Atesz relacjonował przebieg buntu Grupy Wagnera w swoim Telegramie. Ukraińsko-tatarski ruch oporu ma swoich agentów wśród zmobilizowanych do rosyjskiego wojska mieszkańców okupowanych części Ukrainy. Dzięki temu mógł on informować o sytuacji wewnątrz rosyjskich jednostek.
Krymscy konspiratorzy zaczęli raportować o wrzeniu w części rosyjskich jednostek wojskowych już w piątek wieczorem. Na kontach Grupy Wagnera w sieciach społecznościowych opublikowano wtedy manifest Jewgienija Prigożyna, w którym wypowiedział on posłuszeństwo Ministerstwu Obrony Federacji Rosyjskiej.
Według agenta Atesz służącego w jednostce Wojsk Powietrzno-Desantowych na odcinku zaporoskim dowódcy sprawdzali żołnierzom telefony, zakazując subskrybowania kanałów Grupy Wagnera w Telegramie.
Na odcinku łymańskim członek Atesz z 234. Pułku Desantowo-Szturmowego przekazał, że w jednostce “wrze”.
– Z oficerami przeprowadzili rozmowy wyjaśniające. Oni z kolei są całkowicie zdezorientowani! Żołnierzom wciskają o próbie uzurpacji władzy i niedopuszczalności popierania Prigożyna. Co jest bardzo trudne wobec bardzo niskiego autorytetu Szojgu wśród szeregowych żołnierzy i sierżantów – napisał ruch oporu.
Z kolei w 254. Pułku Piechoty Zmechanizowanej ukraiński konspirator był świadkiem aresztowania żołnierzy, którzy wypowiadali się pochlebnie o Prigożynie.
– Podczas rozmowy wyjaśniającej, prowadzonej z żołnierzami przez dowódcę kompanii, kilku sierżantów wstawiło się za szefem Grupy Wagnera. Z kolei zwolenników Prigożyna poparło 15 osób. Żołnierze ci zostali rozbrojeni i aresztowani w improwizowanych celach – napisał Atesz.
Miał to nie być odosobniony przypadek. Z informacji ruchu oporu wynika, że w 56. Pułku Desantowo-Szturmowym rozbrojono jednego zwolennika Prigożyna, w 205. Samodzielnej Brygadzie Piechoty Zmotoryzowanej aresztowano dwóch żołnierzy, w 114. Pułku Piechoty Zmotoryzowanej przeprowadzono rozmowy wyjaśniające z udziałem wszystkich żołnierzy, w 38. Samodzielnej Brygadzie Piechoty Zmotoryzowanej odebrano broń trzem “niepewnym” żołnierzom, w 200. Samodzielnej Brygadzie Piechoty Zmotoryzowanej jednego oficera zabrała żandarmeria wojskowa, w 57. Samodzielnej Brygadzie Piechoty Zmotoryzowanej, w obawie przed dezercją, zmieniono hasła.
Krymskotatarska organizacja ma też swoich ludzi w Rosgwardii. Już w piątek wieczorem przekazywali oni, że żołnierzom tej podległej bezpośrednio Władimirowi Putinowi formacji wydano broń i rozkazano im zwracać uwagę na samochody, którymi mogą poruszać się członkowie Grupy Wagnera. W związku z tym, że najemnicy mogliby przebrać się w mundury Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, polecono sprawdzać wszystkich mundurowych. W razie jakiegokolwiek oporu rosgwardyjcy mieli strzelać. Według Atesz, z jednej jednostki Rosgwardii w wyniku dywersji zepsuły się wtedy trzy terenówki.
Na samym Krymie wewnętrzny alarm podniesiono w służbach bezpieczeństwa. Według agenta Atesz, w nocy z piątku na sobotę do siedziby Federalnej Służby Bezpieczeństwa zostali wezwani wszyscy oficerowie. Ogłoszono wtedy cichy alarm i mobilizację funkcjonariuszy FSB. Tak samo miał to wyglądać w policji.
Jeszcze tej samej nocy w okupowanej Nowoołeksijiwce w obwodzie chersońskim oraz w Symferopolu i na całym Krymie ukraińscy konspiratorzy obserwowali wzmożony ruch pojazdów wojskowych.
Podczas gdy w sobotę kolumna Grupy Wagnera mijała Woroneż, agent Atesz w szeregach najemników informował, że ich czołówki podeszły pod Borysoglebsk w obwodzie woroneskim. W mieście znajduje się 375. Obiekt C, czyli skład głowic jądrowych. Atesz twierdził, że w celu obrony obiektu Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej będą zmuszone do wycofania z frontu części swoich rezerw.
Po godzinie 16 Atesz przekazał doniesienia swojego agenta w służbach podległych MSW. Miały one otrzymać dowody na to, że w stronę Moskwy jadą także najemnicy przebrani w cywilne ubrania. W celu ich powstrzymania na drogach miały pojawić się mobilne punkty kontroli. Według krymskich konspiratorów w sobotę policja otworzyła ogień do kilku samochodów – ostatecznie okazało się, że jechali nimi cywile.
Przerwania marszu wagnerowców na Moskwę tatarski ruch oporu nie skomentował. Ogłosił za to, że “zaczęło się” i Siły Zbrojne Ukrainy ruszyły naprzód w obwodzie zaporoskim. Z kolei partyzanci mieli w tym czasie zorganizowanie niszczyć rosyjski sprzęt wojskowy na tyłach frontu. Przez cały czas trwania buntu Prigożyna Atesz wzywał też w swoich kanałach rosyjskich żołnierzy do wypowiedzenia posłuszeństwa dowódcom, strzelania do oficerów i przyłączenia się do ruchu oporu.
Wystosował także odezwę do Czeczenów, jako braci Tatarów w wierze. Zwrócili się zwłaszcza do zmierzającego odbijać Rostów nad Donem kadyrowskiego batalionu Achmat, by przeszedł na stronę Ukrainy i rozpoczął walkę o wyzwolenie swojej ojczyzny.
Atesz to ruch oporu na anektowanym Krymie, kierowany przez ukraińskie siły specjalne. Jego nazwa w języku Tatarów krymskich oznacza “ogień”. Organizacja rekrutuje swoich członków spośród prześladowanej przez Rosjan rdzennej ludności półwyspu, ale też miejscowych Ukraińców i Rosjan. Do podjęcia czynnej walki z władzami Władimira Putina wzywa też ludy turkijskojęzyczne Rosji. W związku z przymusową mobilizacją Tatarów na Krymie, prawdopodobnym jest, że wśród rosyjskich żołnierzy są osoby przychylne organizacji.
Do tej pory Atesz przyznał się do aktów dywersji, w tym wykolejenia pociągów, oraz obserwacji ruchów rosyjskich wojsk na Krymie i okupowanym południu Ukrainy. W rozmowie z Biełsatem krymskotatarski politolog Uniwersytetu Warszawskiego Nedim Useinow zapewnia jednak, że Tatarzy krymscy są gotowi w odpowiednim momencie sięgnąć po broń, by wyzwolić półwysep spod rosyjskiej okupacji.
pj/belsat.eu