Białoruskie traktory skrycie czekają na kupca


Białoruski opozycjonista odnalazł w niewielkiej miejscowości pod Mohylewem około 150 nowych traktorów białoruskiej produkcji stojących pod gołym niebem. Wyjaśniamy dlaczego na białoruskiej prowincji można napotkać takie znaleziska.

Miasteczko traktorów

Przewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka zamieścił na swoim profilu facebookowym zdjęcie zrobione w miasteczku Kirausk w obwodzie mohylewskim. Widać na nim plac zastawiony nowymi traktorami białoruskiej produkcji. Opozycjonista ocenił ich liczbę na 150 sztuk.

„Gdy widzę, że rejonowych centrach upcha się po kilkaset traktorów, ciężarówek MAZ, jest to problem, ale nie jest tragicznie. Kto powie, że nasi urzędnicy nie są kreatywni i nie umieją znaleźć wyjścia?” – zażartował Labiedźka w komentarzu pod zdjęciem.

Traktory czekają w polu

W czerwcu dziennikarze Biełsatu odkryli podobny skład niesprzedanych traktorów we wsi Abczak 10 km od Mińska, gdzie na odgrodzonym parkingu na sprzedaż oczekiwały również setki traktorów.

W październiku białoruski prezydent obwinił o kłamstwo i zagroził sądem członkom rządu za to, że magazyny nadal są zapełnione, a maszyny są co najwyżej wywożone za granicę i magazynowane u dilerów.

Problem nie jest błahy Według danych Białoruskiego Komitetu ds. Kontroli w magazynach niektórych przedsiębiorstw państwowych zalega półroczna produkcja

Problemy widoczne z kosmosu

Zdenerwowanie Aleksandra Łukaszenki jest zrozumiałe problemy białoruskiej gospodarki widać nawet z kosmosu.Teren Mińskiej Fabryki Traktorów - z kosmosu widać, że nie ma gdzie wetknąć dodatkowych egzemplarzy, fot. google mapsTeren Mińskiej Fabryki Traktorów – z kosmosu widać, że nie ma gdzie wetknąć dodatkowych egzemplarzy, fot. google maps Niesprzedane traktory widoczne są dobrze na satelitarnych mapach google. Załadowane po dachy magazyny białoruskich firm państwowych to efekt mechanizmów gospodarczych znanych z realnego socjalizmu. Przedsiębiorstwa państwowe – a wytwarzają one około trzy czwarte PKB, nie dostosowują sprzedaży do popytu, ale do planu produkcji.

Urzędnicy i milicjanci na froncie walki

Odpowiedź na te problemy również nosi typowo socjalistyczny charakter. Jak pisze portal „Jeżedniewnik” do białoruskich firm wysyłani są lokalni urzędnicy z zadaniem przekonać dyrekcję do zakupu białoruskich towarów. Ostatnio do procesu rozładowywania magazynów ruszyli również funkcjonariusze białoruskiego MSW, którzy ingerują się w proces przeprowadzania przetargów między państwowymi firmami i instytucjami.

Wiceminister gospodarki Aleksander Jaraszenka mówił w kwietniu, że wzrost zapasów w magazynach wynika m.in. z przystąpienia Rosji do WTO i związanego z nim “otwarcia granic oraz wzrostu konkurencji”.

Jb/Biełsat/ej.by

www.belsat.eu/pl