„Krach Biełsatu” – łukaszenkowska telewizja „demaskuje” w „dokumencie śledczym”


Białoruska reżimowa telewizja po czwartkowym głównym wydaniu wiadomości uraczyła swoich widzów 25-minutowym materiałem obnażającym „brudne metody Biełsatu”.

W obliczu informacji o niepewnym losie stacji w białoruskich propagandowych mediach i profilach sieci społecznościowych od kilku tygodni trwa festiwal triumfu. Mnożą się artykuły i wpisy wyrażające radość, że stacja zostanie zamknięta, a pracujący w niej Białorusini będą zmuszeni wrócić do kraju – w ręce tamtejszego wymiaru „sprawiedliwości”. Tym jednak razem białoruska TV postanowiła zająć się całościowo „ekstremistycznym kanałem”.

Media
Wiele pogrzebów Biełsatu
2024.01.19 13:21

Kaciaryna Cichamierawa w programie „Krach Biełsatu” zebrała właśnie to, co od tygodni mówią jej koledzy od propagandy. Uzupełniła to starszymi materiałami, takimi jak np.: podsłuchy telefonów dziennikarzy stacji, ich wyciekłymi prywatnymi filmikami oraz próbami „dziennikarskiej prowokacji”. Obiecała widzom pokazać „brudne metody” działania kanału.

Autorom programu nie daje zasnąć fakt, że wydalonej z Białorusi w 2005 r. korespondentce TVP Agnieszce Romaszewskiej-Guzy udało się założyć i utrzymać Biełsat. W sukurs idą stali polscy komentatorzy i współpracownicy rosyjsko-białoruskiej propagandy. Jednym z nich jest ideowa autorka rosyjskiego Sputnika Agnieszka Piwar. Publicystka podczas procesu o zniesławienie wytoczonego Agnieszce Romaszewskiej-Guzy przyznała, że z rosyjskimi mediami współpracuje pro-bono – czyli za darmo. Autorka portalu Myśl Polska stwierdza, że szefowa stacji pochodzi „z nietykalnej rodziny, która może zrobić wszystko”.

Prowadząca program tymczasem zasugerowała, że skoro do 2011 r. wicemarszałkiem polskiego Sejmu był ojciec dyrektor Biełsatu Zbigniew Romaszewski – przy tworzeniu Biełsatu doszło do konfliktu interesów i „kumoterstwa”

Dalej prowadząca przypomina o sumach, jaki polski budżet przeznaczył na działanie stacji:

– W ciągu ostatnich lat polskie społeczeństwo wzywa, by dziesiątki milionów, które przeznaczane są na utrzymanie „pożytecznych idiotów”, oddać na pomoc i wsparcie leczenia małych Polaków cierpiących na raka. Duda nie słyszy – mówi Cichamierawa, a jej słowa ilustrują zdjęcia noworodka z rurką do podawania tlenu.

Według autorów programu dzięki tym państwowym pieniądzom, dziennikarze Biełsatu opływają w luksusy. Wśród nich jest np. możliwość wynajęcia mieszkania za 600 dol. miesięcznie (2,4 tys. zł – za co w Warszawie można wynająć niewielką kawalerkę). Otwierają „biznesy” w centrum Warszawy (fakt, jedna z dziennikarek stacji otworzyła niewielką kwiaciarnię). I przede wszystkim „imprezują” oraz „piją”. Jest to okraszone uzyskanymi w tajemniczy sposób prywatnymi filmikami, na których widać tańczącą dziennikarkę stacji i jej wstawionego kolegę.

Biełsat ma być całkowicie zależny od państwa „i jego agresywnej polityki zagranicznej partii Prawo i Sprawiedliwość”.

Kolejnym polskim ekspertem zaproszonym do programu jest Mateusz Piskorski – założyciel prorosyjskiej partii Zmiana. To postać pojawiająca się często w rosyjskich i białoruskich mediach. Piskorski jest przekonany o wszechmocy szefowej Biełsatu, która jego zdaniem miała nawet doprowadzić do dymisji Witolda Waszczykowskiego – ministra spraw zagranicznych w 2018 r. po tym jak zapowiedział ograniczenie działalności stacji. Rozmówca białoruskiej TV uważa, że „za plecami” Biełsatu stoją potężniejsze siły, a mianowicie amerykański Departament Stanu, który nie pozwala na likwidację tego „propagandowego projektu”.

Media
Śladem Czeczki – na Białoruś jadą nowi polscy miłośnicy Łukaszenki i Putina
2023.10.06 12:12

W materiale łukaszenkowskiej telewizji Biełsat jest oskarżany też o koordynowanie ogólnonarodowych protestów na Białorusi w 2020 r. Tu w ruch idzie nagrana rozmowa dziennikarki rosyjskiej Komsomolskiej Prawdy Darii Asłamowej sprzed kilku lat. Gdy w czasie przeprowadzania wywiadu z Agnieszką Romaszewską-Guzy reporterka stwierdziła, że to Polska jest „kuratorem” „białoruskiego Majdanu”, szefowa Biełsatu postanowiła zakończyć wywiad. Mimo to nagranie do dziś wykorzystywane jest w białoruskiej przestrzeni medialnej i podawane jako główny dowód, że tak się w istocie działo.

Dalej następuje cześć dydaktyczna – i rzekome przykłady, gdy rozmówcy stacji, którym gwarantowano anonimowość, zostali zdradzeni i ujawnieni. Ma to służyć zniechęceniu ewentualnych informatorów.

– Najwyższy czas przypomnieć o odpowiedzialności – paragraf 361 Kodeksu Karnego Republiki Białoruś – sprzyjanie działalności ekstremistycznej karane jest ograniczeniem wolności na okres od 2 do 6 lat lub pozbawieniem wolności na okres od 2 do 6 lat – przypominają autorzy programu

I faktycznie w białoruskich warunkach karą zagrożone jest nie tylko rozmawianie z Biełsatem, ale nawet udostępnianie postów kanału w sieciach społecznościowych. Problemem nie jest bynajmniej naruszenie anonimowości, ale fakt, że za kontakt z niezależnymi mediami można pójść do więzienia na długie lata.

Wiadomości
Za „przekazanie informacji Biełsatowi”. Prokurator żąda 6 lat kolonii dla Mażejki i Jurhilewicz
2023.07.14 12:34

W programie wypowiadają się trzy niepodpisane osoby, rzekomo „zdradzone” przez Biełsat. Jedna z rzekomo oszukanych osób miała zadzwonić do kierownictwa Biełsatu – nazywanego uparcie „ugrupowaniem ekstremistycznym”, by opowiedzieć o krzywdzie, jaka ją spotkała. Faktycznie dwie osoby z redakcji potwierdzają fakt takich telefonów. Dzwoniąca kobieta, jak słychać w nagraniu domaga się usunięcia swoich danych z materiału na stronie, jednak nie jest w stanie podać, o jaki materiał chodzi.

Przy okazji drugiego „śledczego telefonu” do jednej z redaktorek strony, prowadząca program nie omieszkała jej przypomnieć, że ma cały czas obywatelstwo Białorusi. W programie podano też jej adres zameldowania w Mińsku i inne dane osobowe.

Program kończy się informacjami o rzekomych zmianach, jakie wobec Biełsatu planuje polskie MSZ, o ograniczeniu finansowania, a także o przejściu stacji z języka białoruskiego na języki zachodnie. Autorzy programu konstatują z zadowoleniem, że w redakcji wybuchła rzekoma panika.

– Kanał ekstremistyczny nie będzie już nadawany w języku białoruskim. Dziennikarze Biełsatu, jeśli chcą „jeść”, pilnie przypominają sobie rosyjski oraz uczą się angielskiego i niemieckiego. Bo czasu zostało niewiele, a gdy nie zdążą – walizka, dworzec… Wszystko jest pod ścisłą kontrolą polskiego MSZ, a każda wydana złotówka będzie sprawdzana pod kątem efektywności – głosił anons programu na sieciach społecznościowych.

Szumnie zapowiadany program, mający ostatecznie zdemaskować Biełsat, jest zlepkiem informacji i „tajnych” materiałów, które wypłynęły w przeszłości i były już wykorzystane w białoruskiej propagandzie. Największym „sukcesem” propagandystów jest to, że udało im się dodzwonić do dwóch pracowników stacji i zadać im prowokacyjne, choć zagmatwane pytania.

„Eutanazja PornoTV”

Materiał w białoruskiej TV i tak trzyma pewien poziom kultury w porównaniu do tego, co białoruscy propagandyści wypisują o stacji w sieciach społecznościowych. Poniżej kilka wybranych przykładów postów o Biełsacie z białoruskich kanałów propagandowych na Telegramie.

Z poświęconego Biełsatowi wpisu na profilu Gorodnenskije Sliwy przebija lekki chaos połączony z radykalizmem retoryki. Podał go dalej jeden najbardziej zajadłych białoruskich propagandystów, Ryhor Azaronak:

– Dyrektorka polskiego ekstremistycznego ścieku “biełsat” nie przestaje histeryzować. Po tym, jak Tusk odciął babę Agnieszkę od budżetu państwowego, kobieta próbuje podbić swoją wartość i udowodnić, że jest ważna. Już przepchnęła swoje zamówienie w mediach, w których jacyś PiSowscy chórzyści sikali nowej władzy do uszu o tym, jak propagandyści z wypłatą po bańce rocznie niby powstrzymują agresję Putina. W kancelarii Tuska nijak nie zareagowali i obserwują, jak wiją się PiSowskie podnóżki, którym kończy się wyznaczony miesiąc na spakowanie walizek.

Jest to komentarz do postu szefowej Biełsatu o tym, że rosyjskojęzyczny kanał YouTube stacji subskrybowało 1,3 mln internautów.

Media
Kanał YouTube rosyjskojęzycznego projektu Biełsatu Vot-Tak zyskał ponad 1,3 mln subskrybentów
2024.02.06 16:33

Inny wpis odnosi się do artykułu w Dzienniku Gazecie Prawnej poświęconemu zawirowaniom w TVP i wynikającym z tego problemom stacji. Nazwany jest „artykułem na zamówienie”.

– Agnieszka Romaszewska ustami opłaconych lokalnych pismaków wylewa łzy nad ciężkim losem propagandzistów ekstremistycznego wysypiska śmieci, którym Tusk, taka k**wa, od grudnia nie zapłacił kasy za obrzucanie Białorusi g**nem. A także Rosji! – Agnieszka wysuwa język jak pies i merda ogonem, by dodać sobie wartości – pisze kanał Żełtyje Sliwy Premium

Profil Grodnienskije Sliwy wprost porównuje dziennikarzy Biełsatu do prostytutek, którzy „za mały numerek biorą 30 zł, za duży 50, a jeżeli pojechać do apartamentu w innej części miasta to 60”. Nazywa też stację, nie wiadomo do końca dlaczego, “PornoTV”

Żełtyje Sliwy Premium, komentując nadanie w Rosji rosyjskojęzycznemu portalowi Biełsatu Vot-Tak statusu „zagranicznego agenta”, również nie przebierają w słowach:

– Bolesny cios. Pikanteria sytuacji polega na tym, że jeszcze przed uznaniem biełsatowskiego rynsztoku za agenta zagranicznego w Federacji Rosyjskiej, agent niemieckiego wywiadu Tusk odciął już agentkę PiS Agnieszkę od dostępu do dokumentów finansowych telewizyjnej spółki. I w ogóle Biełsatowi dali pieniędzy tylko na miesiąc, a potem – eutanazja.

Media
Rosyjska redakcja Biełsatu uznana przez Kreml za „agenta zagranicznego”. Co to oznacza
2024.02.02 12:58

Jakub Biernat/ belsat.eu