Azerbejdżan gromadzi wojska wzdłuż linii kontaktu w Górskim Karabachu i w pobliżu granicy armeńsko-azerbejdżańskiej – oświadczył premier Armenii Nikol Paszynian na posiedzeniu rządu. Według niego Baku przygotowuje „prowokację wojskową”.
Szef armeńskiego rządu zauważył, że w ostatnim czasie sytuacja w regionie „znacznie się pogorszyła”. Jego zdaniem wymaga to interwencji społeczności międzynarodowej i Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby zapobiec nowemu konfliktowi zbrojnemu na Kaukazie Południowym.
– Jest oczywiste, że Azerbejdżan swoimi działaniami demonstruje dążenie do nowych prowokacji wojskowych przeciwko Armenii i Górskiemu Karabachowi. Aby uzasadnić te prowokacje, do obiegu wprowadzane są fałszywe tezy, które nie odpowiadają rzeczywistości – oświadczył Nikol Paszynian.
Jako przykład takich „prowokacji” podał starcie w pobliżu wsi Sotk na wschodzie kraju, które miało miejsce 1 września. W wyniku wymiany ognia zginęło trzech ormiańskich żołnierzy. Ministerstwo Obrony Armenii oskarżyło wówczas Azerbejdżan o ostrzelanie pozycji z moździerzy. W odpowiedzi Baku stwierdziło, że to wojsko Armenii pierwsze oddało strzały.
W swoim przemówieniu Paszynian podkreślił dążenie Armenii do realizacji agendy pokojowej i gotowość do podpisania porozumienia dyplomatycznego z Azerbejdżanem.
Ruben Mehrabyan, politolog armeńskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa, powiedział na antenie Biełsatu, że Armenia znajduje się obecnie pod bezprecedensową presją wojskową i polityczną, która jest wywierana na republikę nie tylko przez Azerbejdżan, ale także przez Rosję. Dlatego, zdaniem analityka, Armenia stara się znaleźć wszystkie możliwe wyjścia z tej sytuacji, „dywersyfikując” swoje powiązania w zakresie bezpieczeństwa.
Wczoraj ministerstwo obrony w Erywaniu poinformowało, że w dniach 11-20 września planuje przeprowadzić wspólne ćwiczenia z wojskami amerykańskimi. Wcześniej Armenia odmówiła przeprowadzenia ćwiczeń ODKB (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – „rosyjskie NATO”) „Niezłomne Braterstwo”, co wywołało protest rosyjskiego MSZ.
Wiktor Wołkow/ vot-tak.tv, lp/ belsat.eu