„Chciałbym wiedzieć, jak zginął”. Rodziny skazańców z Grupy Wagnera nie dostają informacji o śmierci najemników na Ukrainie


Obwód samarski w Rosji prowadzi w statystykach pod względem liczby zmarłych i zaginionych więźniów za 2022 rok. W tym regionie znajduje się też cmentarz dla zmarłych na wojnie najemników z Grupy Wagnera, do której rekrutowano skazańców. Korespondentka naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak odwiedziła miejsce pochówku najemników i porozmawiała z ich krewnymi. Okazało się, że bliscy nie zawsze są informowani o rekrutacji i śmierci skazanych.

Cmentarz we wsi Nikołajewka z grobami najemników Grupy Wagnera.
Zdj. Vot Tak

Muzeum Wódki i 300 Wagnerowców

Wieś Nikołajewka znajduje się 22 km od Samary, ale pomimo niewielkiej odległości od stolicy regionu transport publiczny w wiosce zatrzymuje się tylko kilka razy dziennie. W 2010 roku w Nikołajewce mieszkały tylko 522 osoby (późniejszych danych nie udało się odnaleźć). We wsi znajduje się cerkiew i muzeum wódki stworzone przez mieszkańców wioski. Na jedynej tablicy ogłoszeń wiszą propozycje pracy zarobkowej: mężczyźni są zachęcani do podpisania kontraktów z Ministerstwem Obrony i wyjazdu na wojnę z Ukrainą.

Tablica ogłoszeń w Nikołajewce. Jedyna niezerwana oferta pracy zachęca do podpisania kontraktu z rosyjskim wojskiem.
Zdj. Vot Tak

W połowie kwietnia Nikołajewkę odwiedził Jewgienij Prigożyn, założyciel Grupy Wagnera. Otworzył „Aleję Sławy” na miejscowym cmentarzu. Przy alei umieszczono stelę z napisem: „Tutaj pochowani są członkowie Grupy Wagnera, którzy zginęli za ojczyznę w latach 2022-2023”.

W ubiegłym roku Grupa Wagnera rekrutowała skazańców w rosyjskich koloniach na wojnę na Ukrainie, obiecując im pieniądze i ułaskawienie po sześciu miesiącach służby.

W grudniu aktywista Witalij Wotanowski odnalazł pierwszy duży cmentarz najemników z Grupy Wagnera. Znajduje się on we wsi Bakinskaja w Kraju Krasnodarskim, w pobliżu poligonu Molkino, gdzie szkolą się najemnicy. Do tej pory cmentarze zmarłych na Ukrainie wagnerowców znaleziono w sześciu regionach Rosji: w obwodach samarskim, irkuckim, swierdłowskim, nowosybirskim, krasnodarskim, moskiewskim, a także pod okupowanym Ługańskiem. Wiele osób pochowanych na takich cmentarzach to skazańcy, którzy powinni odbywać karę w koloniach karnych.

Otwarta przez Jewgienija Prigożyna „Aleja Sławy” dla skazańców-najemników, którzy zginęli podczas wojny z Ukrainą.
Zdj. Vot Tak

Cmentarz sąsiaduje z domami i podupadłymi budynkami gospodarczymi. Jego część jest ogrodzona niskim płotem – znajdują się tam stare groby. Przechodząc przez dużą czarną bramę, trafiamy do drugiej części cmentarza. Pochówki rozpoczęły się tutaj w okresie pandemii koronawirusa, a w 2022 roku część ziemi została przeznaczona na groby zmarłych wagnerowców.

Nowe groby są tu wykopywane prawie codziennie. Korespondentka Vot Tak odszukała w sumie 300 nazwisk najemników pochowanych na tym cmentarzu. Okazało się, że wielu z nich to skazańcy, zrekrutowani w koloniach karnych. Daty śmierci przypadały na okres od października 2022 do kwietnia 2023 roku. Jeden z najmłodszych, Aleksandr Pantelejew, miał 22 lata. Większość najemników pochowanych tutaj miała od 35 do 50 lat.

Setki grobów wyglądają podobnie: każdy z nich jest ozdobiony dwoma wieńcami – w żółto-czerwono-czarnych barwach Grupy Wagnera i drugim – w kolorze rosyjskiej flagi. W sobotni poranek przy jednym z grobów leży reklamówka z wódką, kiełbasą, serem i plastikowymi kubkami. Trzy kobiety przy krzyżu proponują sobie nawzajem „jeszcze po jednym” i rozcieńczają wódkę gazowanym napojem.

– Miał dobre dzieciństwo – mówi kobieta w średnim wieku w żółtej koszulce z nadrukiem z kreskówki, podnosząc kubeczek. – Wszystko, czego potrzebował do życia, miłość – miał wszystko. Niczego nie potrzebował. Był normalnym dzieciakiem, nie miał ciężkiego okresu dorastania, ale potem coś się w nim zmieniło. Stoczył się. Babcia nie dawała sobie z nim rady – dodaje.

Wiadomości
Rosja. Nowe masowe pochówki tzw. wagnerowców poległych na Ukrainie
2023.04.11 18:32

Jak mówi kobieta, zmarły był „ochotnikiem”.

– Sam wyjechał bronić ojczyzny, nie z kolonii – wyjaśnia. – Poinformowali nas [o pochówku], dali wszystkie dokumenty. Ale przyjechaliśmy tu z daleka, z Syberii i Uralu – dodaje jedna z krewnych zmarłego.

Tego dnia korespondentka Vot Tak nie spotkała na cmentarzu innych krewnych wagnerowców, ale z członkami rodzin niektórych najemników pochowanych w Nikołajewce udało się skontaktować telefonicznie i za pośrednictwem sieci społecznościowych. Byli to krewni Rosjan zwerbowanych w koloniach. Żaden z nich nie wiedział o śmierci swoich bliskich na Ukrainie.

„Nikt o niczym nie informował” 

Według informacji dostępnych w otwartych bazach danych rosyjskich sądów do Nikołajewki przywożeni są zabici podczas wojny skazańcy z kolonii w Udmurcji, Baszkirii, obwodach samarskim, uljanowskim, orenburskim i penzeńskim.

Wśród nich pochowany jest na przykład 32-letni Ilja Artamonow z Udmurcji. W 2019 roku sąd skazał go na siedem lat więzienia za zabójstwo kobiety. Podczas wspólnej libacji doszło między nimi do kłótni o papierosy, a następnie Ilja dźgnął kobietę w szyję. Podczas przesłuchania Artamonow powiedział, że kobieta „obrażała go niecenzuralnymi słowami” i po prostu „nie wytrzymał”.

32-letni Ilja Artamonow z Udmurcji.
Zdj. media społecznościowe

Według jego krewnych mężczyzna został wysłany do odbycia kary w kolonii karnej pod Iżewskiem. W zeszłym roku przestał kontaktować się z rodziną. Jego krewni dowiedzieli się o tym, że Artamonow poszedł na wojnę i zmarł, pod koniec listopada od reporterki Vot Tak. Obecnie jego rodzina próbuje się dowiedzieć, jak to się stało, że kolonia zezwoliła na rekrutację i kiedy do tego doszło.

Podpisanie kontraktu ze skazańcami i wysłanie ich na wojnę nie ma żadnego podłoża w rosyjskim prawie, podobnie jak samo istnienie Grupy Wagnera – najemnictwo jest w Rosji zjawiskiem zabronionym.

Ojciec 48-letniego Aleksandra Gricajenki – najemnika z Ufy, który został pochowany w Nikołajewce – nie wiedział, że jego syn trafił do więzienia, a następnie poszedł na wojnę, również dlatego, że w ostatnim czasie prawie nie mieli ze sobą kontaktu. Dla niego ta wiadomość była szokiem.

– To starszy człowiek, więc nie wiemy, jak to wszystko zniesie. A przedstawiciele Grupy Wagnera nie chcą mi nic powiedzieć, upierają się, że powinien zadzwonić jego ojciec – mówi Ludmiła, siostrzenica Aleksandra Gricajenki.

48-letni Aleksandr Gricajenko z Ufy.
Zdj. media społecznościowe

Gricajenko w 2021 roku otrzymał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu. Sąd skazał go za kradzież metalowych elementów z linii kolejowej. Wraz z grupą znajomych sprzedali zagrabione mienie i wydali pieniądze na alkohol. W 2022 roku wyrok w zawieszeniu został zamieniony na karę pozbawienia wolności [nie udało się ustalić przyczyny – Vot Tak]. Najwyraźniej kilka miesięcy później mężczyzna był już na wojnie.

Brat więźnia z Udmurcji Maksima Graczowa nie wiedział o jego śmierci na Ukrainie, dopóki nie porozmawiał z korespondentką Vot Tak.

– Ostatni raz rozmawialiśmy w lecie ubiegłego roku, kiedy odwiedzałem go w szpitalu. Potem poszedł do więzienia i przestaliśmy utrzymywać kontakt – mówi Jarosław, młodszy brat Maksima. – Nie byliśmy razem przez całe życie. Dorastaliśmy bez rodziców: mama zmarła, a ojca nie znaliśmy. Jak byłem mały, mieszkałem z dziadkami, a Maksim był w domu dziecka, przyjeżdżał tylko na lato. Kiedy dorosłem, czasami widywaliśmy się i chodziliśmy na spacery – dodaje.

Wiadomości
Grupa Wagnera werbuje już nie tylko w więzieniach, ale także na stronach porno
2023.03.15 16:28

Zgodnie z wyrokiem zamieszczonym na stronie internetowej sądu, w lutym 2022 roku Maksim otrzymał wyrok trzech lat pozbawienia wolności za posiadanie narkotyków. Mężczyzna wraz z grupą przyjaciół mieli odebrać 1,4 grama syntetycznego narkotyku, ale na miejscu zostali zatrzymani przez policję.

Chory na HIV Maksim Graczow z Udmurcji.
Zdj. media społecznościowe

Ponieważ Maksim otrzymał wyrok półtora roku w zawieszeniu na początku 2021 roku (również za posiadanie narkotyków), jego wyrok w zawieszeniu został zmieniony na realny. Według brata u Maksima zdiagnozowano HIV i uzależnienie od narkotyków, co doprowadziło do problemów ze zdrowiem psychicznym. Jednak pomimo tego 28-letni mężczyzna został zrekrutowany przez Grupę Wagnera w kolonii.

„Stąd nie wraca się żywym”

Niektórzy otrzymali jednak wiadomość, że ich bliscy poszli na wojnę. Na przykład Marsel, przyrodni brat Ilsura Arsłanowa z Baszkirii. W 2020 roku Ilsur otrzymał wyrok ośmiu lat kolonii o zaostrzonym rygorze za morderstwo. Sąd ustalił, że podczas libacji ze znajomym Ilsur wdał się z nim w kłótnię. Podczas sporu dźgnął swojego towarzysza nożem kuchennym, a następnie zasnął. Jego znajomy zmarł z powodu utraty krwi.

Arsłanow powiedział, że uderzył się o róg sofy, stracił przytomność i obudził się, gdy włożono mu nóż do ręki. Następnie, według Ilsura, znajomy powiedział mu, że „przyszedł jakiś mężczyzna z nożem i odleciał przez komin”. Sąd nie uznał takie zeznania za wiarygodne.

Wiadomości
Rosja zwozi więźniarki na zaplecze frontu. Wyśle kobiety do walki?
2023.03.14 16:59

Ponieważ ojciec i matka Ilsura zostali pozbawieni praw rodzicielskich, jako dziecko mieszkał przez jakiś czas w sierocińcu, a następnie ze swoim przyrodnim bratem Marselem.

– Myślę, że nie miał z tym nic wspólnego, ktoś go wrobił. Był spokojnym człowiekiem – mówi Marsel. – Ostatni raz rozmawialiśmy, gdy był w więzieniu. Od 24 października nie miałem z nim kontaktu. Dobrze, że już wiem, ale chciałbym wciąż dowiedzieć się, jak zginął – mówi.

Ilsur miał 24 lata.

Cmentarz w Nikołajewce.
Zdj. Vot Tak

Siostra i matka 26-letniego Wiktora Fomiczewa, który odbywał karę w kolonii karnej w obwodzie orenburskim, również wiedziały o rekrutacji mężczyzny do Grupy Wagnera, ale nie o jego śmierci. O tym, że Fomiczew został pochowany w Nikołajewce, rodzina mężczyzny dowiedziała się od korespondentki Vot Tak.

– Szedł [na wojnę] z nadzieją, że zostanie zwolniony. Powiedział, że odsłuży sześć miesięcy, oczyszczą go z zarzutów i wróci do domu. Potem zadzwonił i powiedział, że jest w Bachmucie. 4 lutego połączyliśmy się na wideo, a po tym zniknął. Powiedział: „Nie czekajcie, aż wrócę żywy. Stąd nie wraca się żywym” – wspomina Swietłana, siostra Fomiczewa.

Wiktora Fomiczew nie wrócił żywy spod Bachmutu.
Zdj. media społecznościowe

W 2019 roku Fomiczew został skazany na trzy lata kolonii o zaostrzonym rygorze za dwie kradzieże. Za pierwszym razem włamał się do cudzego mieszkania przez okno i ukradł mienie oraz żywność o wartości 2750 rubli (ok. 144 zł) w tym pokrywki do patelni, paczkę proszku do prania, olej słonecznikowy, żeliwny garnek, napój gazowany i pięć paczek papierosów. Dwa tygodnie później włamał się do innego domu i zabrał cztery ciastka z rodzynkami, paczkę pączków, pierniki, sześć kilogramów wołowiny i inne produkty o łącznej wartości 2911 rubli (ok. 152 zł). Fomiczew karmił skradzionymi kotletami i kiełbaskami uliczne koty i psy. Kiedy przyjechała policja, chciał oddać opakowanie z mięsem pozostawione na śniegu przed domem, ale nie mógł go znaleźć.

– Zrujnował sobie życie w młodości i poszedł do więzienia z powodu głupoty, można nawet powiedzieć, że to nie była jego wina: robił to za namową jego „dobrych” przyjaciół – mówi Swietłana. – Okradli go i wrobili. Ukradli jedzenie: masło, trzy kiełbaski, no i tyle. W Rosji sądy skazują takich ludzi: ukradniesz sto rubli i dostaniesz pięć lat więzienia, ale inny człowiek pobije kogoś na śmierć i dostaje sześć miesięcy w zawieszeniu – dodaje.

Wideo
Bachmut: wagnerowcy zarąbali siekierą swojego dowódcę WIDEO
2023.02.06 19:17

W sumie Fomiczew miał sześć wyroków skazujących, prawie wszystkie za kradzież. Za pierwszym razem dostał półtora roku w zawieszeniu – miał wówczas 16 lat. Kilka miesięcy później został wysłany do ośrodka poprawczego.

Jak mówi Swietłana, jej brat nie uczył się dobrze i z tego powodu został przeniesiony do szkoły wyrównawczej.

– Po takiej szkole nie biorą do wojska – twierdzi.

Dlaczego więźniowie są chowani na cmentarzach Grupy Wagnera?

Dowiedziawszy się o śmierci Wiktora Fomiczewa, jego rodzina skontaktowała się z przedstawicielami Grupy Wagnera. Ci najpierw zaprzeczali, że Wiktor zginął na wojnie, ale po kilku rozmowach telefonicznych potwierdzali jego śmierć. Rodzina Fomiczewa, która mieszka w pobliżu Orenburga, chce ponownie pochować go w jego rodzinnym regionie, ale przedstawiciele Grupy Wagnera twierdzą, że ponownego pochówku można będzie dokonać dopiero po roku – i tylko po przejściu drogi sądowej.

– Grupa Wagnera zgodziła się rozmawiać tylko z moją matką. Powiedzieli jej, że został pochowany w pobliżu Samary, ponieważ nie mogli się z nami skontaktować. A my już od dawna nie używamy tego numeru. Dlaczego przynajmniej nie wysłali nam listu? Powinni byli jakoś się skontaktować – mówi siostra zmarłego. – Nie wiemy, jak go teraz pochować. Jak my go przetransportujemy za rok? Dlaczego dopiero za rok? Wtedy nie będzie tam już nic do zabrania – skarży się.

Kilka dni po tej rozmowie przedstawiciele Grupy Wagnera zgodzili się na transport ciała w celu ponownego pochówku.

Wiadomości
Zbiegły dowódca z Grupy Wagnera: Prigożyn to diabeł
2023.01.31 12:13

W podobnej sytuacji znalazła się inna nasza rozmówczyni, która chciała pozostać anonimowa. Jak mówi, przedstawicielom Grupy Wagnera nie udało się dodzwonić do jej rodziny przy pierwszej próbie i dlatego wysłali ciało jej zmarłego krewnego do Nikołajewki. Ostatecznie udało się jednak przetransportować trumnę.

Użytkowniczki czatu dla żon i matek najemników z Grupy Wagnera wyjaśniają, że przed wysłaniem na front skazańcy i ochotnicy są zobowiązani do sporządzenia testamentu, który określa, komu ich ciało zostanie dostarczone w przypadku śmierci i kto otrzyma pośmiertną wypłatę w wysokości pięciu milionów rubli (ok 260 tys. zł). Jeśli nie można skontaktować się ze spadkobiercą lub nie podano danych kontaktowych, ciało może zostać wysłane na jeden z cmentarzy Grupy Wagnera.

Powodem może być również niezdecydowana odpowiedź. Jak mówi jedna z kobiet z Penzy, kiedy otrzymała telefon od przedstawiciela Grupy Wagnera i poinformowano ją o śmierci męża, była w szoku.

– Ciągle powtarzali: „Dokąd zawieźć ciało? Dokąd mamy zawieźć ciało?”. Nie wiedziałam, co powiedzieć, miałam kompletny mętlik w głowie. Powiedzieli mi, że w takim razie pochowają go w Samarze ze wszystkimi żołnierzami. Potem już się ze mną nie kontaktowali. Czułam, że znalazłam się na czarnej liście. Koniec końców zostałam z niczym – straciłam męża i nic [wypłat i medali] nie otrzymałam – mówi kobieta.

Wiadomości
40 tysięcy trupów? Rosyjscy obrońcy praw człowieka o więźniach z Grupy Wagnera
2023.01.23 16:16

Jekaterina Barkałowa/ vot-tak.tv, ksz/ belsat.eu

Aktualności