Niepokoi nas retoryka secesjonistyczna, a także wpływy zewnętrzne, zwłaszcza ze strony Rosji. Grozi to podważeniem stabilności i osłabieniem reform w Bośni i Hercegowinie. Wszyscy przywódcy w kraju muszą pracować na rzecz jedności i postępu – powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas wizyty w Bośni i Hercegowinie.
To pierwsza jego wizyta w Bośni, która na mocy umowy z Dayton kończącej wojnę (1992-95) jest formalnie konfederacją trzech zamieszkujących ją społeczności – bośniackiej, serbskiej i chorwackiej. Status quo pilnują UE, ONZ i NATO.
Jens Stoltenberg spotkał się z reprezentującymi różne podmioty kraju przedstawicielami rządu Bośni i Hercegowiny.
– Jesteśmy niezwykle zaangażowani w bezpieczeństwo i stabilność tego regionu. Wiecie, że angażujemy się w to od lat, ponieważ Bośnia i Hercegowina jest ważna dla całego regionu Bałkanów Zachodnich. Dlatego pogłębiamy naszą współpracę, nasz dialog polityczny oraz naszą praktyczną współpracę. Przedstawicielstwo NATO w Sarajewie zapewnia wsparcie unijnej misji Althea — dodał.
Sekretarz generalny zapewnił bośniackie władze i społeczeństwo, że Sojusz będzie nadal wspierać „wysiłki reformatorskie” w państwie i rozwój jego zdolności obronnych.
– Wzmocni to zdolność Bośni i Hercegowiny do reagowania na klęski żywiołowe, a także radzenia sobie z zagrożeniami cybernetycznymi — wyjaśnił.
Stoltenberg przybył do Sarajewa w niedzielę wieczorem i wziął udział w roboczej kolacji z członkami Prezydium Bośni i Hercegowiny. Po poniedziałkowym spotkaniu z delegacją rady ministrów tego państwa, w skład której weszli przewodnicząca Borjana Krišto, ministrowie Elmedin Konaković i Zuksan Helez oraz wiceminister Josip Brkić, Stoltenberg planuje odwiedzić bazę NATO w Butmirze. Sekretarz generalny spotkał się także z Christianem Schmidtem, Wysokim Przedstawicielem dla Bośni i Hercegowiny, reprezentującym w kraju społeczność międzynarodową i ONZ.
Zgodnie z ustawą o obronności Bośni i Hercegowiny, przyjętą w 2005 roku, instytucje państwa są zobowiązane do przeprowadzenia „wszelkich działań niezbędnych do przyjęcia kraju do NATO”. Ustawa zintegrowała też trzy armie – serbską, bośniacką oraz chorwacką – i utworzyła jednolite Siły Zbrojne Bośni i Hercegowiny.
Od około 10 lat władze Republiki Serbskiej (serbskiej jednostki administracyjnej Bośni i Hercegowiny) sprzeciwiają się jednak członkostwu w NATO i opowiadają za neutralnością, podążając za przykładem Serbii. W październiku 2017 roku Zgromadzenie Narodowe Republiki Serbskiej przyjęło uchwałę o neutralności militarnej tego regionu.
Badania przeprowadzone przez organizację pozarządową Atlantic Initiative wykazały, że w Federacji Bośni i Hercegowiny (części zamieszkałem przez Bośniaków i Chorwatów) za członkostwem w Sojuszu opowiada się 90 proc. respondentów, a w Republice Serbskiej — tylko 33 proc.
Przeciwnikiem akcesji kraju do NATO jest Milorad Dodik, prorosyjski i objęty m.in. amerykańskimi sankcjami przywódca Republiki Serbskiej.
– Współpraca z NATO jest możliwa, ale członkostwo — wykluczone. Podążamy w tej sprawie za przykładem Serbii — powtarzał Dodik kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat.
Krótko przed rozpoczęciem pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę Republika Serbska podjęła próbę odłączenia się od Bośni i Hercegowiny.
Od lat wśród bośniackich Chorwatów też pojawiają się głosy o odłączeniu od Bośni i przyłączeniu do Chorwacji albo przynajmniej zwiększeniu autonomii zamieszkałej przez Chorwatów części Bośni i Hercegowiny. Dążenia bośniackich Chorwatów mniej jednak niepokoją Bośniaków i Zachód, Chorwacja jest bowiem członkiem UE i NATO.
W tym miesiącu Komisja Europejska zarekomendowała warunkowo rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Bośnią i Hercegowiną.
MaH/belsat.eu wg PAP