Wołyń. Nowe spojrzenie. W Wilnie o bolesnej przeszłości dyskutowali historycy z Polski, Ukrainy i Litwy


Temat rzezi wołyńskiej powinien być rozpatrywany przez historyków w kontekście międzynarodowym, a wiedza o tym wydarzeniu upowszechniana wśród Ukraińców – do takich wniosków doszli historycy biorący udział w debacie w czasie konferencji „Ukraina i Europa inaczej odczytane. Nowe wyzwania dla historyków” w Wilnie.

Anton Drobowycz (wideo), Rimvydas Valatka, Andrij Portnow, Alvydas Nikžentaitis, Grzegorz Motyka, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk
Anton Drobowycz (wideo), Rimvydas Valatka, Andrij Portnow, Alvydas Nikžentaitis, Grzegorz Motyka, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk

Oddzielić historię od polityki

Profesor Grzegorz Motyka, zajmujący się polskim ruchem oporu w okresie II wojny światowej i stosunkami polsko-ukraińskimi, przypomniał, że jeszcze na początku lat 90′ w Warszawie podjęto decyzję, że należy oddzielić w kontaktach z Kijowem sprawy historyczne od bieżących politycznych.

– Gdzie się nie dotknęło wówczas spraw historycznych to wywoływało ból, spór i ogromne emocje po stronie polskiej – zaznacza.

Wiadomości
Trwają poszukiwania polskich grobów na zachodniej Ukrainie
2023.07.07 18:06

Jednak według historyka w ciągu ostatnich 30 lat większość sporów została rozwiązana.

– Pozostała kwestia zbrodni wołyńskiej, ale też trzeba pamiętać, że to jest jedyny spór i to coraz bardziej polityczny niż historyczny – zauważa Grzegorz Motyka.

Historyk zwrócił uwagę na to, że efekty zażegnania większości napięć widać było w pierwszych miesiącach wojny na pełną skalę, gdy Polacy masowo pomagali ukraińskim uchodźcom.

– W Polsce zrobiliśmy wiele powstań zbrojnych, a teraz zrobiliśmy [powstanie] humanitarne. Być może byłoby to trudniejsze albo w ogóle niemożliwe, gdyby nie trwający od 30 lat dialog – dodał.

Anton Drobowycz (wideo), Andrij Portnow, Alvydas Nikžentaitis, Grzegorz Motyka, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk
Anton Drobowycz (wideo), Andrij Portnow, Alvydas Nikžentaitis, Grzegorz Motyka, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk

Dla Warszawy najważniejszym problemem jest fakt, że od kilku lat na Ukrainie nie odbywają się ekshumacje polskich ofiar rzezi na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Anton Drobowycz tłumaczy, że na Ukrainie nie ma zakazu ekshumacji – nie byłoby to nawet zgodne z prawem. Pozwoleniami zajmuje się odpowiednia komisja. Nie wydaje ich, ponieważ domaga się, między innymi, przywrócenia do stanu sprzed dewastacji – czyli sprzed 2020 r. – pomnika 62 bojowników UPA na górze Monasterz, którzy zginęli w walce z NKWD w 1945 roku.

– Tu chodzi o symetrię. Nie o symetrię, kto komu jak zrobił źle. Ale jeśli chodzi o tablice i cmentarze, symetria powinna być – podkreślił Anton Drobowycz.

Jego zdaniem w kwestii sporu historycznego między Polakami a Ukraińcami są dwa problemy: upolitycznienia historii i braku wiedzy Ukraińców o wydarzeniach na Wołyniu.

– Nie może wielki naród, żyjący obok drugiego wielkiego narodu, nie wiedzieć co przynosi mu ból – zaznacza.

Andrij Portnow, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk
Andrij Portnow, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk

Pochodzący z Ukrainy profesor Andrij Portnow z Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, zwraca uwagę, że o ile w czasach radzieckich o zbrodniach UPA mówiono w jego kraju wiele, były one specjalnie nagłaśniane, o tyle temat rzezi wołyńskiej był przemilczany.

– Dlatego dla wielu osób, szczególnie starszych, na Ukrainie ten temat jest dotąd nieznany i niezrozumiały – dodaje.

Jego zdaniem, rozmowa o trudnych tematach jest konieczna i nie można jej odkładać „na potem”.

Aktualizacja
Prezydenci Polski i Ukrainy na Wołyniu WIDEO
2023.07.09 10:29

Z kolei, według Antona Drobowycza, zarówno Polacy, jak i Ukraińcy powinni przyznać się do popełnionych w przeszłości błędów.

– Ukraińcy mają rzeczy, których muszą się wstydzić, jak Wołyń. Polacy też mają takie rzeczy wobec Ukraińców, jak asymilacja, brutalne pacyfikacje czy obozy w 20-leciu międzywojennym, gdy ukraińskie organizacje organizowały zamachy terrorystyczne – dodaje.

Zarówno Anton Drobowycz, jak i Grzegorz Motyka uważają, że spory historyczne między Polską a Ukrainą zbyt często stają się politycznymi.

– Bardzo bym chciał, żeby nasi politycy znali historię, wtedy tych bezsensownych rzeczy byłoby mniej, byśmy się pogodzili – mówił szef ukraińskiego IPN.

Grzegorz Motyka, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk
Grzegorz Motyka, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk

Polski historyk dodaje, że wiele zmieniłoby umożliwienie ekshumacji na Ukrainie i powstanie tam grobów ofiar rzezi wołyńskiej.

– Rodziny ofiar mogłyby zapalić świeczkę, pomodlić się. Zniknie wtedy ten problem najbardziej polityczny. [Brak ekshumacji] to błąd polityczny strony ukraińskiej, który bardzo ułatwia wszystkim radykałom, którzy nie chcą porozumienia polsko – ukraińskiego, przedstawianie naszych stosunków jako podejrzanych – mówił.

Jednocześnie jego zdaniem konieczne jest rozpowszechnianie wiedzy o rzezi wołyńskiej.

Spojrzenie z boku

Alvydas Nikžentaitis, dyrektor Litewskiego Instytutu Historycznego, zwraca uwagę, że pojednanie nie może być sztuczne, polegające na takiej samej ocenie faktów historycznych. Tak jest na przykład w kontekście polsko-litewskich walk w XX wieku.

– Prawdziwe pojednanie to jest znalezienie takiej narracji, która pozwoli drugiej stronie zrozumieć, dlaczego my tak myślimy. Pomoże patrzeć na tę samą historię z drugiej strony – zaznaczył.

Historycy przypomnieli, że na Ukrainie UPA jest znana przede wszystkim jako formacja walcząca z III Rzeszą i Związkiem Radzieckim. Szczególnie ten ostatni aspekt jest nagłaśniany obecnie, gdy w niszczącej Ukrainę Rosji gloryfikuje się czasy sowieckie.

– UPA głównie walczyła z komunistami i III Rzeszą, ale przez narodowe egoizmy my tego nie widzimy – podkreślił Alvydas Nikžentaitis.

Wiadomości
Wołyń. Abp Gądecki i abp Szewczuk: zapisujemy kolejne ważne karty w księdze pojednania
2023.07.07 19:27

Profesor Andrij Portnow uważa, że rzeź wołyńska powinna być wpisana w szerszy kontekst zbrodni ludobójstwa, do których dochodziło w Europie czy w Afryce.

– Temat Wołynia trzeba w dobrym tego słowa znaczeniu zinternacjonalizować. To temat dla badaczy światowej historii ludobójstw. Może dzięki temu te napięcia, narodowe, bilateralne uda się przezwyciężyć i iść do przodu – mówi.

Andrij Portnow, Alvydas Nikžentaitis, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk
Andrij Portnow, Alvydas Nikžentaitis, Wilno, 16.09.23 r., zdj.: Natalia Zapór-Maziuk

Podobnie jak Grzegorz Motyka, Andrij Portnow zwraca uwagę na to, co działo się w Polsce po 24 lutego 2022 roku.

– Reakcja społeczeństwa polskiego na rosyjską agresję pokazała, że jest potencjał porozumienia i współpracy dwóch krajów i narodów, mimo problemów historycznych. Nie ma co udawać, że ich nie ma – tłumaczy.

Niewiedza rodzi agresję

Andrij Portnow zwraca uwagę, że polscy, ukraińscy czy litewscy historycy powinni być aktywniejsi i bardziej słyszani. Jako przykład podaje dyskusję ze swoimi studentami z Niemiec na temat pozycji języka rosyjskiego na Ukrainie. Ograniczenia jego stosowania uznają za ograniczenia nakładane na mniejszość narodową i naruszenie jej praw. To z kolei przekłada się na decyzje polityczne.

– Oni nie wiedzą o represjach w ZSRR i nie patrzą na tę kwestię w świetle radzieckiej polityki rusyfikacji, a w kontekście praw człowieka i mniejszości. A później to wpływa to, jakie decyzje podejmują politycy, rakiety jakiego zasięgu dostarczyć Ukrainie – dodaje.

Temat rosyjskiej agresji na pełną skalę przewijał się w czasie dyskusji w Wilnie kilkukrotnie. Anton Drobowycz podkreślał, że jej uzasadnieniem były manipulacje historyczne, fałszywa historia stała się casus belli. Moskwa wykorzystała przy tym dotychczasową obojętność Zachodu.

– Rosja napadła na Gruzję i nic się nie stało, okupowała Krym i nie było reakcji, okupowała Donbas, zestrzeliła samolot malezyjskich linii lotniczych MH17 i nic. I gdy nie było reakcji, Rosja ruszyła na wojnę na pełną skalę. Ona obudziła i Europejczyków i miliony Ukraińców, którzy nie myśleli, że tak może być – zaznacza.

Na to, że agresja rozpoczęta 24 lutego 2022 roku zmieniła nie tylko mieszkańców Europy Zachodniej, ale także samych Ukraińców, zwrócił uwagę także Grzegorz Motyka.

– Ta Ukraina, która się tworzy, będzie bardzo mocno zakotwiczona w poczuciu dumy z tego co osiągnęła i jeszcze osiągnie w tej wojnie. Postawa Ukraińców, Ukrainy w czasie tej wojny, zwłaszcza zwycięstwa pierwszych miesięcy, sprawiły, że Ukraina stała się bardzo dobrą, ważną marką rozpoznawalną na całym świecie – zaznaczył.

Historie
Hufiec Wołyń. Polscy harcerze z Ukrainy i ich wkład we wspólne zwycięstwo
2023.01.16 13:09

Zauważył także, że istnieją podobieństwa między zbrodniami komunistycznymi popełnianymi przez Armię Czerwoną a tym, co robią obecnie Rosjanie na Ukrainie. Na przykład obława augustowska z 1945 roku przypomina zbrodnię w Buczy z 2022 roku.

– To pokazuje, jak nierozwiązane kwestie z przeszłości, niemożność rozliczenia zbrodni komunistycznych, sprawiają, że takie zbrodnie wchodzą w krwioobieg armii napastniczej – podkreślił.

Stąd, według Grzegorza Motyki, trzeba jeszcze więcej mówić o zbrodniach radzieckich, aby uodpornić społeczeństwa na wszelkiego rodzaju próby zaprowadzenia totalitaryzmu.

Z Wilna Piotr Pogorzelski, nzm/belsat.eu

Aktualności