Sojusznicy Moskwy wobec inwazji, czyli pusta przyjaźń narodów


Szczyt przywódców państw WNP w Petersburgu, grudzień 2021, zdj.: Kremlin.ru
Szczyt przywódców państw WNP w Petersburgu, grudzień 2021, zdj.: Kremlin.ru

Państwa byłego Związku Radzieckiego, nawet blisko współpracujące z Moskwą, nie spieszą z poparciem dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Większość z nich stara się zachować neutralność.

Doskonałą ilustracją jest tutaj głosowanie 2 marca na forum ogólnym ONZ. Z krajów byłego Związku Radzieckiego Rosję wsparła jedynie Białoruś (obok Erytrei, Korei Północnej i Syrii). Reżim Alaksandra Łukaszenki zrezygnował już chyba z demonstrowania jakiejkolwiek niezależności i pogodził się z tym, że Rosjanie traktują podległe mu terytorium jak własne i ma do powiedzenia mniej więcej tyle, co gubernator kraju krasnodarskiego, jeśli nie mniej. Te państwa, które są członkami Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (poza Rosją i Białorusią są to Kazachstan, Armenia i Kirgistan), czy Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (oprócz Rosji i Białorusi to Armenia, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan) albo nie wzięły udziału w głosowaniu albo się wstrzymały. Zobaczmy zatem, jak wygląda ich ocena konfliktu oraz innych sąsiadów Rosji: Gruzji, Azerbejdżanu i Uzbekistanu.

Gruzja

Według opublikowanych 10 marca wyników sondażu, 88 procent Gruzinów chciałoby zwycięstwa Ukrainy w wojnie, a tylko 1 procent popiera na Rosję. Jednocześnie aż 84 procent mieszkańców Gruzji zgadza się z nazywaniem Rosji “wrogiem”. 87 procent wskazuje, że wojna w Ukrainie, to “nasza wojna” i niemal 3/4 obawiają się, że jeśli Rosja wygra, to Gruzja będzie następnym krajem, który zaatakuje Moskwa. Większość badanych doskonale pamięta bowiem rosyjsko-gruzińską wojnę o Osetię Południową w 2008 roku.

Wiadomości
Sztab Generalny: ostatniej doby wróg nie zajął nowych terenów. Straty w Mariupolu
2022.03.15 07:19

Gruzja jest jednak jednym z niewielu krajów, gdzie Rosjanie mogą teraz wyjechać bez dużych problemów. Co więcej mogą tam przebywać rok bez wizy. Ogółem takich osób, do 12 marca było 20 tysięcy. Oponenci władz i ci, którzy nie wyobrażają sobie życia w zamykającej się na zachodnie dobra Rosji, przyjeżdżają zatem do Tbilisi, czy Kutaisi i spotykają się z niezbyt ciepłym przyjęciem przez Gruzinów. Świadkiem takiej dyskusji na jednym z lotnisk był reporter agencji AFP. Z rosyjską parą zaczęła rozmawiać 50-letnia Gruzinka.

– My przyjechaliśmy do waszego kraju. Osobiście nic wam złego nie zrobiliśmy…

– Ale Rosja zrobiła. Może wy nie macie z tym nic wspólnego. Ale wy powinniście tam zostać. Jesteście tu obcy!

Niektóre gruzińskie banki odmówiły otwierania Rosjanom rachunków, a prywatny Bank Gruzji, z główną siedzibą w Wielkiej Brytanii, obwarował to kilkoma warunkami. Chętni muszą, między innymi, potępić agresję Rosji wobec Gruzji i Ukrainy, czy zgodzić się, że “Rosja to okupant, który w 2008 roku zaatakował Gruzję, a w 2014 i 2022 Ukrainę”.

W sieciach społecznościowych Gruzini piszą, że nie będą wynajmować mieszkań Rosjanom i Białorusinom. I nie chodzi tu tylko o solidarność z Ukrainą, ale też prostą obawę, że obecność obywateli tych państw może w przyszłości stać się powodem do kolejnej rosyjskiej inwazji, która miałaby na celu “ochronę Rosjan”.

Działacze pozarządowi apelują przy tym, aby pomóc tym Rosjanom, którzy rzeczywiście uciekają przed represjami. Zwracają przy tym uwagę, że niektórzy nowi imigranci mogą być powiązani ze służbami specjalnymi.

Wiadomości
Ukraiński sztab: rosyjskie siły coraz częściej przechodzą do obrony
2022.03.14 20:45

W Tbilisi odbywały się wielotysięczne proukraińskie demonstracje z apelami do władz, aby w większym stopniu pomogły Ukrainie i objęły Rosję sankcjami

Wbrew tym nastrojom władze Gruzji nie spieszą się z podejmowaniem jakichś działań wobec Rosji, na przykład, z wprowadzaniem sankcji. Premier Irakli Garibaszwili powiedział wręcz, że taki krok szkodziłby interesom narodowym jego kraju. Nagroda z Moskwy przyszła niemal od razu, Rossielchoznadzor, czyli państwowa instytucja odpowiadająca za dopuszczanie do rynku produkcji rolnej, zwrócił się o wydanie takiej zgody dla 15 gruzińskich przedsiębiorstw. Tbilisi prowadziło na ten temat rozmowy z Moskwą od 2020 roku.

Przy tym pojawiły się wręcz propozycje, aby Gruzja dołączyła do postsowieckiego systemu kart Mir, czyli rosyjskiego odpowiednika Visy, czy Mastercard. Już teraz kartami z oznaczeniem Mir można płacić za bilety lotnicze w liniach Georgian Airways. W mediach z kolei pisano o tym, że władze przeszkadzają w wyjeździe ochotników na Ukrainę. Wszystko to sprawiło, że prezydent Wołodymyr Zełenski odwołał ambasadora w Tbilisi.

Władze Gruzji lawirujące w tej wojnie między Ukrainą a Rosją postanowiły przy tym pójść drogą Kijowa i złożyły wniosek o przyjęcie do Unii Europejskiej próbując wskoczyć w okno możliwości otwarte przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Wiadomości
Gruzja też wnioskuje o członkostwo w Unii Europejskiej
2022.03.03 17:14

Oczywiście rosyjską agresję popierają samozwańcze republiki Abchazja i Osetia Południowa, które są uznawane przez Moskwę i w pełni od niej zależne. Władze organizują tam manifestacje poparcia dla rosyjskich wojsk. 11 marca w Suchumi odbył się mityng, w którym mówiono o neonazistach w Ukrainie i amerykańskim imperializmie. Wspominał o tym “prezydent” Abchazji Asłan Bżania.

– Ja, jako szef państwa, całe kierownictwo Abchazji i nasz wielonarodowy lud całkowicie popieramy pana prezydenta Rosji Władimira Putina – mówił Bżania.

Azerbejdżan

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew był ostatnim przywódcą zagranicznym, który widział się z Władimirem Putinem przed rozpoczęciem operacji wojskowej. Obydwaj liderzy rozmawiali w Moskwie 22 lutego, czyli na 2 dni przed inwazją.

Kilka godzin przed wspólną konferencją prezydentów Władimir Putin uznał niezależność samozwańczych republik, co dla azerskiego lidera mogło być zaskoczeniem. Baku zdecydowanie deklaruje od dawna uznanie jedności terytorialnej Ukrainy. W samozwańczych republikach w Zagłębiu Donieckim Azerbejdżan widzi podobny problem dla Ukrainy, jakim jest dla niego Karabach. Gwarantem porozumień pokojowych dotyczących tego regionu jest jednak Rosja, dlatego Baku nie chce pogarszać swoich stosunków z Moskwą. Stąd milczenie Ilhama Alijewa o polityce Rosji wobec Ukrainy w czasie oświadczeń prezydentów po podpisaniu w Moskwie deklaracji o współpracy sojuszniczej. Przewiduje ona, między innymi, wzajemną pomoc wojskową i powstrzymanie się od działań, które szkodzą drugiej stronie. Baku tłumaczy, że dokument był przygotowywany od dłuższego czasu, a data podpisania przypadkowo zbiegła się z uznaniem niepodległości tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Niemniej jednak ciąg wydarzeń sprawił, że można było uznać Azerbejdżan za cichego sojusznika Moskwy.

Nie przeszkodziło to Baku, już drugiego dnia wojny, wysłać pomoc humanitarną, głównie medyczną, na Ukrainę, a także obiecać dodatkowe dostawy produktów ropopochodnych. Azerbejdżan proponował też, aby w Baku odbyły się ukraińsko-rosyjskie rozmowy. Kraj ten prowadzi podobną politykę, jak Turcja. Władze mówią zatem o konieczności dyplomatycznego rozwiązania konfliktu, nie popierają żadnej ze stron, ale jednocześnie pozwalają na organizację proukraińskiej demonstracji. W Azerbejdżanie takie akcje nie odbywają się bez zgody reżimu.

Nie można także powiedzieć, że Baku znacznie skorzysta na wzroście cen surowców energetycznych w związku z rosyjską agresją, ponieważ głównym odbiorcą azerskiego gazu jest tutaj Rosja, której sytuacja gospodarcza już się pogorszyła i zapewne jeszcze się pogorszy. Spadną także wpływy od około 600 tysięcy migrantów zarobkowych w Rosji. Podobny problem może mieć Gruzja, z tego kraju ponad pół miliona osób pracuje w Rosji.

Armenia

Ta sama sytuacja jest z Armenią. W tym ostatnim kraju rocznie około 800 milionów dolarów jest przysyłanych z Rosji. Całość wydatków budżetu Armenii w zeszłym roku wynosiła 3,6 mld dolarów.

Media i przedstawiciele władz Armenii mówią tymczasem o tym, że Azerbejdżan będzie się starał wykorzystać zaangażowanie Rosji na Ukrainie dla odbicia resztek Górskiego Karabachu. W wyniku wojny z 2020 roku, Azerowie zdobyli dużą część samozwańczej republiki. Teraz mogliby dokończyć dzieła. Na straży pokoju stoją tam teoretycznie 2 tysiące rosyjskich żołnierzy, którzy de facto umacniają pozycję Rosji w regionie. Azerskie media w marcu zaczęły jednak krytykować ich za brak profesjonalizmu i korupcję.

Wiadomości
Rzecznik Putina: Rosja może zacząć szturmować ukraińskie miasta
2022.03.14 19:10

Podobnie jak Gruzja, Armenia stała się dla Rosjan uciekających przed reżimem i sankcjami bardzo atrakcyjną propozycją. Mogą do niej wjechać bez paszportu, na podstawie dowodu osobistego. Część z nich wykorzystuje to państwo jako punkt tranzytowy w podróży do Gruzji. Sam Erywań unika deklaracji politycznych dotyczących wojny Rosji z Ukrainą. Premier Nikol Paszynian wyraził tylko nadzieję, że rozmowy rosyjsko-ukraińskie doprowadzą do porozumienia. W Erywaniu odbywają się niewielkie demonstracje zwolenników i przeciwników Rosji.

Armenia, podobnie jak Azerbejdżan, traktuje Moskwę, jako gwaranta bezpieczeństwa, a poza tym kraj ten jest niemal całkowicie uzależniony od rosyjskich surowców, a sieci energetyczne należą w pełni do rosyjskiego operatora InterRAO. W kraju jest także rosyjska baza wojskowa. Poza tym, Ormianie, w przeciwieństwie do Gruzinów, patrzą na Rosjan tradycyjnie z sympatią. Kraj też widzi szanse na to, że część biznesu przeniesie się z Rosji właśnie do Armenii. Już teraz robią to firmy informatyczne. Za to straty liczą miejscowi eksporterzy, których towary znacznie podrożały w Rosji w związku z dewaluacją rubla i stały się mniej konkurencyjne.

Kazachstan i inne kraje Azji Centralnej

Takie same obawy są w Kazachstanie, najsilniejszym państwie Azji Centralnej. Kraj ten jest po pierwsze ściśle związany z Rosją różnymi porozumieniami, także w sferze wojskowej. Co widzieliśmy w styczniu, gdy interweniowały tam oddziały “sił pokojowych”, głównie rosyjskie, pod egidą Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Silne są także kontakty gospodarcze z Rosją. I po trzecie, Kazachstan ma dużą mniejszość rosyjską, sięgającą 18,5 procent ludności i zamieszkałą głównie na północy kraju. Już w 2014 roku istniały obawy dotyczące jej lojalności. Po czwarte, w Kazachstanie też są obiekty jądrowe, a nawet – według Rosjan – laboratoria pracujące nad bronią biologiczną. A stąd już krótka droga do rosyjskiej interwencji.

Dlatego, gdy prezydent Kasym Żomart Tokajew mówił 1 marca o sytuacji w Ukrainie podkreślał, że dla Nursułtanu ogromną rolę odgrywa kwestia integralności terytorialnej. Skrytykował przy tym Kijów, zgodnie z linią Moskwy, za jakoby niewypełnianie porozumień mińskich, co miało – jego zdaniem – doprowadzić do konfliktu. Oczywiście kazachski prezydent nie używa słowa “wojna”.

– Apelujemy do obydwu krajów, aby znalazły wspólny język za stołem rozmów. Osiągnęły zgodę i porozumienie. Innego wyjścia nie ma. Zły pokój jest lepszy niż dobra kłótnia. Bez pokoju, nie ma rozwoju.

Warto zwrócić uwagę, że podobnie, jak w Azerbejdżanie, władze Kazachstanu pozwoliły 6 marca na proukraińską i wyraźnie antyrosyjską demonstrację w Ałmaty, z hasłami nie odbiegającymi od tych, które można usłyszeć na całym świecie. Pojawiła się też modyfikacja styczniowego hasła: “Starcze, odejdź”, które zmieniono na “Rosyjski starcze odejdź”. Miejscowi eksperci przekonują, że wśród Kazachów korzystających z internetu dominuje proukraińskie stanowisko, ale coraz aktywniejsi stają się też zwolennicy Rosji. Podobne procesy zachodzą w portalach społecznościowych w innych państwach Azji Centralnej. Na ulicach pojawiają się też auta z rosyjską swastyką, czyli literką “Z”.

Wiadomości
Jak swastyka. W Czechach będą ścigać za używanie symbolu “Z”
2022.03.10 17:33

Nursułtan jednak pozwala nie tylko wyrażać poparcie w internecie, ale też organizować zbiórki akcje pomocy dla Ukrainy. W jednej z nich w ciągu kilku dni Kazachowie zebrali 100 milionów tenge, czyli ponad 800 tysięcy złotych na pomoc humanitarną, która przez Polskę trafiła na Ukrainę.

Co do gospodarki, duża część towarów jest importowana do Kazachstanu i eksportowana z tego kraju przez porty w Rosji. Na przykład jest przez nie eksportowane 2/3 ropy. W związku z sankcjami dotyczącymi obrotu finansowego już teraz pojawiły się problemy i to nie tylko z eksportem, ale też z importem.

Jednocześnie Kazachstan liczy na dochody ze sprzedaży zbóż. W wyniku rosyjskiej agresji, ukraińskie rolnictwo może znacznie ucierpieć i Nursułtan widzi dla siebie szansę na tym rynku. Aby jednak liczyć zyski, musi uniknąć ewentualnych zachodnich sankcji za wspieranie Rosji. Stąd władze kontynuują swoją politykę wielowektorowości próbując balansować między Zachodem, Rosją i Chinami.

Kazachowie nie mają jednego problemu, z którym zetknęły się gospodarki sąsiednich państw Azji Centralnej. Bardzo mało obywateli Kazachstanu pracuje w Rosji, więc dochody z przekazów pieniężnych z zagranicy nie mają dużego znaczenia. W Tadżykistanie stanowią one niemal 1/3 PKB, w Kirgizji 1/4, a w Uzbekistanie 12 procent. Wszystkie te kraje zajmują podobne stanowisko dotyczące rosyjskiej agresji: nie potępiają działań Rosji, ale nie chcą także pogorszyć swoich stosunków z Zachodem. Niewykluczone, że Moskwa będzie chciała wykorzystać te państwa w omijaniu ograniczeń w handlu. Ewentualne zachodnie sankcje za współpracę w tego rodzaju kontrabandzie, mogą się skończyć dla ich gospodarek bardzo źle. Już teraz zanotowano spadek wartości miejscowych walut.

Wiadomości
Media: szefowie wywiadu zagranicznego rosyjskiej FSB w areszcie domowym
2022.03.14 13:39

Moskwa stara się bardzo pokazać, że ma wsparcie różnych krajów w swoich działaniach. 25 lutego według Kremla, w rozmowie prezydentów Rosji i Uzbekistanu, ten ostatni miał “wyrazić się ze zrozumieniem o działaniach Rosji”. Taszkent sprostował to później podkreślając, że “prowadzi wyważoną i neutralną politykę, co do działań wojskowych Rosji w Ukrainie. Dzień później Kreml poinformował o rozmowie telefonicznej prezydentów Rosji i Kirgizji, w której ten ostatni – według służby prasowej Kremla – miał poprzeć działania Moskwy. Biszkek opublikował jednak oświadczenie, w którym nie było o tym ani słowa. Świadczy to o tym, że Rosja bardzo by chciała uzyskać poparcie państw Azji Centralnej. Te jednak zachowują dystans. Nawet Tadżykistan, w którym stacjonuje 7 tysięcy rosyjskich żołnierzy.

Przyjaźń postradziecka przeżywa zatem obecnie poważną próbę i wątpliwe jest, aby przywódcy państw byłego ZSRR mieli ochotę, aby pójść na dno wraz z putinowską Rosją. Nawet jeśli nie mówią o tym głośno, to po cichu właśnie taką politykę prowadzą.

Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Materiał ukazał się także w podcaście Po prostu Wschód

Aktualności