“AK postrzegano jako część zachodniego świata”. Dyskusja o polskim podziemiu na Białorusi


W 78. rocznicę rozwiązania Armii Krajowej publikujemy kolejny odcinek międzynarodowej debaty historycznej Intermarium, której goście z Białorusi, Polski i Litwy pokażą tą formację z różnych perspektyw.

Po tym, jak Alaksandr Łukaszenka ogłosił rok 2022 Rokiem Jedności Narodowej, reżim zaczął aktywnie zwalczać pamięć o Armii Krajowej, niszcząc tym samym część dziedzictwa własnego narodu. Akowcy zostali bowiem przez współczesne białoruskie władze uznani za “sojuszników nazistów”.

Z takim stanowiskiem reżimy polemizują goście doktor Nasty Iljiny: historyk i politolog z Instytutu Nauk Politologicznych PAN profesor Grzegorz Motyka,, białoruski historyk i publicysta Aleś Paszkiewicz, historyk z wileńskiej filii Uniwersytetu Białostockiego profesor Jarosław Wołkanowski, historyk Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego profesor Rafał Wnuk.

Wraz z wybuchem II wojny światowej państwo polskie musiało walczyć na dwa fronty. Po jego upadku na całym okupowanym terytorium powstał powszechny podziemny ruch oporu – Związek Walki Zbrojnej, którego głównym celem było odrodzenie państwa w jego przedwojennych granicach.

W roku 1942 decyzją polskiego rządu na uchodźstwie na czele z generałem Władysławem Sikorskim Związek Walki Zbrojnej zmienił swoją nazwę na Armię Krajową. Zadaniem AK było stworzenie struktur wojskowych na terytoriach okupowanych. Ochrona podziemia polskiego, wywiad, prace dywersyjne, akcje partyzanckie oraz przygotowanie do otwartej wojny o niepodległość.

– Armia Krajowa była podziemną armią państwa polskiego. Od pierwszego do ostatniego dnia II wojny światowej Armia Krajowa uważała walkę z Niemcami za swój najważniejszy obowiązek – podkreśla w programie Biełsatu prof. Grzegorz Motyka.

Struktury Armii Krajowej działały na wszystkich terytoriach, które przed wojną wchodziły w skład Polski. Utworzono 5 obszarów oraz 11 okręgów. Struktury podziemia polskiego powstały również na tych terytoriach, które we wrześniu 1939 roku zajął Związek Sowiecki.

Wywiad
„Armia Krajowa nie robiła Chatyniów”. Historyk Mielnikau opowiada o drażliwych fragmentach polsko-białoruskiej historii
2016.12.11 15:50

I w ten sposób na terytoriach, które na podstawie paktu Mołotow-Ribbentrop weszły w skład ZSRR utworzono okręgi Wileński, Nowogródzki, Poleski, Tarnopolski, Lwowski oraz Wołyński. Bazą oddziałów AK na tych terytoriach była ludność lokalna – nie tylko Polacy, ale także prawosławni Białorusini, Litwini, Żydzi, Ukraińcy. 

– Armia Krajowa była [przez ludność dawnych wschodnich województwa II RP – przyp. red.] postrzegana jako część zachodniego świata. Żołnierze Armii Krajowej byli żołnierzami państwa polskiego. Mieli oni te same prawa, co żołnierze armii amerykańskiej czy brytyjskiej – zauważa prof. Rafał Wnuk, tłumacząc udział przedstawicieli innych narodów w organizacji, w której propaganda sowiecka i łukaszenkowska chciałaby widzieć jedynie Polaków-nacjonalistów.

O ile Ukraińcy i Litwini mieli swoje silne podziemne ruchy narodowe, Białorusini mieli w zasadzie do wyboru partyzantkę polską lub komunistyczną. Profesor Jarosław Wołkanowski zauważa, że szczególnie wielu prawosławnych Białorusinów wstępowało do w batalionach Okręgu Nowogródzkiego AK. 

– Dowództwo pisało w raportach, że do 40 procent tych batalionów stanowili Białorusini – mówi historyk.

Według badaczy liczba członków Armii Krajowej w wynosiła około 400 tysięcy osób. Jedną czwartą z nich – sto tysięcy – uważa się za poległych w walce. Kolejnych około 50 tysięcy zostanie później poddanych sowieckim represjom i prześladowaniom.

Na koncie Armii Krajowej jest ponad sto tysięcy operacji i akcji o różnej skali, wiele z nich było przeprowadzonych wspólnie z partyzantką sowiecką. 

– Współpraca z polskiej strony [z sowiecką partyzantką] była bardzo ostrożna, ponieważ w kwietniu 1943 roku zostały odkryte groby w Katyniu. Stosunki polsko-sowieckie zostały wtedy zerwane – przypomina prog. Wołkanowski.

Mimo to w 1943 roku dowództwo AK podejmuje decyzję o współpracy z Sowietami (jako “sojusznikami naszych sojuszników”) w ramach akcji o kryptonimie Burza. Trwająca od stycznia 1944 do stycznia 1945 roku operacja wojskowa zakładała zajmowanie przez polskie oddziały opuszczanych przez Niemców miast jeszcze przed zdobyciem ich przez Armię Czerwoną. W ramach akcji “Burza” akowcy brali udział w operacji wyzwolenia Wilna o kryptonimie „Ostra Brama”, byli trzonem powstania warszawskiego. Walki o oba miasta skończyły się dla polskich żołnierzy tragicznie.

W warunkach zmiany sytuacji wojskowo-politycznej na korzyść Związku Sowieckiego oraz nasilenia represji, dążąc do uratowania członków, Leopold Okulicki, ostatni komendant Armii Krajowej 19 stycznia 1945 roku wydaje rozkaz rozwiązania AK. A sam niebawem zostanie aresztowany – i zamordowany w Moskwie. 

Było to częścią polityki Józefa Stalina wobec Polski, który chciał ostatecznie rozwiązać „kwestię polską”. Na początku roku 1945 w zachodnich obwodach Białorusi AK została rozwiązana. Ale dowództwo tych okręgów działało aż do połowy roku 1945, zajmując się przeważnie likwidacją swoich struktur oraz ewakuacją za linię Curzona

Odbywało się to wszystko w warunkach brutalnych prześladowań ze strony organów bezpieczeństwa państwowego. Oddziały byłych już AK-owców walczyły z organami NKWD, milicją, aktywem partyjnym. 

– Operacje miały charakter samoobrony przeciwko komunizmowi. Celem [podziemia antykoministycznego] było życie we własnym państwie, samemu wyznaczać, kto będzie nami kierował. Chęć, by w kraju odbywały się wolne wybory – tłumaczy prof. Motyka.

W ramach walki z polskim podziemiem niepodległościowym Związek Sowiecki dopuszczał się zbrodni wojennych – m.in. dokonał ostatniej wielkiej egzekucji na terenie Europy podczas II wojny światowej: podczas Obławy Augustowskiej zamordowanych i pogrzebanych w nieznanym miejscu zostało ponad 600 osób – podkreśla historyk PAN.

Temat AK tuż po wyzwoleniu Polski z okupacji niemieckiej został upolityczniony oraz zideologizowany. Sprzyjała temu również manipulacyjna polityka władz sowieckich w kwestii narodowej. Źródła historyczne umożliwiają spojrzenie na działalność Armii Krajowej z różnych stron. 

Także obecnie reżim Alaksandra Łukaszenki we właściwym sobie stylu ignoruje wersje historii  inne, niż ta stworzona przez sowiecką historiografię. Posunął się nawet dalej – pokazowo, ze szczególnym cynizmem, rozpoczął równanie z ziemią grobów akowców oraz miejsc pamięci związanych z nimi. Tym samym niszcząc historię własnego narodu.

Foto
Zginęli w walce z NKWD, ich groby zniszczył Łukaszenka. Nie ma już cmentarza AK w Surkontach
2022.08.25 12:27

Historycy na Białorusi nie mają jednak możliwości polemiki z oficjalną, państwową wersją historii. Archiwa NKWD wciąż pozostają dla nich zamknięte, a sam temat podziemia antykomunistycznego jest na tyle niebezpieczny politycznie, że autorzy zmuszani są do autocenzruy.

– Dlatego dla białoruskich historyków – tych, którzy chcą i mogą tym się zajmować – to jest właśnie pole do działalności. Powinni wykorzystywać, na ile to możliwe, wszystko, co znajduje się poza granicami Białorusi – i przekierowywać to na problematykę białoruską. I oczywiście jest to na chwilę obecną możliwe jedynie dla tych historyków, którzy przebywają za granicą. Ale ta sytuacja, mam nadzieję, zmieni się niebawem – apeluje w programie Intermarium białoruski historyk i publicysta Aleś Paszkiewicz. 

Podkreśla przy tym, by nie popadać w mitologię i mitotwórstwo – i nie robić z historii zbioru mitów.

– Bo tylko prawda jest ciekawa – pointuje białoruski badacz.

Wiadomości
“Wojna wszystkich ze wszystkimi”. Partyzanci na Białorusi INTERMARIUM
2020.05.09 16:15

pj/belsat.eu

Aktualności