Szczyt NATO: Rosja jest wrogiem numer jeden

Madrycki szczyt przejdzie do historii dzięki przyjęciu Szwecji i Finlandii do Sojuszu. Zapadły ważne decyzje o powstrzymywaniu Rosji, wsparciu Ukrainy i wzmocnieniu wschodniej flanki.

Jeszcze pierwszego wieczoru szczytu NATO w Madrycie ogłoszono wielki sukces. To ostateczna zgoda Turcji na przyjęcie Finlandii i Szwecji w szeregi Sojuszu. Wcześniej Recep Tayiip Erdogan groził, że zablokuje decyzję o rozszerzeniu paktu. Prawdopodobnie targował się w swoim stylu. Dopiero spotkanie tureckiego prezydenta z Joe Bidenem rozwiązało problem. Oczywiście Turcja może jeszcze opóźniać akcesję nowych członków przy procedurze ratyfikacji, ale kluczowa decyzja jest już podjęta. Północne rozszerzenie sojuszu daje szczytowi w Madrycie wymiar historyczny. Zaraz po wejściu do NATO państw Europy Środkowej ponad dwie dekady temu, jest to najważniejszy przełom w systemie bezpieczeństwa naszego kontynentu od dawna. I potężne ograniczenie rosyjskiej ekspansji. Morze Bałtyckie stanie się akwenem z całkowitą dominacją NATO nad Rosją. Dodatkowo mało może ludne, ale zamożne i posiadające silne, rozwinięte technologicznie gospodarki Finlandia i Szwecja wniosą do Sojuszu duży potencjał.

Madryt to nie tylko przypieczętowanie bałtyckiego rozszerzenia. NATO oficjalnie uznało Rosję za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Sojuszu. Ustaliło nową koncepcję strategiczną jak to zagrożenie powstrzymywać. Madrycki szczyt kończy przedwakacyjny tryptyk dyplomatyczny. Był szczyt UE. Zapadła na nim decyzja o przyznaniu statusu kandydatów do UE dla Mołdawii i Ukrainy. Przedwczoraj zakończył się szczyt G7 w bawarskim Elmau. Także tam nad obradami przywódców najpotężniejszych gospodarek świata wisiał długi cień Rosji. I Chin. Zapadły kierunkowe decyzje, by zabierać autokratom zabawki i np. ograniczać ich dochody napędzające imperialną politykę. W przypadku Rosji chodzi o działania w kierunku obniżania cen ropy i popytu na rosyjskie surowce.

Krystalizujący się powoli obraz z gwałtownie przyspieszających w ciągu ostatnich 2-3 lat wydarzeń, takich jak pandemia, czy wojna na Ukrainie, pokazuje świat podzielony. Znowu podzielony, jak w czasach zimnej wojny. Tym razem podział nie ma podłoża ideologicznego (demokracja i wolny rynek-komunizm). Ten podział do tej pory był dla wielu polityków i elit światowych niejednoznaczny i fałszowany wizją panującego po zakończeniu zimnej wojny błogostanu. Podział na świat wartości demokratycznych i autorytarny świat państw-dyktatur policyjnych stał się jednak wyraźny. Te drugie próbują odrzucać porządek oparty na prawie międzynarodowym, uzurpując sobie prawo do np. stref wpływów. O tym, jak bardzo jednoczy zagrożenie ze strony tego typu działań dwóch głównych mocarstw autorytarnych: Rosji i Chin, świadczy choćby obecność Korei Płd., Australii i Nowej Zelandii w Madrycie. Nie są członkami NATO, a jednak ściśle współpracują z USA i Zachodem. Przesłanie szczytów UE, G7 i NATO jest proste: Europa to wolny świat. Rosja i Chiny budują zaś autorytarną oś zagrażającą bezpieczeństwu na świecie.

Wiadomości
Turcja daje zielone światło dla przystąpienia Szwecji i Finlandii do NATO
2022.06.29 14:49

Zaskoczenie Putina

Rozpoczynając wojnę przeciw Ukrainie, Władimir Putin spodziewał się innych reakcji Zachodu. Kreml i jego służby musieli poczynić pewne założenia i skalkulować potencjalne straty z powodu reakcji Zachodu. W tym przede wszystkim założyć pewne ruchy NATO i UE. Sankcje z pewnością były wykalkulowane jako rosyjskie koszty. Nie wiadomo oczywiście, czy takie, jakie rzeczywiście były wprowadzone. Rosja musiała zakładać również wzmocnienie amerykańskiego i natowskich kontyngentów w Polsce, Rumunii i krajach nadbałtyckich. Podobnie, jak wsparcie sprzętowe dla Ukrainy. Putin nie przewidział jednak tak zdecydowanej postawy USA i, mimo wyjątków, prawie całej Europy. Pewnie Rosjanie nie uwzględnili skali pomocy dla Ukrainy oraz roli wsparcia wywiadowczego. Na pewno zaskoczyła ich wolta Szwecji i Finlandii. Wejście tych państw do NATO oznacza poważne ograniczenie rosyjskich zdolności do zastraszania państw nadbałtyckich i Polski. Jak wzrosnąć może bezradność Rosji widać teraz. Kiedy Moskwa eskaluje groźby bez pokrycia w sprawie sankcji blokujących towary dostarczane przez Litwę do obwodu kaliningradzkiego.

– Przekształcimy siły reagowania NATO i zwiększymy liczbę naszych sił wysokiej gotowości do ponad 300 tys. – zapowiedział wczoraj Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO.

To kolejny problem dla Rosji. Pierwsze decyzje i ruchy w kierunku zwiększania obecności Sojuszu na wschodniej flance, czyli m.in. w Polsce pojawiły się już po 2014 r. i ówczesnej agresji Rosji na Ukrainę. Obecnie liczba amerykańskich żołnierzy w Polsce wzrosła do 10 tys. I pewnie na razie na tym pułapie pozostanie. Formalnie nie jest to „stała” obecność, a rotacyjna. Mimo że tzw. rotacje w zasadzie sprawiają, że kontyngent pozostaje stale na tym samym poziomie. Strategia Sojuszu zakłada, że jego siły na wschodniej flance pełnią rolę przedniej straży. Gdyby była ona zaatakowana przez Rosjan, oznaczałoby to atak na cały Sojusz (w tym mocarstwa atomowe). Jest to podobna logika do tej, która w czasie zimnej wojny skłaniała zachodnie mocarstwa do utrzymywania w Berlinie Zachodnim niewielkich kontyngentów wojskowych. Sama ich obecność powstrzymywała ZSRR od ataku, bo oznaczałby on wojnę atomową z całym NATO.

Wiadomości
NATO przyjęło nową Koncepcję Strategiczną. Rosja jako „bezpośrednie zagrożenie”
2022.06.29 16:07

Poznać wroga

Dziś sytuacja jest inna. Widać, że Rosja jest zdolna ponosić ryzyko konfrontacji, nie przejmuje się regułami i ograniczeniami. Jest też zdolna do działań poniżej progu wojny, ale i do wojny wyjątkowo zbrodniczej. Co pokazują jej działania na Ukrainie. Dodatkowo Rosja posiada instrumenty oddziaływania na Zachód „od środka” za pomocą różnych lobby jej interesów, które tłumaczą, że nie warto ryzykować wojny totalnej. Tego typu oddziaływanie na zachodnie społeczeństwa będzie się zresztą nasilało. Powoduje to, że zwłaszcza w państwach granicznych Sojuszu rosną obawy, czy strategia silnej straży przedniej jest właściwa. Dobitnie wyraziła to ostatnio premier Estonii Kaja Kallas, która powiedziała, że co z tego, że NATO zareaguje, kiedy z Estonii zostaną już same zgliszcza. Miała na myśli strategię, że w przypadku rosyjskiego ataku nieliczne w Estonii siły sojuszu na początkowym etapie nie będą w stanie podjąć równorzędnej walki z przeważającymi Rosjanami. I dopiero po jakimś czasie przybędą główne siły NATO zdolne wyprzeć Rosjan.

Wiadomości
Zełenski na szczycie NATO wzywa do pomocy w powstrzymaniu „rosyjskiego terroru”
2022.06.29 14:25

Patrząc na Buczę i rosyjskie zbrodnie pod Kijowem jasne jest, że masakrę Rosjanie mogą przeprowadzić w kilka godzin. Stąd wołanie Europy Środkowo-Wschodniej o stałą i liczną obecność wojsk Sojuszu. Na razie takich zmian nie będzie, ale ustalone w nowej koncepcji strategicznej NATO priorytety i tak są rewolucją, jeśli patrzeć na nie z perspektywy ostatnich dwóch dekad. W Madrycie padły ustalenia, że siły szybkiego reagowania wzrosną z obecnych 40 tys. do ponad 300 tys. żołnierzy. To już potężna grupa interwencyjna zdolna w krótkim czasie wyruszyć na wschód Europy odpierać rosyjskie zagrożenie. Żeby NATO było w stanie zbudować takie siły potrzeba ogromne wysiłku. I podniesienia wydatków na obronę do ponad 2 proc. PKB. Obecnie tylko 9 państw Sojuszu wydaje tyle pieniędzy. Kolejne 19 ma zwiększyć wydatki w ciągu najbliższych dwóch lat. Rewolucja ma być poważniejsza, bo stacjonujące na wschodniej flance batalionowe grupy bojowe urosną do poziomu brygadowych.

Nowa koncepcja strategiczna podkreśla, że Ukraina jest dla bezpieczeństwa Europy kluczowa i NATO będzie ją wspierało. Być może jest to rewolucja połowiczna i krocząca. Mimo wszystko pomysły z Madrytu nie są nowe, bo o formowaniu takiej odpowiedzi, jak wzmacnianie flanki wschodniej mówi się od 2014 r. Nie spełniają oczekiwań tych, którzy spodziewali się decyzji na miarę Ronalda Reagana i jego radykalnych kroków jak program „gwiezdnych wojen”, prowokujących ZSRR do morderczego wyścigu zbrojeń, którego nie przetrwał. A jednak nie ma wątpliwości, że Sojusz zyskuje nową energię. Określenie głównego przeciwnika (Rosja), sprecyzowanie globalnego zagrożenia (Chiny), wsparcie dla Ukrainy oraz Finlandia i Szwecja w Pakcie tworzą razem historyczny moment. Mimo licznych prób osłabiania i rozbicia jedności Zachodu, Rosja ma przed sobą czołowe struktury zachodnie silniejsze, bardziej zjednoczone i w dodatku zgodne co do tego, skąd nadchodzi zagrożenie.

Wiadomości
Jest nagranie obnażające kłamstwa Rosji w sprawie ataku na centrum handlowe w Krzemieńczuku
2022.06.29 15:13

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności