Teatrzyk jedynego widza. Ekspert o referendum na Białorusi


O odbywającym się dziś na Białorusi referendum konstytucyjnym, szansach na uczciwy wynik i metodach kształtowania przez władze wyborczej rzeczywistości Biełsat rozmawiał z Mateuszem Bajkiem – wieloletnim międzynarodowym obserwatorem wyborów, ekspertem Fundacji Odpowiedzialna Polityka.

Rozmowa została przeprowadzona w środę, drugiego dnia głosowania przedterminowego, na dzień przed rosyjską inwazją na Ukrainę.

– Na wstępie chciałbym zadać pytanie zasadnicze: czy Łukaszence powinno zależeć, żeby to referendum zostało przeprowadzone uczciwie?

– Od 1995 roku głosowania na Białorusi nie są przeprowadzane uczciwie i władzom nie zależy na tym, by były uczciwe, bo wtedy by je przegrywały. Szczególnie teraz, po wyborach z 2020 roku, które Alaksandr Łukaszenka przegrał, co udowodniono, nie powinno by zależeć na uczciwości głosowania. Chociaż żaden wynik nie byłby dla niego czymś negatywnym w wypadku tego referendum. Bo czy zostanie stara konstytucja, która jest złą konstytucją, czy zostaną przyjęte nowe zapisy, które też są bardzo złe, to dla Białorusi nie ma żadnego znaczenia. Więc wynik referendum nie będzie miał politycznego przełożenia na to, co się na Białorusi dzieje. Ewentualna przegrana byłaby dużym ciosem w jego wizerunek, natomiast jeśli nawet przegra, to tak naprawdę nie przegra.

– Głosowanie już trwa, bo we wtorek ruszyło głosowanie przedterminowe. Czy już widać, w jaki sposób władze Łukaszenki starają się w tym roku wpływać na wyniki?

– Nie dokopałem się jeszcze do potwierdzenia bardzo masowych fałszerstw. Ale już po publikowanych wynikach frekwencji widać, że jest ona zawyżana tak jak zawsze, a nawet bardziej. Jest to robione po to, by pokazać, że ludzie głosują i popierają te władze.

Raport
Represje, grupy specjalne i pozbawianie praw obywatelskich. Co warto wiedzieć o zbliżającym się referendum na Białorusi?
2022.02.26 20:57

– W jaki sposób władze zwiększają frekwencję? Czy to się dzieje na papierze, czy także fizycznie – poprzez dorzucanie głosów.

– Generalnie we wszystkich krajach niedemokratycznych Europy Wschodniej proces idzie dwutorowo. Po pierwsze mobilizowane do głosowania są wszystkie grupy zależne od władzy: urzędnicy, wojskowi, milicjanci, studenci, nauczyciele. Widziałem już różnego rodzaju propozycje korupcyjne: że po oddaniu głosu można wcześniej wyjść z pracy, można mieć kilka dni wolnego. Albo na odwrót: nie zagłosujesz przedterminowo – będziesz miał problemy z akademikiem. Więc władze wywierają presję na ludzi, by głosowali.

To jest jeden ze sposobów, natomiast oczywiście nie wszyscy Białorusini są zależni od władzy i reżim nie może zmobilizować wszystkich mieszkańców kraju. Także nieważne jest to, ile osób przychodzi zagłosować. Ważne są liczby, które zostaną wpisane w protokołach. I tak było zawsze: część osób zmuszano do głosowania, a pozostałe potrzebne głosy dopisywano.

Ja, jako obserwator na Białorusi, wielokrotnie to obserwowałem. W niektórych komisjach zdarza się, że liczba osób które oficjalnie zagłosowały są identyczne każdego dnia: żeby się nie pogubić w liczbach. Pamiętam komisję, w której przez cztery dni z rzędu było 94 głosujących. To jest dowód nawet dla najgłupszej osoby, że te liczby są nieprawdziwe. My obliczamy średnią frekwencję dla poszczególnych komisji, które odwiedziliśmy. Bo podczas głosowania nie siedziby cały dzień w jednej, tylko chodzimy od komisji do komisji. Mamy reguły, które pozwalają nam obliczyć średnią liczbę wyborców odwiedzających lokal wyborczy w ciągu dnia lub godziny. Na tej podstawie jesteśmy w stanie obliczyć ogólną frekwencję. I zawsze nasze obliczenia były kategorycznie różne od oficjalnych wyników – dwu, trzy, czterokrotnie mniejsze. Więc to naganianie może działać podczas głosowania przedterminowego, ale już nie w główny dzień referendum.

Analiza
Białoruś: w niedzielę referendum konstytucyjne. Głosowanie już dziś
2022.02.22 08:08

– W tym roku właściwej obserwacji wyborów nie będzie. Nie przyjechali obserwatorzy zagraniczni, nie ma obserwatorów partii opozycyjnych, są obserwatorzy wysłani przez państwowe instytucje i organizacje. Jak brak obserwatorów odbije się na wyniku?

– Generalnie spotkania z ludźmi wysłanymi przez władze do obserwacji wyborów zawsze są bardzo śmieszne. Bo gdy tylko widzą zachodnich obserwatorów, to przybiegają do nas ze swoimi kartkami, na których napisano, że nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku i nie ma się czym przejmować. Także to na pewno jest szokujące spotkanie: oni tam są po to, by przekonać nas, że nic się nie dzieje, a sami nic nie robią.

Brak obserwatorów nie pozwala uczciwym członkom komisji, a tacy zawsze są, wykonywać swoją pracę prawidłowo. Oczywiście to uderza w uczciwość wyborów, ale nie uderzy w ostateczny wynik, który już dawno jest określony. Natomiast mamy przykłady z przeszłości, z wyborów w 2020, 2016 i 2015, że były komisje, które podały uczciwe wyniki wyborów. Ale one później nie zostały dodane to oficjalnych wyników. Także na miejscu były uczciwe komisje, ale gdy obserwatorów jest mniej, jest też mniej powodów, by się starać o uczciwość. Łatwiej jest przymknąć oczy i ignorować tą sytuację.

Z drugiej strony te apele opozycji, by w sobotę o godzinie 20 przyjść sprawdzić wyniki, czy koncepcja, by w niedzielę przyjść zagłosować o 14, by pokazać skalę sprzeciwu wobec fałszerstw – to wszystko jest wywieranie presji na komisje, by uczciwie liczyły głosy. Członkowie komisji będą czuć strach przed fałszowaniem (jeśli są oszustami), albo poczują wsparcie społeczeństwa.

Wiadomości
Białoruskie władze odwołały głosowanie w referendum za granicą. Pretekst: pandemia
2022.02.07 12:54

– Ogłoszony przez opozycję plan działania na referendum zakłada, że Białorusini powinni na nie pójść, ale oddać głosy nieważne – poprzez zakreślenie obu odpowiedzi: za i przeciw. Czy liczba nieważnych głosów zostanie wykazana? Czy ten sprzeciw zostanie zanotowany przez komisje.

– O tym, że głosy nieważne nie trafią do ogólnego wyniku, to jestem pewien. Oczywiście one zawsze są – jest w tabelach pole “nieważne”. Ale jestem pewien, że nie zostaną pokazane w wynikach z poszczególnych dzielnic, miast, obwodów. Oczywiście mogą zostać zanotowane przez uczciwe komisje wyborcze – bo zawsze są uczciwe jednostki.

Osobiście uważam, że koncepcja opozycji jest słuszna. Chociaż nie zgadza się z tym część tak zwanej starej opozycji. Praktyka z ostatnich lat pokazuje, że próba wpływania na wynik wyborów przez bojkot jest absolutnie niedziałająca. Władze się nie boją bojkotu, bo są w stanie podkręcić wynik wyborczy. Przykład 2020 roku i tamtych wyborów pokazuje, że jedyne co działa i może wywołać jakąś reakcję władz, to aktywność społeczeństwa. I rzeczywiście, pójście na referendum, zagłosowanie nie za, nie przeciw, tylko oddanie głosu zakreślonego podwójnie, czyli nieważnego, wydaje się jedyną możliwą opcją pokazania władzom, że społeczeństwo się jeszcze nie poddało. Natomiast to się nie przełoży na oficjalne wyniki, bo one już leżą i czekają, żeby je ogłosić.

– Czy ogłoszony przez władze wynik, jeśli zostanie przez społeczeństwo uznany za sfałszowany, skłoni jeszcze Białorusinów do wyjścia na ulice?

– Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bo nie wiem, ile aktywnych osób zostało na Białorusi i na wolności. Ale Białorusini już potrafili nas zaskoczyć. Muszę się przyznać, że do połowy 2020 roku tak jak większość nie wierzyłem, że białoruskie społeczeństwo jest w stanie po 26-letniej dominacji politycznej Łukaszenki, cokolwiek zmienić w tym kraju. Ale tak się stało w 2020 roku. To było coś wyjątkowego i to udowodniło, że to społeczeństwo żyje. Więc ono może nas znów zaskoczyć.

Pytanie tylko, czy Łukaszenka nie wyprowadzi na ulice armii i milicji. Tego nie wiemy. Nie chcę gdybać, natomiast muszę podkreślić, że już nigdy nie będzie na Białorusi tak, jak przed 2020 rokiem. To jest już inne, zmienione społeczeństwo, które przeżyło swoją rewolucję wewnętrzną.

Wiadomości
Dowódca “szwadronów śmierci” na straży białoruskiego referendum
2022.02.18 14:20

– Białoruska opozycja wzywa wyborców do samoobserwowania referendum – zgłaszania fałszerstw, których są świadkami podczas oddawania głosu. Czy na takiej podstawie będzie można oficjalnie stwierdzić, że referendum zostało sfałszowane?

– Społeczność międzynarodowa już wcześniej oświadczyła, że tego referendum nie uznaje. Więc to, co zostanie udokumentowane, nie może już bardziej wpłynąć na jego nieuznanie. Unia Europejska już określiła się w tym temacie. Natomiast oczywiście zbieranie dowodów jest ważne. Bo inna sprawa, gdy o czymś mówimy, a inna, gdy coś widzieliśmy i o tym informujemy.

Ważny jest też aspekt taki, że jeśli mamy masowe informacje o fałszowaniu głosowania, to można przekonać osoby jeszcze nieprzekonane. Wpłynąć na sytuację polityczną w kraju. Dlatego działania opozycji mogą mieć wpływ na społeczeństwo Białorusi i pomóc zachodnim dyplomatom w tłumaczeniu, dlaczego Zachód nie uznaje referendum.

– Skoro Zachód a priori nie uznaje referendum, a reżim najpewniej przeforsuje zmianę konstytucji to co to oznacza? Białoruska konstytucja nie będzie uznawana? Do czego to może doprowadzić?

– Generalnie władze Białorusi nie są uznawane, a Zachód rozumie, że konstytucja i ustawy mają niewielkie znaczenie w kraju, w którym ważniejsze są dekrety prezydenta i jego wola. Na przykład na polecenie Łukaszenki utajniono listy członków komisji wyborczych, co jest sprzeczne z kodeksem wyborczym. Taka była wola Łukaszenki, a on stanowi prawo, więc zignorowano kodeks wyborczy.

Wiadomości
CKW Białorusi utajniła listę członków komisji obwodowych
2022.02.15 11:19

W sytuacji, gdy Zachód nie uznaje reżimu Białorusi, to nie wiem, czy duży wpływ będzie miało to, że konstytucja nie będzie uznawana. To niewiele zmienia z naszego punktu widzenia. Z wewnętrznego również, bo te zmiany są mało istotne. Chodzi o teatr, o wybory, o pokazanie, że są prace nad reformą konstytucji i o stworzenie jakiejś atmosfery zmian. Łącznie z tym, że reżim wykorzystuje piosenkę Wiktora Coja “Chcemy zmian”, która przecież była hymnem protestów opozycji. Generalnie na Białorusi wszystko co dotyczy wyborów to jest taki teatrzyk, który służy temu, by główny widz mógł się nacieszyć.

Z mojego punktu widzenia najważniejsze proponowane zmiany w konstytucji dotyczą tego, kto może startować w wyborach prezydenckich. Wprowadzą one ograniczenia wiekowe – dopiero osoby od 40 roku życia będą mogły kandydować. Nie będą mogły kandydować osoby, które żyły za granicą. Żeby wystartować trzeba będzie mieszkać na Białorusi ostatnie 20 lat. Te zmiany są bardzo poważne, bo odsieją głównych kandydatów na prezydenta kraju. Przecież cała opozycja jest teraz poza granicami kraju. Chociaż przykład Cichanouskich pokazuje, że zwykli Białorusini, którzy nie uznawali się wcześniej za opozycjonistów, są w ciągu roku się kompletnie zmienić i rzucić wyzwanie Łukaszence. Więc to nie jest tak, że ograniczenia wyeliminują wszystkich.

Wiadomości
„Bądźcie Białorusią, nie Rosją”. Zełenski zwrócił się do sąsiadów w dzień referendum konstytucyjnego
2022.02.27 09:45

Rozmawiał Piotr Jaworski, belsat.eu

Aktualności