwał 230 lat, z czego wiele w zapomnieniu. Według niego nie tak dawno powstała inicjatywa restauracji pomnika, na który pieniądze przekazała strona polska. Jednak potem współpracę przerwano, a gdzie się podziały pieniądze, historyk nie wie.
Podobna kolumna, stojąca na cmentarzu Kopciówka, góruje nad Głębokiem. Uważa się powszechnie, że ona także upamiętnia konstytucję z 1791 roku, o czym świadczy tablica u jej podnóża. I w tym przypadku w czasach sowieckich także zakładano, że poświęcono ją rosyjskiemu zwycięstwu nad Napoleonem.
Jednak związek kolumny z konstytucją 3 maja, głębocki krajoznawca Kastuś Szytal nazywa historycznym mitem. W swoim czasie miał go rozpowszechnić polski historyk Otan Gedeman w swoim szkicu historycznym “Głębokie”, wydanym w 1935 roku. Badacz przedstawił w nim podobieństwa pomiędzy kolumnami w Głębokiem i Leonpolu oraz sformułował hipotezę, że głębocka konstrukcja także mogła zostać postawiona na pamiątkę konstytucji 3 maja.
I choć jednoznacznie tego nie stwierdza, podchodząc krytycznie do swojej hipotezy, wersja ta została utrwalona w historiografii i opinii mieszkańców, którzy zaczęli nazywać słup Kolumną 3 maja. Do dziś nie znaleziono jednak żadnego dokumentu, który by ten domysł potwierdzał.
– Najczęściej podobne kolumny stawiano jako pomniki sakralne, na szczycie których były krzyże lub posągi świętych. Powstawały one z pobudek religijnych, a nie historycznych lub politycznych – uważa miejscowy historyk.
Według niego mitologizacja tych kolumn zaszła obecnie bardzo daleko. Kilka lat temu ambasada RP na Białorusi wydała katalog podobnych słupów z końca XVIII – początku XIX wieku, w którym stwierdzono, że wszystkie powstały dla upamiętnienia konstytucji.
– To absolutna nieprawda – uważa krajoznawca. – Takie mity są szkodliwe dla historii jako nauki. Co w żaden sposób nie umniejsza wagi tej daty.
Kastuś Szytal uważa, że kolumna na Kopciówce mogła być obiektem religijnym, postawionym przez karmelitów bosych, którzy w Głębokiem mieli swój klasztor.
Zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, dzień 3 maja stał się świętem państwowym.
Podczas obchodów 132. rocznicy uchwalenia konstytucji władze Głębokiego zachęcały mieszkańców do aktywnego świętowania. Dziennik Wileński podał też program uroczystości.
– Według tego programu w dniu 3 maja odbędzie się w Głębokiem uroczyste nabożeństwo w kościele, cerkwi i synagodze, po nabożeństwie zaś ruszy pochód. Na pamiątkę uroczystości plac przed kościołem w Głębokiem ma być nazwany placem 3 maja. Na placu tym młodzież szkolna zasadzi drzewka wolności – pisała w 1923 roku gazeta.
Gdy w 1939 roku wschód II RP zajęła Armia Czerwona, głębocki rynek został przemianowany na plac 17 września. Nazywa się tak do dziś. Kilka lat temu miejscowe władze próbowały zmienić nazwę. Zaproponowały, by był to plac Katedralny, bo stoi przy nim prawosławny sobór katedralny (dawny kościół odebrany przez cara karmelitom bosym). Jednak inicjatywa ta zakończyła się na fazie konsultacji społecznych.
Teraz o żadnym przemianowaniu nie może być mowy, bo datę 17 września władze Alaksandra Łukszenki chcą obchodzić jako Dzień Jedności Narodowej – rocznicę połączenia ziem białoruskich podzielonych pomiędzy II RP i ZSRR.
O znaczeniu daty 17 września 1939 roku dla Głębokiego zapytaliśmy krajoznawcę Kastusia Szytala. Uważa on, że dla większości mieszkańców regionu była ona tragiczna. Chociaż państwo polskie często dyskryminowało Białorusinów, to jednak było państwem prawa. A w wyniku kampanii wrześniowej obszar ten znalazł się w sowieckim państwie bezprawia.
– W bolszewickim totalitaryzmie człowiek bał się o swoje życie, bo na oczach wszystkich aresztowano i wywożono na Sybir ludzi, którzy byli trochę bogatsi, bo zdobyli majątek własna pracą, mieli lepsze wykształcenie. To był czas, gdy ludzie nawet nocą bali się, że po nich przyjdą – mówi historyk.
Mieszkańcom Głębokiego odbierano ich dorobek i ziemię, dlatego ludzie starsi do teraz uważają 17 września za tragiczną datę.
Jednym z miejsc zbiorowej pamięci o tym okresie, który na zachodzie Białorusi nazywa się “pierwszymi Sowietami” jest więzienie w niedalekim Berezweczu. Komunistyczne władze założyły je w murach dawnego klasztoru bazylianów, gdzie mieści się do dziś. W latach 50-tych zbużono przylegający do niego zabytkowy kościół – poniżej zdjęcia porównawcze.
Więzienie to od września 1939 roku było cały czas przepełnione, przeszło przez nie wielu mieszkańców regionu. Część z nich zabito podczas tak zwanej Drogi Śmierci, gdy 26 czerwca 1941 roku sowieccy konwojenci rozstrzelali w Mikołajowie pod Uła ponad tysiąc więźniów berezweckiej turmy. Wielu osadzonych zostało też zastrzelonych na dawnym dziedzińcu klasztornym.
Obecnie rocznicy 3 maja prawie się na Białorusi nie świętuje, została całkowicie zastąpiona Świętem Pracy 1 maja i Dniem Zwycięstwa 9 maja. Ale gdy Białoruś znów stanie się państwem demokratycznym, Białorusini będą się szczycić, że wraz z Polakami, Litwinami i Ukraińcami, mieliśmy pierwszą konstytucję w Europie.
Zmicier Łupacz dla belsat.eu