“Chemia” nr 9 w Witebsku. Tu więźniowie polityczni pracują dla reżimu Łukaszenki


Niewielka miejscowość w okolicy Witebska. Teren przemysłowy z budynkami z epoki radzieckiej, szary barak otoczony betonowym murem z drutem kolczastym. O tym, że jest instytucja państwowa informuje mała tabliczka przy wejściu i czerwono-zielona flaga. Trafiamy do Otwartego Zakładu Karnego nr 9, gdzie więźniowie odbywają karę “chemii” – ograniczenia wolności połączonego z pracą na rzecz państwa.

Otwarty Zakład Karny nr 9 w Witebsku.
Zdj. Yandex Maps

Określenie “chemia” pojawiło się w ZSRR w okresie powojennym, kiedy to aktywnie wykorzystywano skazańców do pracy na budowach i w niebezpiecznych zakładach produkcyjnych (między innymi w zakładach chemicznych). Na Białorusi funkcjonuje 29 zakładów karnych typu otwartego. Przez “chemię” przeszło wielu znanych białoruskich działaczy i polityków, a po wydarzeniach 2020 roku ten rodzaj kary jest stosowany na szeroką skalę. Więźniowie polityczni odbywający “chemię” trafiają do zakładów karnych na drugim końcu Białorusi, z dala od domu. Zwykli, “niepolityczni chemicy” są natomiast wysyłani do zakładów w regionie, w którym mieszkają.

W witebskiej “Chemii nr 9” karę odbywał znany grodzieński muzyk punkowy i były rzecznik Związku Polaków na Białorusi Igor Bancer, wideobloger Zmicier Cimafiejeu z Baranowicz, aktywista Zmicier Abramuk z Brześcia i inni.

Reportaż
„Chemia ze skierowaniem”: skazywanym w politycznych procesach grożą lata przymusowej pracy
2021.01.31 17:42

Bardzo tani hostel

Budynek “chemii” przypomina szary barak lub hangar po remoncie. Kiedyś wyglądał jak bardzo duży dom na wsi, teraz ma elewację z sidingu i plastikowe okna.

Do niedawna w witebskiej “chemii” pracowało ponad 120 osób. Po przybyciu na miejsce i oddaniu dokumentów, zamiast dowodu osobistego otrzymuje się kartonowy identyfikator ze zdjęciem skazanego. Po sprawdzeniu rzeczy osobistych skazany jest kierowany do sali, która nie jest zamkniętą na klucz celą.

Najmniejsza sala mieści sześć osób, ma piętrowe łóżka i kraty w oknach. Trudno nazwać ją przytulną – sześciu dorosłych mężczyzn na 10 metrach kwadratowych, warunki przypominają bardzo tani hostel. Są również sale dla 8, 12 i 14 osób. Stoją tam pojedyncze łóżka, jest miejsce na szafy i szafki nocne, ale przestrzeń jest bardzo ograniczona. Jest mało miejsca, czasami ktoś stawia swoją szafkę nocną na szafce innej osoby, bo po prostu nie ma gdzie jej postawić. Niektóre sale są lepiej umeblowane, ale są też takie, które przypominają korytarze – duże pomieszczenia dla 14 osób. Czasami człowiek się zadomawia, przyzwyczaja do sąsiadów i wtedy jest przenoszony do innej sali.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 4 w Witebsku.
Zdj. Anton Sciapaniszczau / vitvesti.by

Ale ludzie potrafią przystosować się do życia w każdych warunkach. Osadzeni, którzy odbywali karę “chemii”, mówią, że życie tam przypomina sowiecki obóz dla pionierów. I warunki są zdecydowanie lepsze niż w więzieniu czy kolonii karnej. Choć oczywiście lepiej w ogóle nie trafiać do takich miejsc.

Historie
Jak dziś wygląda XIX-wieczne więzienie polityczne nad Berezyną. Były więzień o areszcie śledczym w Bobrujsku
2022.02.03 08:15

Większość skazanych chodzi do pracy, do której zostali przydzieleni przez administrację. Jeśli ktoś nie ma pracy, zostaje w swojej sali, nigdzie nie wychodzi, siedzi w telefonie, czyta książki lub zajmuje się czymś innym. Ludzie rwą się do pracy, bo co innego mieliby robić przez tak długi czas?

“Chemicy” nie mogą po prostu wyjść poza teren “chemii”. Nawet w pracy poruszają się ustaloną trasą, muszą dotrzeć do punktów kontrolnych w określonym czasie. Raz na dwa dni osoba może napisać wniosek o zezwolenie na wyjście do sklepu lub na pocztę – ale tylko z konwojentem.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 1 w Swietłahorsku.
Zdj. Siarhiej Kałaciej / gp.by

“Nie ma politycznych, są tylko skazani”

Witebska “chemia” nr 9 uważana jest za wzorcową, rządzi tam surowy naczelnik i wszystko odbywa się zgodnie z przepisami. Do niedawna odbywało w nim karę 124 więźniów, w tym 20 więźniów politycznych, czyli prawie co szósty. Administracja zakładu traktuje zasady zbyt dosłownie. Nie ma wolności, nawet minimalnej, a skazany może otrzymać upomnienie nawet za to, że po powrocie z pracy położył spodnie na łóżku.

Strażnicy “chemii” w ciągu dnia chodzą po korytarzu i mogą wejść do sali, aby sprawdzić, co się tam dzieje. Postawa administracji jest taka sama dla wszystkich, bez względu na to, czy jest się więźniem politycznym, czy nie. Retoryka kierownictwa jest następująca: nie ma u nas politycznych, są tylko skazani. Jeśli zrobisz coś, co narusza porządek, a administracji się to nie spodoba, będziesz mieć kłopoty.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 4 w Witebsku.
Zdj. Anton Sciapaniszczau / vitvesti.by

Pracownicy zakładu nawet w nieformalnych rozmowach boją się wyrazić swój stosunek do “politycznych”, przyznać, że mieli rację w jakiejś sprawie, nawet tylko kiwnąć głową. Monitoring działa całą dobę, więc po prostu wykonują polecenia. Są częścią systemu: jeśli dostają rozkaz znęcania się nad więźniami politycznymi, robią to. Najważniejsze jest jednak, jak to robią. Niektórzy z nich wykonują polecenia bardzo dokładnie, inni nawet z przyjemnością, ale ogólnie rzecz biorąc, wszędzie da się odczuć, że wokół są normalni ludzie, którzy traktują skazanych po ludzku.

Aby odbyć karę karceru , skazani na “chemię” zostają przewiezieni do Horodka, małego 30-tysięcznego miasteczka. Milicjanci nie mają rozkazu znęcania się nad ludźmi. Jednak w karcerze przy witebskim areszcie śledczym, nie można było nawet oprzeć się o łóżko, cały dzień trzeba siedzieć na ławce.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 1 w Swietłahorsku.
Zdj. Iryna Papowa / svaboda.org

Życie codzienne: kuchnia jak na statku, jeden prysznic i sześć toalet dla 120 osób, gabinet psychologa z rybkami

“Chemicy” mają następujący rozkład dnia: pobudka o 6 rano, cisza nocna od 22. O godz. 8.30 i 20.30 w całym zakładzie ma miejsce kontrola.

Skazani, których nazwiska widnieją na listach prewencyjnych, muszą co godzinę od 10 do 20 meldować się po dzwonku. Nie da się do tego przyzwyczaić, bo w takich sytuacjach nie można pracować – w momencie, gdy słychać dzwonek trzeba rzucić wszystko i biec na meldunek. Niektórzy skazani, wiedząc o zbliżającym się dzwonku, przychodzą nawet z wyprzedzeniem. Efekt psa Pawłowa działa – jest to swego rodzaju metoda tresury ze strony administracji.

Historie
„Ciągłe oczekiwanie na podstęp i poczucie zagrożenia”. Życie w kolonii karnej nr 15 w Mohylewie
2022.02.08 07:31

Osadzeni muszą sami przygotowywać sobie jedzenie. Kuchnia jest niewielka, z trzema kuchenkami elektrycznymi, dużym stołem dla 20 osób i lodówkami. Jest bardzo ciasno, jak w kambuzie na statku. Nie można jeść w salach, tylko we wspólnej stołówce. Kiedy więźniowie wracają po godzinie 19.00 z pracy i wszyscy siedzą stołówce, przygotowując jedzenie, panuje ogromny tłok. A w dni wolne więźniowie ustawiają się nawet w kolejce, aby podgrzać jedzenie w mikrofalówce.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 4 w Witebsku.
Zdj. Anton Sciapaniszczau / vitvesti.by

Woda pod prysznicem jest zimna, żeby umyć się w ciepłej wodzie, trzeba ją podgrzać w czajnikach lub w starym bojlerze. Umyć się można tylko raz na trzy dni. Jest tylko jeden prysznic, a osadzonych jest ponad stu, więc czasem trzeba walczyć o ciepłą wodę – bojler jest przystosowany dla określonej liczby osób.

Na cały zakład przypada sześć kabin toaletowych, z których jedna nie działa. W pewnym momencie trzy czy cztery kabiny nie działały, ale dzięki rozgłosowi w Internecie udało się je naprawić.

Zgodnie z prawem, administracja “chemii” powinna zapewnić skazanym niezbędną opiekę medyczną. Ale, jak mówią sami pracownicy, nie są oni zobowiązani, by dbać o zdrowie osadzonych.

Znajduje się tu pokój pomocy psychologicznej – jest tam akwarium z rybkami i duża biblioteka. Tam skazanych przyjmuje psycholog. Można usiąść na sofie i zagrać z nim w szachy. Jednak miejsce to nie jest zbyt popularne wśród więźniów. Mówi się, że jeśli więzień tam chodzi, to współpracuje z administracją.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 1 w Swietłahorsku.
Zdj. Iryna Papowa / svaboda.org

Kto siedzi na “chemii”

Skazani na “chemię” są nazywani “specjalnymi”. Są to głównie osoby, które dopuściły się wykroczeń lub przestępstw. Na przykład niektórzy nie płacili alimentów, inni prowadzili samochód po pijanemu. Są też byli przestępcy i osoby, które odbyły już część kary w koloniach lub więzieniach. Są to ludzie trzeźwo myślący, nienawidzący milicji i całego systemu. Poziom ich świadomości politycznej był wcześniej następujący: jesteśmy przeciwko milicji, zostaliśmy wykiwani przez władze.

Większość ludzi, którzy odbywają tam karę, pochodzi z wiosek i nie wie, jakie procesy polityczne zachodzą w kraju. Jednak po sfałszowanych wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 roku zaczęli trafiać tam więźniowie polityczni – ludzie, którzy nie ukrywają swoich poglądów i są gotowi za nie siedzieć. Wpływają oni na innych osadzonych. Jeśli są to dwie osoby, może to nie mieć znaczenia, ale jeśli takich osób jest wiele, tworzy się trend i zwykli ludzie zaczynają mieć szczególny stosunek do “politycznych”. Jedną osobę można prześladować, ale jeśli jest ich 10-20, to z nimi już trzeba budować relacje i określać pozycję. I wszyscy, z zasady, są po stronie dobra; wszyscy rozumieją, że “polityczny” jest więziony za nic. Szczególnie oburzone są tym osoby z przeszłością kryminalną.

Zdjęcie ilustracyjne. Zakład Terapii Pracą nr 1 w Swietłahorsku.
Zdj. Iryna Papowa / svaboda.org

Więźniowie polityczni zmieniają mentalność zwykłych skazanych, ich nastrój i stosunek do sytuacji politycznej w kraju. Tworzy się bardziej upolityczniona wspólnota – dlatego pewne procesy są kontynuowane nawet za kratami.

Zona.bel – projekt Biełsatu, który koncentruje się na warunkach, w jakich przetrzymywani są więźniowie polityczni. Więzienia, kolonie, areszty śledcze, areszty tymczasowe – tam całe dnie, miesiące i lata spędzają ci, którzy bezprawnie trafili za kratki. Dziennikarze nie mogą pokazać od środka, jak wygląda życie za kratami, ale z pomocą tych, którzy już odsiedzieli swoje, możemy opowiedzieć o wyzwaniach, z jakimi mierzyć się muszą tysiące Białorusinów.

Historia
Od powstańców do przeciwników Łukaszenki. Historia więzienia w Grodnie
2022.05.19 16:40

sp, ksz/belsat.eu