Polacy mogą zyskać na rosyjsko – białoruskim konflikcie potasowym


Analitycy zastanawiają się jaki wpływ na ceny soli potasowej będzie miał narastający konflikt pomiędzy dwoma jej wielkimi producentami: rosyjskim Uralkalijem i białoruskim Biełaruskalijem. Cześć specjalistów uważa, że następstwem konfliktu może być spadek cen, a to mogłoby oznaczać zyski dla polskich firm chemicznych.

Sole potasowe zużywane są w 90 proc. do produkcji nawozów. Związki potasu znajdują też zastosowanie w przemyśle farmaceutycznym, szklarskim, włókienniczym, w elektrometalurgii i w wielu innych dziedzinach.

Police pilnie obserwują sytuację

W Polsce największym konsumentem soli potasowych są należące do Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police. Rocznie importują sól potasową wartą setki milionów złotych. Np. tylko w marcu firma zawarła dwie duże umowy na kupno surowca. Dostawcami były zarówno strona białoruska jak i rosyjska. Dlatego Police z uwagą śledzą konflikt pomiędzy obiema firmami. – Przyglądamy mu się, analizujemy co będzie oznaczał dla naszej spółki – mówi Krzysztof Jałosiński, prezes Polic.

A konflikt się zaostrza

Wybuchł dwa tygodnie temu po tym jak władze Białorusi aresztowały Władisława Baumgartnera, szefa rosyjskiej firmy. Zarzucono mu podejmowanie działań szkodzących białoruskiemu państwowemu koncernowi potasowemu Biełaruskalij. Jakich dokładnie tego nie wyjaśniono (nieoficjalnie mówi się m.in. o próbach korupcji).

Wiadomo jednak, że już dwa lata temu Rosjanie zabiegali o przejęcie białoruskiej firmy, bo w ten sposób Rosjanie opanowaliby 40 proc. światowego rynku soli potasowych. Na to Mińsk się nie zgodził. Oferty kupna dawały i inne państwa np. Indie. Sól potasowa cieszy się bowiem coraz większym zainteresowaniem, a złoża wokół białoruskiego Soligorska należą do najlepszych i największych na świecie.

Na rosyjski odwet nie trzeba było długo czekać

Koniec końców zatrzymanie Baumgartnera doprowadziło do działań odwetowych ze strony Rosjan. Ci zmniejszyli dostawy do Białorusi ropy, czemu Mińsk nie pozostał dłużny i ograniczył wysyłkę do Rosji gotowych benzyn.

Teraz specjaliści zastanawiają się, jak konflikt może wpłynąć na odbiorców soli. Poważnie rozpatrywana jest możliwość pojawienia się na rynku dodatkowych ilości surowca.

Rosjanie utrzymywali bowiem wielkość produkcji na stałym poziomie. Miało to chronić przed spadkiem cen. Teraz w opinii części ekspertów Uralkalij mający poparcie Kremla (a więc wsparcie także finansowe) może spróbować pogrążyć białoruskiego konkurenta zwiększając produkcję. Zniżka cen soli potasowej mogłaby według części obserwatorów wpędzić białoruską firmę w tarapaty.

Niższe ceny soli mogłyby być natomiast korzystne dla dużych odbiorców, a takimi są np. ZCh Police. Jak będzie się rozwijała sytuacja? Trudno teraz powiedzieć, jednak obie strony bronią swoich racji.

KR/Biełsat za wnp.pl

Aktualności